Stara nowa Msza

Posoborowa liturgia Mszy świętej jest według Benedykta XVI... zainfekowana. W Stolicy Apostolskiej trwają prace nad planem ratunkowym - daleko idącymi zmianami w znanej nam liturgii.

02.02.2010

Czyta się kilka minut

/fot. Fred de Noyelle / Godong / Corbis /
/fot. Fred de Noyelle / Godong / Corbis /

W grudniu 2005 r. Benedykt XVI mówił do kurii rzymskiej: "Czy Sobór Watykański II został właściwie przyjęty? Co było dobre w recepcji Soboru, a co niewystarczające lub błędne?". Do obecnej sytuacji, podkreślił, częściowo można odnieść słowa św. Bazylego, opisujące sytuację Kościoła po Soborze Nicejskim (325 r.). Święty przyrównał ją do bitwy morskiej pośród mrocznej nawałnicy: "Ochrypłe wrzaski tych, którzy skłóceni występują przeciw sobie; niezrozumiała gadanina, bezładny zgiełk krzyczących bez ustanku wypełnił już cały Kościół, zniekształcając przez nadgorliwość lub uchybienia prawdziwą naukę wiary".

Infekcja miała się wkraść do odnowionej liturgii (tzw. liturgii Pawła VI, wprowadzonej w 1970 r.), i to nie tylko dlatego, że w praktyce zawodzi realizacja jej zasad, ale przede wszystkim dlatego, że nie we wszystkim jest ona wierna Soborowi. A jeśli niedomaga liturgia, to niedomaga Kościół. Ks. Guido Marini, papieski ceremoniarz, już w marcu 2009 r. powiedział: "Zrozumiały jest powód, dla którego liturgia jest jednym z istotnych tematów pontyfikatu Benedykta XVI: to od niej zaczyna się odnowa i reforma Kościoła".

Niedomagania liturgii polegają na tym, że w niektórych punktach odcięła się ona - niezgodnie z intencją Vaticanum II - od liturgii przedsoborowej, gubiąc ducha świętych celebracji. W życiu Kościoła istotna jest ciągłość między "starym" a "nowym" - mówił Papież w grudniu 2005 r. W styczniu tego roku ks. Marini wygłosił wykład dla księży anglojęzycznych, w którym podkreślił, że "Benedykt XVI ciągłość tę uczynił jedynym autorytatywnym kryterium, na mocy którego można poprawnie interpretować życie Kościoła, a zwłaszcza dokumenty soborowe, włącznie ze wszystkimi propozycjami reform, które w nich się zawierają".

CO MOŻE CZEKAĆ LITURGIĘ:

CELEBRACJA

kapłan będzie miał mniej swobody wobec nakazów Mszału;

Komunia św. tylko do ust;

niektóre elementy Mszy po łacinie.

MODLITWA

kapłan będzie zwrócony bądź tyłem do wiernych (symbolicznie - ku wschodowi) bądź przodem, lecz ku stojącemu na środku ołtarza krzyżowi;

nie wiadomo, czy będziemy się modlić o nawrócenie żydów i "bałwochwalców", jak w liturgii trydenckiej.

ADORACJA

ma wyrażać się przez piękno muzyki i naczyń liturgicznych;

kapłan powinien szczególnie dbać o gesty, sposób głoszenia Słowa Bożego i odpowiednie szaty liturgiczne - więcej chwil milczenia.

WIERNI

ich rola ma się ograniczyć do modlitwy w skupieniu;

nie muszą rozumieć wszystkich treści;

będą przyjmować komuniętylko na kolanach.

Uzdrowienie liturgii Pawła VI domaga się powrotu do myśli soborowej w tych punktach, które ona rozmywa i zaciemnia - ale winno się to dokonywać w istotnej ciągłości z liturgią przedsoborową. Zrozumiałe się staje, dlaczego pierwszym krokiem tego powrotu była papieska decyzja o tzw. uwolnieniu Mszy trydenckiej (lipiec 2007 r.) - rewolucyjna i bez precedensu.

Przywrócić sacrum

Słabością Mszy Pawła VI jest pozostawienie celebransom swobody w konstruowaniu niektórych aspektów liturgii, co pozwala - przekonywał kard. Ratzinger - na "fałszywą twórczość". Cierpi na tym świętość, sakralność liturgicznego misterium, a tym samym gubi się prawda, że liturgia jest Bożym darem, który trzeba z należnym szacunkiem przyjmować, a nie manipulować nim.

