Solidarność kobiet

Na dziedzictwo Solidarności składa się wiele wspaniałych osiągnięć, ale nie należy do nich z pewnością sprawa kobiet, które pod względem liczebności stanowiły blisko połowę związku. Ich udział w rewolucji nie został doceniony...

04.09.2012

Czyta się kilka minut

Instalacja "Koncert na wstążki" Jerzego Janiszewskiego na Skwerze przy Wielkim Młynie. Gdańsk, 17 sierpnia - 30 września 2012 r. / fot. Dariusz Kula/fotokula.pl
Instalacja "Koncert na wstążki" Jerzego Janiszewskiego na Skwerze przy Wielkim Młynie. Gdańsk, 17 sierpnia - 30 września 2012 r. / fot. Dariusz Kula/fotokula.pl

...a ich specyficzne problemy zostały pominięte.

Każda rocznica powstania Solidarności to doskonała okazja, by spojrzeć wstecz i zadać kilka istotnych pytań. Co udało się osiągnąć? Czym jeszcze należy się zająć? Stawiamy takie pytania, gdy pewne cele rewolucji zostały już zrealizowane, i gdy dysponujemy wystarczającą polityczną pewnością siebie, by zmierzyć się z niedokończonymi sprawami.

No właśnie, z jakimi nierozwiązanymi problemami musi uporać się dziś Polska, przeglądająca się w solidarnościowej tradycji?

Odpowiedź znajdziemy w opublikowanej niedawno autobiografii byłej Pierwszej Damy, Danuty Wałęsowej. W „Marzeniach i tajemnicach” wspomina ona narodziny swego szóstego dziecka – córki Ani, która przyszła na świat 14 sierpnia 1980 roku. Jej mąż obiecał zarejestrować dziecko w Gdańskim Urzędzie Stanu Cywilnego. Ale zamiast do urzędu, udał się do Stoczni im. Lenina, by poprowadzić robotników. Zrobił coś, co miało większe znaczenie dla strajku i przyszłości wolnej Polski niż dla stosunków w rodzinie Wałęsów. Wspomnienia jego żony rzucają światło na przepaść, jaka w czasach opozycji oddzielała sferę publiczną od prywatnej, a także na głębokie różnice w rolach społecznych. Uwagi Wałęsowej nie są dla nas zaskoczeniem. Któż nie pamięta pełnych wściekłości pretensji Anny Walentynowicz, gdy Lech Wałęsa wyłączył ją z istotnych działań politycznych, które były konsekwencją ich legendarnego zaangażowania w strajki z lat 80.?

Przywołuję te incydenty nie po to, by sformułować akt oskarżenia przeciwko Lechowi Wałęsie, lecz raczej po to, by zwrócić uwagę na postawy ludzi opozycji. Na dziedzictwo Solidarności składa się wiele wspaniałych osiągnięć, ale nie należy do nich z pewnością sprawa kobiet, które pod względem liczebności stanowiły blisko połowę związku, prawie połowę siły roboczej i połowę społeczeństwa, a jednak ich udział w rewolucji nie został doceniony, a ich specyficzne problemy zostały pominięte.

Dlaczego mamy dziś zajmować się tymi wewnętrznymi słabościami polskiego ruchu demokratycznego, zamiast świętować z okazji kolejnej rocznicy największego strajku narodowego i zarazem największej aksamitnej rewolucji w historii świata? Powód jest prosty – dyskryminacja genderowa jest w Polsce wciąż realnym problemem. „Solidarność nie wyposażyła nas w prawa kobiet. Ruch nigdy nie zajął się tą kwestią” – podkreśla Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu.

Rewolucje decydują o tym, kto staje u sterów władzy; nie zapowiadają zmiany reżimu, lecz radykalną przemianę w strukturach i procesach władzy. Polska rewolucja rozbroiła PRL i otworzyła drzwi demokratycznym rządom oraz wolnorynkowej ekonomii. Ale Solidarność nie wpłynęła na zmianę genderowej dynamiki władzy w polskim społeczeństwie. Mimo że była pionierką w walce o uniwersalne prawa człowieka, jej założenia zostały zrealizowane dużo później – dopiero w latach 90. rozwinął się ruch feministyczny, dopiero wtedy zwrócono uwagę na inne kwestie dotyczące praw człowieka. Proces ten trwa do dziś.

