Średniowiecze w soborowych lustrach

Jurydyczne tony i polityczne uwikłanie soborów średniowiecza brało się z ciągle zbyt słabo rozgraniczonych kompetencji duchownej i świeckiej zwierzchności jednorodnie postrzeganego chrześcijaństwa. Gdyby dziś połączyć obrady synodu i Sejmu, ich wspólne uchwały tez byłyby mieszaniną porządków.

23.03.2003

Czyta się kilka minut

Samoświadomość Kościoła i postrzeganie przezeń problemów nękających świat drugiej połowy XX w. znalazły swoje odbicie w tekstach Vaticanum II. Takiego stopnia wrażliwości wobec rzeczywistości pozakościelnej nie okazał żaden z poprzednich soborów, które skupiały się prawie wyłącznie na eklezjalnych sprawach natury doktrynalnej, organizacyjnej i dyscyplinarnej. W proporcjach i sposobie traktowania tych spraw, w ich opisach, ocenie i doborze środków naprawczych ujawnia się zarówno istniejący stan rzeczy, jak i jego mentalne odbicie.

Nagrodzony w ubiegłym roku Feniksem pierwszy tom „Dokumentów soborów powszechnych” ma już kontynuację. Tom II rozpoczynają uchwały IV soboru w Konstantynopolu, odbytego - mimo wzajemnych pretensji - ostatni raz wspólnie przez Greków i łacinników w 869 r. Po rozłamie w 1054 r. za następne sobory uznano na Zachodzie niektóre generalne synody odbywane pod przewodnictwem papieża, których decyzje miały obowiązywać w całym Kościele. Tom zawiera akta siedmiu takich zgromadzeń: czterech odbytych w Rzymie na Lateranie, dwóch - w Lyonie i soboru w Vienne.

Wojny, heretycy i pieniądze
I sobór laterański (1123) zatwierdzał zawarty rok wcześniej konkordat wormacki, kończący papiesko-cesarski spór o inwestyturę, i powtarzał wymagania reformy gregoriańskiej, zakazując symonii oraz mianowania przez świeckich na stanowiska kościelne.

Laterański II (1139) zakończył 9-letnią schizmę papieską, rozdzierającą Kościół wskutek podwójnego wyboru (Innocenty II, Anaklet II). Wiernym polecono unikać Mszy sprawowanych przez kapłanów żyjących w konkubinacie. Małżeństwo zawierane po otrzymaniu wyższych święceń miało być odtąd nieważne, a duchowni tacy pozbawieni urzędu i beneficjum, bo skoro winni oni być „sanktuarium Ducha Świętego, to niegodną jest rzeczą, by byli niewolnikami małżeńskiego łoża i rozwiązłości”. Znamienna dla epoki argumentacja celibatowa!

Świeccy winni oddawać dziesięciny (ich zatrzymanie to świętokradztwo). Rycerze mają zachować rozejm Boży, czyli nie walczyć od środy wieczór do poniedziałku rano oraz w Adwencie i Wielkim Poście. Pozbawieniem pogrzebu chrześcijańskiego straszono lichwiarzy i podpalaczy, a klątwą tych, co w walce z chrześcijanami posłużą się łukiem i kuszą, bronią „śmiercionośną i Bogu nienawistną”. Widocznie tradycyjne płatanie się mieczami i strzelanie do innowierców mniej denerwowało Stwórcę.

Najważniejsze postanowienie III soboru laterańskiego (1179) miało zapobiegać rozdwajaniu papieskiej elekcji: wybrany musi uzyskać dwie trzecie kardynalskich głosów. Duchownym zakazano posiadania paru kościołów, a za życie w konkubinacie grożono im pozbawieniem stanowiska. Nakazano prowadzenie bezpłatnych szkół przy katedrach oraz kościołach i klasztorach, przy których kiedyś była szkoła. Gdy parafię wizytuje biskup, jego świta nie może liczyć więcej niż 20-30 osób. Gość taki nie powinien oczekiwać wystawnej uczty ani zabierać w podróż psów czy ptaków do polowania. Zatem i takie reglamentacje były konieczne!