Ks. Marini cytuje kard. Ratzingera z 2000 r.: "Sprawy zaszły tak daleko, że kręgi liturgiczne majstrują dla siebie liturgię niedzielną. Rzecz, którą się nam tu oferuje, z pewnością jest produktem paru bystrych, sprawnych ludzi, którzy sobie coś wykoncypowali. Ale nie znajduję w niej już sacrum, które mnie sobą obdarza (...). Dzisiaj najważniejsze jest, abyśmy znów poczuli szacunek dla liturgii, którą nikt nie ma prawa manipulować (...). Abyśmy w liturgii nie szukali naszej samorealizacji, lecz należącego do nas daru. Po pierwsze, musi zniknąć to osobliwe czy samowolne konstruowanie, musi się przebudzić wewnętrzny zmysł sacrum".

Benedykt XVI w liście do biskupów, tłumaczącym uwolnienie Mszy trydenckiej, wyraził nadzieję, że stara liturgia pomoże posoborowej "wyrazić w sposób jaśniejszy, niż to często jest dotychczas, ową sakralność skłaniającą wielu do preferowania dawnego sposobu celebracji". Przywrócenie liturgii autentycznej sakralności domaga się według Papieża korekty liturgii posoborowej w kilku punktach. Za ks. Marinim wskażę na trzy: orientacja modlitwy liturgicznej, adoracja i czynne uczestnictwo w liturgii.

Stary ołtarz

Ceremoniarz papieski podkreśla: dzieje liturgii jasno pokazują, że właściwą jej orientacją jest skierowanie ku wschodowi, tj. Chrystusowi, który z tej strony symbolicznie przychodzi. Posoborowa reforma zapoznała tę prawdę, odwracając celebransa twarzą do ludu. "Idea - napisał Papież we wstępie do swoich "Dzieł zebranych", które niebawem się ukażą - że ksiądz i lud winni patrzeć na siebie nawzajem podczas modlitwy, narodziła się we współczesnym chrześcijaństwie i jest zupełnie obca Kościołowi starożytnemu. Ksiądz i lud z pewnością nie mają modlić się do siebie, ale do jedynego Pana".

Oznacza to, twierdzi Marini, że wciąż można odprawiać Mszę przy starym ołtarzu, gdy skłania ku temu architektura i artystyczny wystrój świątyń. Przykład dał Benedykt XVI w Kaplicy Sykstyńskiej w styczniu 2008 r. Względy teologiczne i praktyczne podpowiadają, że Wschód symbolicznie można zastąpić krzyżem, jak zrobił to Papież, umieszczając go na środku ołtarza jako punkt skupiający wzrok celebransa i wiernych. Kard. Ratzinger za absurdalny uznał pomysł odstawienia krzyża na bok ołtarza, by nie zasłaniał księdza. "Czy kapłan jest ważniejszy od Chrystusa?" - pytał w 2000 r. Związek ołtarza i krzyża, podkreśla ks. Marini, lepiej też uwydatnia ofiarniczy wymiar Eucharystii, który domaga się widzialnej ekspresji w rycie.

Adoracja

Ks. Marini stwierdza: uczestnictwo w liturgii powinno prowadzić do adoracji, czyli uznania nieskończoności Boga, Jego nieogarnionego majestatu, bezgranicznej miłości i wszechmocy, ostatecznie pojednania z Nim człowieka i stworzenia. Liturgicznej adoracji winny służyć - poprzez swoje piękno i szlachetność (!) - muzyka, śpiew, chwile milczenia, sposób głoszenia Słowa Bożego i modlitwy, gesty, szaty i naczynia, inne przedmioty i cały budynek.

To nie przypadek, że Benedykt XVI, począwszy od ostatniego Bożego Ciała, jako normę papieskich liturgii przyjął udzielanie wiernym Komunii na język i w postawie klęczącej. Papież, twierdzi ks. Marini, "zaprasza nas do przyjmowania właściwej postawy adoracji". Niewątpliwie, podkreśla, Benedykt XVI uważa tę formę przyjmowania Komunii za właściwszą niż na rękę. Ta pierwsza lepiej ukazuje prawdę o realnej obecności Chrystusa w Eucharystii i wprowadza wiernych w istotę misterium.

Adoracja domaga się także ciszy i milczenia - to stały motyw w wypowiedziach kard. Ratzingera. "Cisza - stwierdza papieski ceremoniarz - oznacza słuchanie Pana, bycie uważnym na Jego obecność i słowo, postawę adoracji".