Niezwykle aktualne i pouczające będzie porównanie dynamiki władzy z czasów rewolucji solidarnościowej z niedawnymi rewolucyjnymi wydarzeniami w Egipcie. Kobiety były bardzo widoczne w bezkrwawej, podsycanej przez media rewolucji, która obaliła Hosniego Mubaraka w 2011 r. Stanowiły bez mała jedną czwartą protestujących. Gospodynie domowe, handlarki, studentki, feministki i pisarki – wszystkie odważnie przeciwstawiły się tradycjonalistycznym oczekiwaniom męskiej części społeczeństwa. Podczas trwających przez ostatnie 20 miesięcy demonstracji wiele młodych kobiet trzymało transparenty wzywające mężczyzn do okazywania kobietom szacunku, ponieważ przestępstwa na tle seksualnym są powszechne i wymykają się spod kontroli. Inne zbierały świadectwa tych, które były molestowane. Jeszcze inne broniły praw aresztowanych aktywistek, które w więzieniu były poddawane testom na dziewictwo.

Egipskie kobiety nie są bardziej zaangażowane ani dzielniejsze niż aktywistki Solidarności, ale świadomość genderowej dynamiki władzy tych ostatnich i ich żądania dotyczące praw kobiet nie mogły się pojawić w czasach polskiej opozycji, w dużej mierze dlatego, że nie było podówczas w Polsce żadnych ruchów feministycznych, które mogłyby zająć się tymi sprawami.

Te problemy uchodziły za drugorzędne, a w porównaniu z „większą i ważniejszą walką narodową”, której celem było zabezpieczenie fundamentalnych praw dla wszystkich – nawet za egoistyczne. „Działania na rzecz niezależności całego narodu i genderową równość traktowano jako wzajemnie się wykluczające” – tłumaczy Wanda Nowicka.

Nie potrafiąc skutecznie przeciwstawić się takiej dynamice władzy, kobiety umacniały porządek patriarchalny, pracując jako informatorki i tłumaczki dla zachodnich mediów. Owe media donosiły o tym, co przekazywała im Solidarność, a obraz męskiej rewolucji, który upowszechniały, zadekretował – w momencie narodzin nowej demokracji – niewidzialność kobiet jako uczestniczek ich własnej historii. W przypadku rewolucji egipskiej mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją.

Gdy reżim Mubaraka zaczął chylić się ku upadkowi, kobiety natychmiast zaczęły podnosić kwestie genderowe w politycznych dyskusjach na temat przyszłości. „W Egipcie – zauważa Wanda Nowicka – programy polityczne na rzecz wolności społecznej i praw genderowych są ze sobą ściśle połączone. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety opowiadają się za równością płci”. Dla przykładu – gdy okazało się, że tylko jedna kobieta została wybrana do komisji zajmującej się przygotowaniem nowej konstytucji dla Egiptu, natychmiast pojawiły się protesty ze strony organizacji feministycznych. „Washington Post” donosił: „Kobiety stojące na barykadach Kairu zgadzają się co do jednego: to ich moment w historii i nie mogą sobie pozwolić na przegapienie go... [albo] na powrót do domu”.

Jeśli chodzi o problem równości genderowej, w 2011 r. Egipt znalazł się na 125. miejscu (w grupie 134 krajów) listy przygotowanej przez Światowe Forum Ekonomiczne. Powodów tak niskich notowań jest kilka: zbyt wiele kobiet nie ma pracy, 42 proc. kobiet nie umie czytać i pisać (to samo dotyczy mężczyzn), w zasadzie nie ma liderek politycznych ugrupowań. Według działającego w USA Pew Research Center 54 proc. Egipcjan opowiada się za legalizacją genderowej segregacji w miejscu pracy. Wciąż często praktykowane jest obrzezanie kobiet, powszechna jest przemoc na tle seksualnym, dopuszczają się jej nawet prodemokratyczni aktywiści.

Zastanawiające jest to, że w socjalistycznej Polsce, gdzie równość płci była gwarantowana przez prawo i gdzie Solidarność walczyła o sprawiedliwość oraz prawa człowieka dla wszystkich, kobiety nie były w stanie zorganizować się, by zagwarantować sobie odpowiednie przywileje. Nie udało się to ani w czasach opozycji, ani w trakcie rewolucji, ani też podczas późniejszej walki o konsolidację politycznej władzy. W Egipcie, gdzie kobiety są ograniczane przez opresyjne, fundamentalistyczne zakazy i religię, wszyscy zaciekle bronią praw genderowych. Co decyduje o tej różnicy?

Solidarność (z całym swoim rewolucyjnym ferworem i wytyczającymi nowe ścieżki sukcesami) bez reszty przynależała do swoich czasów – czasów zimnej wojny lat 80., do ery, w której zarówno Wschód, jak i Zachód pozostawały ślepe na kwestie genderowe. Dopiero wraz z upadkiem zimnowojennych podziałów i rozwojem procesów globalizacyjnych w latach 90. te sprawy trafiły w swój polityczny moment na międzynarodowej arenie.

