Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Postulowano m.in. przeprowadzanie przejrzystych konkursów na stanowiska kierownicze także w tych urzędach centralnych, w których nominacji dokonywano dotąd zwykle w wyniku targów między ugrupowaniami i wedle reguł partyjno-towarzyskich układów. Chodzi również o instytucje dysponujące poważnymi funduszami, w związku z tym mające duże znaczenie polityczne, a często także podatne na szeroko rozumianą korupcję (Agencja Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, Główna Inspekcja Sanitarna czy Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego).Okazało się jednak, że nie tylko jawnie populistyczna (LPR), ale i ta deklarująca swą państwowotwórczość (PiS oraz PO) opozycja zgłosiła weto. Zarzuciła premierowi podstępne intencje: nie tylko chęć obsadzenia przed zmianą ekipy ważnych foteli w administracji ludźmi SLD, ale i zamiar “spętania przyszłego rządu" (urzędników takich nie można by odwołać przez pięć lat).
Owszem, w przypadku służby cywilnej SLD ma wiele ciężkich grzechów na sumieniu. Obecny rząd też nie jest ideałem (dość wspomnieć choćby sprawę ciągłego blokowania przez szefa Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej nominacji zwycięzcy konkursu na stanowisko dyrektora generalnego urzędu i brak takiegoż dyrektora w kancelarii samego premiera czy też zatrudnianie w tej funkcji w ministerstwie administracji i spraw wewnętrznych osoby, która nie przeszła procedury konkursowej). Lecz podobną politykę stosowały także rządy mieniące się prawicowymi i postsolidarnościowymi. Nie bez powodu polityczny klientelizm uchodzi za jedną z najdotkliwszych chorób III RP.
Teraz pojawiła się okazja przerwania błędnego koła - właśnie w postaci zaproponowanego przez Marka Belkę pakietu reform dotyczących sposobu obsadzania administracji. Wystarczy tylko tak ustalić terminy wprowadzania zmian, by konkursy odbyły się po wyborach. Wtedy obecna opozycja nie będzie miała podstaw do oskarżeń, a równocześnie długość kadencji wybranych urzędników zagwarantuje, że będą oni kierować się w pracy zasadą służby cywilnej, nie zaś służalczości partyjnej. Do tego jednak trzeba dobrej woli wszystkich. I przypomnienia sobie deklaracji, jakie składało się swego czasu.