Środek

Jeszcze nie tak dawno znalezienie ładnego prezentu gwiazdkowego i zapakowanie go w estetyczny papier graniczyło z cudem, a dla ofiarodawcy i obdarowanego było długo pamiętaną radością. Dziś cwałowanie między piętrzącymi się stosami przedmiotów, wśród promocji i ofert specjalnych, jest męczące nawet dla tych, którzy kochają supermarkety.

18.12.2005

Czyta się kilka minut

Dawniej śledź, barszczyk, “wystany" na mrozie karp i ciasto z makiem było całkiem przyzwoitą kolacją wigilijną. Dziś o bezmyślnym kupowaniu jedzenia, które psuje się w lodówkach i ląduje na śmietnikach, mówi z niesmakiem nawet telewizja, daleka przecież od ascezy.

Nie chcę głosić wyższości niedoboru nad nadmiarem, bo to rzecz względna i do tego niepopularna. Zachwalam jednak złoty środek, najlepszy ze wszystkich środków.

Gdybym ci ja była

Jednym z naszych głównych problemów jest to, że chyba się nie lubimy. Solidarni, zbratani i wzniośli bywamy tylko w wyjątkowych momentach, a na co dzień jesteśmy kłótliwi, podejrzliwi, zazdrośni, czerpiący satysfakcję z faktu, że komuś powinęła się noga i nieskorzy do przebaczania. Społeczeństwo, które się nie lubi, nie jest zdrowe i wymaga pewnej kuracji.

Gdybym więc była rządem, nie stawiałabym na utrwalanie podziałów, na represyjność, zaostrzanie kar, spektakle lustracyjne, na radykalizacje postaw i popieranie instytucji odwołujących się do nienawiści.

Gdybym była parlamentem, unikałabym awantur, chamstwa i takich scen, które mogą być instruktażem przy nieporozumieniach rodzinnych i sąsiedzkich.

Gdybym była wpływowym medium, nie rozgrzebywałabym każdej ponurej zbrodni, nie podsycała niezdrowej ciekawości i nie tworzyła atmosfery podejrzewania wszystkich o wszystko.

Gdybym była zwykłym obywatelem, nie mającym wpływu na nic - czyli sobą - ceniłabym najwyżej wyrozumiałość, wielkoduszność i sympatię a priori do drugiego człowieka, nawet przeciwnika.

Niestety, ja też mam z tym duże trudności...

Irys

Irys jest kwiatem, który kończy się brzydko. Nie tak, jak opadająca nagle kaskadą wszystkich pachnących płatków peonia. Nie jak narcyz, który staje się przezroczysty. Nie jak schylająca po prostu główkę róża. Irys robi się jakiś wklęsły, skręca płatki w wilgotne gruzły, lepi się, rozkłada.

Podobnie jest z niektórymi marzeniami, ideami i wielkimi zrywami. Jedne przemijają pięknie, inne umierają jak irysy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2005