Smaki Pawła Bravo: brytyjska korona w majonezie

30.05.2022

Czyta się kilka minut

 / BOOPHOTOGRAPHY / ADOBE STOCK
/ BOOPHOTOGRAPHY / ADOBE STOCK

Siedemdziesiąt lat na tronie. Platynowy jubileusz królowej Elżbiety – oby żyła nam w zdrowiu jak najdłużej. Monarchom przystoi złoto, ale jak ktoś jest tak długowieczny, to trzeba innych metali na symbol. Złośliwa część duszy podpowiada mi, że logika rocznicowych obchodów operuje raczej ćwiartkami i połówkami stulecia, i powinno się było zaczekać z tą platyną na 2027 rok, ale nikt rozsądny w Pałacu nie chciał ryzykować, że przepadnie okazja, by chociaż na chwilę tchnąć w Brytyjczyków ducha dobrej, pozytywnej wspólnoty.

Czas ku temu wskazany, królestwem zarządza nietuzinkowy wprawdzie i dobrze wykształcony, ale nieudaczny cynik będący o włos od dymisji. Na razie wojna dała mu niespodziewaną furtkę – co prawda jego ego ledwo zmieściłoby się we wrotach od stodoły, ale znalazł buteleczkę pozostawioną przez zdegustowaną krajem Alicję, pociągnął łyk i wymknął się gniewowi opinii publicznej i partii. Nieliczni, ale politycznie wpływowi poddani z Ulsteru jakby się uparli wykazać, że nie ma granic szkody, jaką może wyrządzić nieodpowiedzialność i głupota, grożą więc rozwaleniem i tak chwiejnego stanu pobrexitowej równowagi w podzielonej absurdalnie Irlandii. Szkoci znów się zbierają do tego, żeby po 300 z górą latach podziękować Anglikom za wspólne mieszkanie.

Tak, zdecydowanie kraj potrzebuje momentu jedności, odprężenia. Siedemdziesiąta rocznica wstąpienia na tron przypadła już w lutym, ale ścisłe trzymanie się kratek w kalendarzu czy tabelkach Excela dobre jest dla gminu. Panowanie nad czasem zawsze było, podobnie jak bicie monety, atrybutem szanujących się władców. Dlatego to dopiero w najbliższy weekend (przedłużony z tej okazji o dwa dni) dojdzie do kulminacji platynowego jubileuszu. Aż 60 tysięcy osób i organizacji zgłosiło zamiar wyprawienia w sobotę Big Jubilee Lunch, czyli przyjęcia sąsiedzkiego na ulicy czy w ogrodzie. Flagi, wstęgi, kotyliony i proporczyki, dawno już wyprzedane, czekają na ten moment, a różne przybytki gastronomii, media tudzież celebryci zgłaszają pomysły na odpowiednie menu – musi być prosto, tradycyjnie, choć nie zaściankowo.

O co zresztą w tamtejszej kuchni łatwo – bo choć wiele złośliwego da się powiedzieć o jej postpasterskiej toporności, to trzeba jej przyznać umiejętność sprawnego zasysania składników, metod i obyczajów z kolonii, zwłaszcza jeśli miały tak wspaniałą i rozwiniętą cywilizację jak subkontynent indyjski. Na tyle, że kiedy szefostwo sławnej akademii kucharskiej Cordon Bleu zaproponowało w 1953 r. narodowi przepis na „koronacyjnego kurczaka”, to nie wahało się użyć curry. Z racji panujących po II wojnie trudności w zaopatrzeniu zalecano sproszkowaną mieszankę, zamiast pasty robionej od podstaw z właściwych, kolonialnych składników. Potrawie nadano francuską nazwę Poulet reine Elizabeth, ale spod tego gustownego fartuszka i tak wyłaziła przaśna angielska mizeria: były to po prostu strzępki upieczonej w ziołach piersi kurczaka, zatopione w gęstej brei z majonezu, tłustej kwaśnej śmietany i curry właśnie, z dodatkiem rodzynek (a w wersji dla plebsu suszonych moreli).

Takie sałatki mogą się nam kojarzyć z podrzędną garmażerią i domówkami z lat 90. (obok nieśmiertelnego tuńczyka z kukurydzą w majonezie – któż tym gości nie karmił?), ale Lwy Albionu są z tego niezmiennie dumne i na każdą następną okazję wymyślały monarchini kolejne wersje jubileuszowego dania, które musiała, biedaczka, kosztować i zatwierdzać. Na tegoroczne obchody serwis BBC Food proponuje zamęczyć pieczonego kuraka mieszaniną jogurtu, majonezu i melasy z granatów doprawioną imbirem i kminem rzymskim, po czym wzbogacić breję o plasterki jabłek i kruszone włoskie orzechy, a wzrokowo podrasować szarość dania ziarnami granatu i siekaną natką. Jeśli ktoś woli ostrzejsze smaki i nie chce się natrudzić, to niech idzie do sklepu – przez kilka tygodni firma Heinz swój sos znany także w Polsce pod nazwą „HP” sprzedaje z etykietą „HM” (od Her Majesty).

Na uliczne przyjęcia, zdecydowanie bardziej niż zdradliwe sosy ześlizgujące się z rozmiękłego papierowego talerzyka, nadają się przekąski do bezpiecznego chwytania w palce. Angielska tradycja ma na podorędziu najlepsze w takich sytuacjach zapiekanki typu pie (wklęsłą formę z ciasta wypełnia się nadzieniem i przykrywa całość krążkiem tego samego ciasta, by wnętrze zapiekło się we własnych oparach), możliwe do wykonania w wersjach na jeden lub dwa kęsy. Oczywiście głównie z mielonym mięsem i tłuszczem, w dodatku bardzo mocno doprawionym np. kwiatem muszkatu (to coś innego niż gałka). Wegetarianom sugeruje się np. ser stilton z podpieczoną dynią, ale przyjemność dania w wersji kanonicznej wynika po części z tego, że mięsne nadzienie pod przykrywką puszcza soki, które podkręcają apetyczność ciasta, zawierającego skądinąd już dużo masła lub łoju.

Wszystko to popijamy, jak radzi ciotka BBC, ponczem z piwa imbirowego zmieszanego pół na pół z sokiem jabłkowym i wódką waniliową. Na deser zaleca się prostokątny placek z biszkopta, na który wykładamy warstwę bitej śmietany i, korzystając z borówek amerykańskich oraz truskawek lub malin, układamy wzór nakładających się trzech krzyży z flagi Union Jack. Taka patriotyczna, słodka mandala.

Placek z polską flagą ułożyłoby nawet dziecko z kiepską koordynacją oko–ręka. Mamy na pewno lepsze owoce, śmietana z mleka podlaskich krów nie ma równych w Europie, nasze poszarpane tradycje są równie gotowe do ciekawych przetworzeń. Tylko skąd wziąć królową, chociażby i ze srebrnym jubileuszem? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2022