Język łaciński

Kard. Ratzinger powtarzał, że nauczanie Soboru o czynnym udziale wiernych w liturgii zostało źle zrozumiane. Nadano mu sens, pisał, czysto zewnętrzny, "jak gdyby w czasie sprawowania liturgii możliwie wielu możliwie często musiało w sposób widoczny dla wszystkich wykazywać aktywność". Tymczasem "rzeczywistą akcją [actio - działanie] liturgiczną (...) jest oratio, (...) Modlitwa eucharystyczna". W liturgii, dodaje ks. Marini, ludzkie działanie jest wtórne. Istotne jest tylko działanie samego Boga.

Płynie z tego wniosek, że czynne uczestnictwo w liturgii dokonuje się wtedy, kiedy każdy wypełnia sobie właściwą posługę, kiedy lepiej rozumie słyszane słowo Boże lub modlitwy. Także wtedy, kiedy podczas śpiewu swój głos łączymy z głosami innych. Wszystko to jednak musi prowadzić do adoracji misterium zbawienia, bo "w porównaniu z tym wszystko inne jest drugorzędne".

Ks. Marini podkreśla, że czynny udział nie musi utożsamiać się z natychmiastową zrozumiałością świętych słów. To aluzja do głosów krytyki pod adresem Watykanu za domaganie się jak najbardziej literalnego tłumaczenia łacińskich tekstów liturgii na języki narodowe. Dosłowny przekład sprawia, że słowa obrzędów są dla wiernych niezrozumiałe, grzesząc anachronizmami, patetycznością, sztuczną sakralnością, patriarchalną dyskryminacją kobiet itp.

Ks. Marini przekonuje jednak o drugorzędnym znaczeniu zrozumiałości tekstów liturgii dla czynnego w niej uczestnictwa. W świętej ceremonii chodzi o zanurzenie się w niezgłębione Boże misterium, w tym zaś pomocne jest to, co przemawia nie tyle do rozumu, ile do serca. Zbyt często zapominamy, podkreśla, że do liturgii należy zarówno dialog, jak i milczenie, wspólnotowy śpiew i muzyka, obrazy, symbole, gesty. Także język łaciński.

Obawy

Pierwszym krokiem w kierunku uzdrowienia posoborowej liturgii było uwolnienie Mszy trydenckiej. Kard. Ratzinger podkreślał, że stara Msza jest dla nowej "punktem odniesienia", a nie odwrotnie. Trudno jednak zbagatelizować fakt, że wielu katolików, teologów, a także - co najważniejsze - biskupów krok ten przyjęło nieufnie. Po stronie biskupów reakcja była tak krytyczna, że abp Malcolm Ranjith, były sekretarz Kongregacji Kultu Bożego, mówił: to jest "rebelia biskupów przeciwko papieżowi", "grzech pychy".

Czego obawiają się liczni "zwykli" wierni, teologowie i biskupi? Abp André Lacrampe z Francji nie wahał się powiedzieć: "Nie wolno wymazywać Soboru Watykańskiego II pociągnięciem pióra". Liturgia Pawła VI - podkreśla się - wyraża odnowioną na Vaticanum II wizję Kościoła. Tymczasem Msza trydencka konserwuje przedsoborową jego wizję. Obawy dotyczą m.in. tego, że wraz z powrotem starej Mszy powróci wizja Kościoła, od której Ojcowie Soborowi z rozmysłem odeszli. Dość powiedzieć, że to Sobór otworzył Kościół na ekumenizm, dialog międzyreligijny i wolność religijną.

Przywołuje się Jana Pawła II, który, owszem, nieraz wskazywał na liturgiczne błędy i zaniedbania, ale apelował nie o "reformę reformy", ale o "duszpasterstwo liturgiczne prowadzone w całkowitej wierności nowym obrzędom". Pisał: "istnieje ścisłe i organiczne powiązanie między odnową Liturgii i odnową całego życia Kościoła. (...) Reforma obrzędów i ksiąg liturgicznych (...) została zrealizowana w ciągu kilku lat dzięki wielkiej i bezinteresownej pracy dużej grupy ekspertów i pasterzy z wszystkich stron świata. W pracy tej kierowano się soborową zasadą wierności Tradycji i otwarcia się na prawowity postęp; dlatego można powiedzieć, że reforma liturgiczna jest ściśle tradycyjna, ad normam Sanctorum Patrum".

W Watykanie trwają prace nad reformą reformy, która zmieni znaną nam Mszę. Czy liturgiczny wykład ks. Mariniego o jej kierunkach rozwieje obawy wiernych, teologów i biskupów?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2010