Sprostowanie

Dzisiaj, czyli 14 maja, któryś z czytelników TP czyta być może w numerze wydanym na Zielone Świątki mały komentarz pt. Z jakim skutkiem?. A ja już pisać muszę sprostowanie do tamtego tekstu, i to zaczynając od stwierdzenia, że parę dni później napisać bym go w ogóle nie mogła. Nie dlatego, iż teraz mniej niż wtedy spodziewam się dotarcia do prawdy i pojednania, bo już wtedy widziałam je niewyobrażalnie daleko. Ale wtedy z nieco innych powodów niż to ma miejsce teraz.

22.05.2005

Czyta się kilka minut

Wtedy jeszcze obie strony: ofiary krzywd i zbrodni stanu wojennego - i autor tego stanu - zdawały się, dzięki wielkoduszności tych pierwszych, otwierać rzeczywiście ku jakiejś możliwej - możliwej w prawdzie! - perspektywie pojednania. Po wizycie moskiewskiej generała trzeba co prędzej sprostować: nie ma spotkania w prawdzie, bo strona, ku której ofiary wyciągnęły rękę, obstaje twardo przy jakiejś “prawdzie" własnej. Tylko i wyłącznie własnej. Bez żadnych wątpliwości można ją odczytać z kolejnych kroków i słów poczynionych tam, w Moskwie, i dalej, w kraju ałtajskim. Nie ma złudzeń, nie ma żadnego udawania. Jest tylko wielka, niezmierzona przepaść, przez którą ręki chyba wyciągnąć się po prostu nie da. Bo i na co?

PS. Różne są żelazne pozycje w repertuarze ulubionych sensacji mediów naszych codziennych. Do nich, prócz oskarżeń i inwektyw, tudzież meldunków o korupcjach i przekrętach, należą kolejne statystyki sondaży. Zabiegiem terapeutycznym szarego odbiorcy mediów winna być zabawa w wyszukiwanie własnych, osobistych sensacji, odbiegających od schematu dnia. Dzisiaj dla mnie takim meldunkiem jest protest prezesa Trybunału Konstytucyjnego przeciw przemilczeniu w TVP wiadomości o werdykcie Trybunału, ostatecznie zaprzeczającym zarzutowi niezgodności traktatu akcesyjnego z konstytucją RP. Faktycznie, intencje tego przemilczenia widać chyba gołym okiem. A sensacją wczorajszą, już w zupełnie odmienny sposób, jest wiadomość, iż były wiceminister oświaty domaga się, by MEN przestał dekretować liczbę uczniów w klasie, nie dopuszczając do ich zmniejszenia. Nareszcie ktoś idzie po rozum do głowy i zaczyna dostrzegać związek między wychowaniem szkolnym a relacją wychowawcy z wychowankami. Gorzej, że MEN od razu rozprasza nadzieję na zmiany. Czy warto więc czytać?

J.H.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2005