Urzędnikom państwowym nakładającym rozmaite ciężary na kościoły i nowe podatki na użytkowników dróg (myto; dziś byłyby to winiety) zapowiadano ekskomunikę. Grożono nią i tym, co służą na pirackich statkach Saracenów, sprzedają, im broń, a także mieszkają u nich czy u Żydów jako służba domowa. Ogłoszono też anatemy na heretyckich katarów. Chrześcijańskiego pogrzebu należało odmawiać rycerzom ginącym w zakazanych turniejach, lichwiarzom, jak i mnichom, przy których po śmierci znaleziono jakąś własność prywatną. Sobór, podobnie jak poprzedni, trwał tylko dwa tygodnie (następny - trzy).
Ogony splątane

Sobory średniowiecza gromadziły nie tylko biskupów, ale i opatów, delegatów kapituł katedralnych i przedstawicieli władców. Gremium to, zdominowane przez papieża, stało się jego ciałem doradczym, a nie forum dyskusyjnym (stąd krótkie obrady), jak to będzie od czasów Konstancji czy Trydentu. Innocenty III, który organizował krucjatę (zamiast Jerozolimy opanowała w 1204 r. Konstantynopol, pieczętując tym rozłam z Kościołem Wschodnim) i okrutną wojnę z katarami, zwołał IV sobór laterański (1215). Wzięło w nim udział aż 1200 uczestników, w tym 404 biskupów. Inauguracyjną mowę papież poświęcił nowej wyprawie krzyżowej. Potępiono dualistyczną doktrynę katarów i nauki innych heretyków (ci „różne mają oblicza, ale ogony ze sobą nawzajem splątane”), ogłaszając przeciwko nim procedurę postępowania inkwizycyjnego.

Biskupi mieli dbać lepiej o obyczaje i wykształcenie kandydatów do święceń. W związku z tym podniesiono wymagania stawiane szkołom katedralnym. Zakazano posiadania dwu beneficjów związanych z obowiązkami duszpasterskimi. Stwierdzono, że część duchownych spędza i pół nocy na hulankach, a niektórzy odprawiają Mszę ledwie 4 razy w roku. Wyliczono kary grożące klerowi za łamanie VI przykazania. Ograniczenia konsumpcyjne wszakże zindywidualizowano: „Duchowni niech pilnie wstrzymają się od obżarstwa i pijaństwa, dostosowując wino do siebie, a siebie do wina”. Zabroniono im też polowania, handlu, gier hazardowych, oglądania komediantów. Mają dbać o schludność kościelnych paramentów, a Eucharystię i oleje święte trzymać pod kluczem. Wypomniano i różne rodzaje symonii zdarzających się biskupom, mniszkom czy zakonnikom. Zganiono księży wymuszających opłaty od pogrzebów i ślubów.

Potępiono lichwę uprawianą przez Żydów, nakazano im nosić wyróżniający ich strój, nie pokazywać się publicznie w Wielkim Tygodniu. Nie mogą pełnić urzędów dających władzę nad chrześcijanami, z nabytych od chrześcijan dóbr mają wynagradzać kościołom utraconą dziesięcinę. Od medyków zażądano, by przed rozpoczęciem leczenia przypominali chorym o potrzebie wezwania kapłana. Wiernych zobowiązano do corocznej spowiedzi i komunii wielkanocnej. Podkreślono obowiązek oddawania dziesięciny, i to przed, a nie po odliczeniu czynszu i podatku. Oba te obowiązki świeckich - wielkanocny i dziesięcinny - były potem egzekwowane skrupulatnie. W przeciwieństwie do soborowego nakazu odbywania co roku synodu diecezjalnego i zakazu „wymyślania w przyszłości nowych zakonów”, by ich „zbytnia rozmaitość nie wywoływała w Kościele Bożym wielkiego zamieszania”.

Kontekstem tych reformistycznych dekretów jest nie tyle teologia, co prawo, królujące w monarchii papieskiej, jaką stawał się pogre-goriański Kościół. Przeciwwagą starego cezaropapizmu miał być teokratyczny papocezaryzm i klerykalna wizja świata. Efekty sprzyjały nie tyle ewangelizacji, co ideologizacji religii, upolitycznieniu papiestwa, antyklerykalizmowi, a z czasem sekularyzacji.

