Śmierć w zachwycie

Jego bohaterowie mieli świadomość dychotomii wpisanej w ludzką egzystencję, której ramą jest zło nicujące się z dobrem, piękno z turpizmem, a życie ze śmiercią...

01.06.2009

Czyta się kilka minut

Umawialiśmy się na wywiad, do "Tygodnika Powszechnego". W 2003 r. Walczewski grał w "Ono" Małgorzaty Szumowskiej. Zdjęcia były kręcone w centrum Krakowa. Rozmawiałem wówczas z aktorem o Teatrze Starym: o Jarockim, Swinarskim, Hübnerze... Marek Walczewski był w znakomitej formie, sypał anegdotami...

W "Ono" Walczewski był na drugim planie, wybijając się jednak na plan pierwszy. Grał ojca bohaterki, który - pamiętając o uczuciu do córki - gubi słowa, gesty, zdania. Zapomina siebie. Walczewski nie odebrał nagrody przyznanej mu za "Ono" na festiwalu w Gdyni. Choroba Alzheimera zabrała nam znakomitego aktora.

Lubimy egzaltowane epitety. A jednak w stwierdzeniu, że Walczewski był aktorem wybitnym, nie ma ani grama przesady. Kto chociaż raz miał szczęście podziwiać Walczewskiego w teatrze albo oglądał jego role filmowe i telewizyjne, nie ma wątpliwości, że mówimy o jednej z największych aktorskich indywidualności w Polsce.

Jego fenomen polegał na tym, że grając role krańcowo różne, nie bał się demonów. Rozognione spojrzenie, podniesiona temperatura ciała, żywa gestykulacja - wygląd poczciwca w jego przypadku nieodmiennie maskował pragnienia obsesjonata lub neurotyka. Swinarski i Jarocki w teatrze, Szulkin, Kawalerowicz czy Barański w kinie - odnaleźli w Walczewskim stałego sprzymierzeńca, który był w stanie uwiarygodnić nawet najbardziej niebezpieczne, ekstremalne stany psychofizyczne.

W aktorskich portretach Marka Walczewskiego przeglądała się niezmiennie niespokojna kondycja naszych czasów. Nauczyciel z "Rozmowy z człowiekiem w szafie" Grzegorzka, Eligiusz Niewiadomski w "Śmierci prezydenta" Kawalerowicza, Pernat w "Golemie" Szulkina, Gospodarz w "Weselu" Wajdy - w kinie; a w teatrze m.in.: Hrabia Henryk w "Nie-boskiej komedii" Swinarskiego czy Spadolini w "Wymazywaniu" Lupy tworzą galerię postaci wyjątkowych, które w trakcie przedstawienia przechodziły metamorfozę. Od ciszy (istnienia) po krzyk (przeznaczenia).

W poetyckim "Dniu wielkiej ryby" Andrzeja Barańskiego grający Mecenasa Walczewski ostrzegał przed niebezpieczeństwem urody krajobrazu. Od piękna też można umrzeć - mówił. Wierzę, że odchodził w zachwycie. I że zobaczy najwspanialszy krajobraz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2009