Sprawa dla reportera

Owszem, disco polo to grafomania. Ale gorsza od disco polo może być jeszcze pogarda wobec ludzi, którzy tej muzyki słuchają.

05.05.2016

Czyta się kilka minut

Błażej Strzelczyk /
Błażej Strzelczyk /

Jakże duże było zdziwienie publiczności, gdy jeden z ostatnich odcinków >Sprawy dla reportera< postanowiono uatrakcyjnić występem Zenka Martyniuka” – przeczytałem dziś na portalu „dziennik.pl”.

Rzeczywiście na początku kwietnia w programie "Sprawa dla reportera" wystąpiła gwiazda disco polo. Głośno zrobiło się teraz, gdy nagranie z programu trafiło do internetu.

Krzysztof Majak na portalu Natemat.pl opisał występ gwiazdy disco polo w telewizji używając do tego sarkastycznej frazy, twierdząc, że takie zabiegi szefów telewizji to „walka o widza” i – jakie to zabawne – „dobra zmiana”.

No więc, po pierwsze, to strasznie smutne, że dziennikarze nie oglądają „Sprawy dla reportera”. Gdyby oglądali, wiedzieliby, że takie występy gwiazd disco-polo są w ofercie programu na porządku dziennym. Reżyserzy programu zapraszają muzyków na prośbę bohaterów, których historie pokazuje prowadząca, Elżbieta Jaworowicz.

W tym wypadku Zenek Martyniuk zaangażował się w pomoc finansową na operację dziecka z chorym oczami.

Gdyby dziennikarze oglądali „Sprawę dla reportera”, wiedzieliby także, że problemy klasy średniej z wielkich miast – które to problemy ci dziennikarze opisują regularnie (ostatnio na portalu natemat czytałem, że że kolejka do słynnej warszawskiej naleśnikarni jest za długa) – są problemami, przepraszam, śmiesznymi.

Gdyby dziennikarze oglądali „Sprawę dla reportera”, wiedzieliby, że mieszkańcy podwarszawskich miasteczek, których tak łatwo i pogardliwie nazywa się „słoikami”, żyją w warunkach dla klasy średniej często spartańskich.

Gdyby dziennikarze oglądali „Sprawę dla reportera”, wiedzieliby, że w 2016 r., w Polsce, kilkaset tysięcy dzieci niedojada, ludzie mieszkają bez ogrzewania i ciepłej wody. Że są matki wychowujące kilkoro dzieci, pracujące na trzy etaty, do pracy dojeżdżają dziesięć kilometrów rowerem, a i tak nie starcza im na najbardziej podstawowe potrzeby.

Gdyby dziennikarze z Warszawy oglądali regularnie „Sprawę dla reportera”, wiedzieliby także, jak bezduszne potrafią być urzędy w małych miastach, jak kiepsko działa system pomocy socjalnej, jak bardzo ludzie, którym od 26-lat wmawia się, że „mogą wziąć sprawy w swoje ręce”, potrafią walczyć o swoje, nie patrząc na kompromitację i upokorzenie.

Przeczytaj cały wpis na blogu Błażeja Strzelczyka #FollowJezus.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.).