Począwszy od lat 90., globalne media są lepiej przygotowane do zajmowania się sprawami kobiet, traktując feministyczny aktywizm i równość płci jako papierek lakmusowy demokracji. Jak wynika z materiałów prasowych na temat egipskiego przewrotu, media przesunęły swe zainteresowanie z salonów władzy na kobiety, widząc w nich zasługujące na informację prasową uczestniczki politycznych zdarzeń. Ten postępujący proces uwrażliwienia nie występował w czasach rewolucji solidarnościowej, gdy media koncentrowały się przede wszystkim na liderach partii komunistycznej i krzepkich wąsatych bohaterach klasy robotniczej, którzy walczyli o prawa człowieka. Szokujące było to, co napisał dziennikarz „New Yorkera”, Lawrence Weschler, porównując polskich rewolucjonistów do amerykańskich ojców założycieli walczących o wolność, i nie wymieniając przy tym ani jednej kobiety.

Międzynarodowe wsparcie dla legitymizacji równości było doskonale widoczne w 2011 r., kiedy to Pokojowa Nagroda Nobla została przyznana trzem kobietom: jemeńskiej aktywistce Tawakkol Karman, Ellen Johnson Sirleaf, sprawującej funkcję prezydenta Liberii, oraz pochodzącej z tego samego kraju działaczce ruchów walczących o pokój Leymah Bgowee. W studziesięcioletniej historii Pokojowej Nagrody Nobla kobiety otrzymały ją raptem 12 razy. Ale w 2011 r. Komitet Noblowski zwrócił uwagę na występujące na całym globie ograniczenia praw kobiet i walkę na rzecz większej równości w zdominowanych przez mężczyzn społeczeństwach.

Mozn Hassan, trzydziestotrzyletnia dyrektorka wykonawcza egipskiej organizacji Nazra for Feminist Studies, wierzy, że choć w Egipcie, gdzie dopiero niedawno zniesiono polityczne ograniczenia i powstrzymano represje wobec kobiet, „rzeczy nie uległy jeszcze całkowitej zmianie, to jednak proces transformacji już trwa”.

W ostatnich latach – mówi Wanda Nowicka – także w Polsce „dyskryminacje na tle genderowym są coraz lepiej widoczne i stają się częścią politycznego dyskursu. Takie pojęcia jak seksizm nikogo już nie oburzają. Ale choć uwrażliwienie na kwestie genderowe jest coraz większe, wciąż brakuje politycznej woli, by wprowadzić namacalne, strategiczne zmiany legislacyjne. Wciąż nie ma w Polsce genderowej sprawiedliwości”. Oto polska niedokończona rewolucja.

Minęło niemal 30 lat od czasu, gdy Lech Wałęsa zdobył Pokojową Nagrodę Nobla za swój przewodni wkład w tworzenie Solidarności. W 1983 r. przebywał w więzieniu, więc jego żona Danuta wyruszyła do Oslo, by odebrać nagrodę w jego imieniu. By polska obywatelka/polski obywatel został(a) dziś doceniona(y) przez komitet noblowski, musiałaby/musiałby w swych działaniach odnieść się z szacunkiem do świadomego genderowo założenia Komitetu z 2011 roku: „Nie osiągniemy demokracji i nie ustanowimy pokoju na świecie dopóty, dopóki kobiety nie będą miały tych samych możliwości co mężczyźni, by stymulować rozwój społeczeństwa na wszystkich jego poziomach”.

Z pewnością Polska nie jest jedynym krajem, który potrzebuje działań na rzecz równości płci, biorąc jednak pod uwagę jej przywódcze doświadczenia (najpierw wyprowadziła wschodnie kraje spod wpływów sowieckich, a 15 lat później poprowadziła je do Unii Europejskiej), należy zapytać: czy i tym razem nie powinna stanąć na czele genderowej rewolucji, zajmując się wreszcie swymi niedokończonymi sprawami?

TŁUM. GJ


SHANA PENN wykłada gościnnie w Graduate Theological Union w Berkeley. Autorka „Solidarity’s Secret: The Women Who Defeated Communism in Poland” (2005), polskie wydanie „Podziemie kobiet” (2003), i współredaktorka (wraz z Jill Massion) pracy „Gender Politics and Everyday Life in State Socialist East and Central Europe” (2009).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2012

Artykuł pochodzi z dodatku „Solidarność dzisiaj