Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gdy ochrona zdrowia skrzywdzi kogoś z domem i rodziną, zawsze ktoś się wstawi za krzywdzonym. Osoby w kryzysie bezdomności zwykle nikogo takiego nie mają – tak Adriana Porowska, szefowa Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, komentuje urzędniczy finał historii, którą nagłośniła (także na łamach „TP”) w maju tego roku.
W marcu warszawski Szpital Praski przyjął na SOR dwóch mężczyzn. Nazajutrz zostali wypisani do noclegowni. Wkrótce obaj zmarli. „Zlekceważono stan zdrowia panów, wykonując podstawowe czynności i pozbywając się ich (…) Nie wierzę, że zrobiono wszystko, co w ludzkiej mocy, by im pomóc” – mówiła wtedy Porowska. Wspierana przez rzecznika praw obywatelskich, o historii powiadomiła m.in. władze miasta, ministerstwo i mazowiecki NFZ. Właśnie ten ostatni poinformował o efektach kontroli w Szpitalu Praskim – wynikają z niej m.in. poważne braki w dokumentacji – a także o zgłoszeniu sprawy do organów ścigania. „Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo w sprawie tzw. błędów medycznych, polegających na umyślnym narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia (...) przez niewłaściwą diagnostykę oraz nieudzielenie pomocy medycznej i w konsekwencji nieumyślne spowodowanie śmierci” – potwierdza rzecznik prokuratury Marcin Saduś.
Niezależnie od dalszych rozstrzygnięć (nie postawiono jeszcze nikomu zarzutów) organizacje pomocowe alarmują: osoby w kryzysie bezdomności są w systemie ochrony zdrowia wykluczane, poniżane, a ze szpitali wypisuje się ich do noclegowni, zamiast do specjalistycznych schronisk, których brakuje.
– Wierzę, że po kontroli i decyzji NFZ już żaden szpital nie zlekceważy chorej osoby bezdomnej – komentuje Porowska. ©℗
- CZYTAJ TAKŻE: Umarli, bo bezdomni? Rozmowa z Adrianą Porowską