Spór o władzę
Polem konfrontacji z władcami lub terenem ich wpływu stały się następne sobory. Innocenty IV zwołał w 1245 r. do Lyonu sobór, na którym detronizowano cesarza Fryderyka II. Gdy ten w publikowanych manifestach kwestionował prawomocność decyzji, papież oświadczył, że jako następca Piotra ma od Chrystusa absolutną władzę duchową i doczesną, po czym polecił zakonom żebrzącym nawoływanie do krucjaty przeciw Fryderykowi. Sobór zajmował się też stosowaniem ekskomuniki, lichwą, zagrożeniem tatarskim i pomocą dla Cesarstwa Łacińskiego w Konstantynopolu.

Mimo żywej niechęci biskupów do kolejnej wyprawy krzyżowej do Ziemi Świętej papież Grzegorz X, otwierając II sobór lyoński (1274), skupił się na jej planach i przeforsował na ten cel dodatkowe podatki od kleru. Zawarta podczas soboru unia z bizantyńskim cesarzem była bardziej teologicznym dyktatem niż dialogiem. Chcąc zapobiec przeciąganiu się na wiele miesięcy wyborów papieża, sobór zdecydował odcinanie kardynałów od świata (konklawe) i drastyczne ograniczenia żywnościowe po paru dniach, gwoli przynaglenia elektorów.

Walkę o panowanie nad królami przegrał Bonifacy VIII. Jego następca Klemens V, osiadły w Awinionie, ulegając żądaniom króla francuskiego Filipa IV zwołał sobór do Vienne (1311-12) i ogłosił na nim kasatę templariuszy. Ich wymuszone torturami zeznania o bluźnierczych praktykach przygotował Filip, żądny majątków zakonu. Sobór poruszył też kilka tradycyjnych już tematów dyscyplinarnych, zwłaszcza dotyczących zakonników. Potępił nowe błędy (beginek i begardów), ale i nadużycia popełniane przez inkwizytorów. Na wezwanie papieża pisemną ocenę reformy Kościoła przedstawili biskupi. Ich wypowiedzi współbrzmiały z tym, co jeden z nich zapisał w pamiętniku: papiestwo, chcąc reformować Kościół, musi wpierw samo świecić przykładem. Hasło ciągle zbyt słabo realizowanej „reformy w głowie i członkach” Kościoła przywoływać będą następne sobory.

Piętnowane przez nie nadużycia działy się rzeczywiście, choć bez osobnych badań trudno stwierdzić, jak często. Soborowi reformatorzy dążąc do wykorzenienia zła rzadko wyliczali dobro, uznając je za stan normalny, nie wymagający zachwytu. Jurydyczne tony i polityczne uwikłanie owych soborów średniowiecza brało się z ciągle nazbyt słabo rozgraniczonych kompetencji duchownej i świeckiej zwierzchności jednorodnie postrzeganego chrześcijaństwa. Gdyby dziś w imię scalania sektorów życia zbiorowego połączyć obrady synodu i Sejmu, ich wspólne uchwały też byłyby mieszaniną porządków.

Postanowienia podejmowane na Latera-nie, w Lyonie czy Vienne słabo przypominają doktrynalne ustalenia pierwszych soborów czy tony, do jakich przywykliśmy z lektury Vaticanum II. A przecież wszystkie te kościelne gremia najwyższej rangi łączy wspólne dążenie do odczytania współczesnych im znaków czasu, który zawsze jest czasem Boga i stających przed ludźmi zadań. Były to - jak powiedziano w podtytule książki Klausa Schatza „Sobory powszechne” (Kraków 2001) - rzeczywiście „punkty zwrotne w historii Kościoła”. I choć nie każdy punkt znaczy w dziejach tyle samo, a i zwrot zwrotowi nierówny, to przecież w tym, co istotne układają się one w ciągłą linię. Daje temu wyraz Konstytucja o Kościele, który „podejmując naukę poprzednich soborów pragnie wyjaśnić dokładniej swoich wiernym i całemu światu naturę swoją i powszechne posłannictwo”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2003