Słońce w synagodze

Czuję, że we Wrocławiu jest dobry duch. Wiem, że nie jestem tu sama - mówi Bente Kahan. - Ludzie pamiętają, że albo ich rodzice, albo dziadkowie żyli w świecie, w którym Żydzi byli obecni - razem z nimi, obok nich. Tyle że teraz ich już nie ma.

27.01.2010

Czyta się kilka minut

Świadomość Holokaustu była składową mojego dzieciństwa. Choć w obozach zginęło wiele osób z mojej rodziny, wszyscy oni byli żywi, nieustannie, w pamięci. To było jak cień rzucany na naszą codzienność. Mama i tata zdecydowanie jednak stali po stronie życia. Przez zaszronione okno w naszym mieszkaniu w Oslo zawsze pokazywali mi słońce - wspomina Bente Kahan, założycielka fundacji na rzecz renowacji wrocławskiej synagogi, dyrektor Centrum Kultury i Edukacji Żydowskiej we Wrocławiu.

Bente Kahan urodziła się w rodzinie żydowskiej, w Oslo. Dorastała w Norwegii, studiowała aktorstwo w Tel Awiwie i w Nowym Jorku, od ośmiu lat mieszka we Wrocławiu. Ale to nie synagoga przyciągnęła ją do stolicy Dolnego Śląska. Przyjechała do rodzinnego miasta swojego męża, który - po latach politycznego uchodźstwa - pragnął wrócić do kraju.

- Polska budziła we mnie smutne skojarzenia - zwierza się. - To był dla mnie kraj obozów, rodzinnych grobów. Ale jednocześnie, jako aktorka, widziałam w niej kraj Grotowskiego i Tomaszewskiego, których twórczość podziwiałam.

Domowe ciepło i jidyszkajt

Ojciec Bente Kahan pochodzi z Sygetu, który wielokrotnie przechodził z rąk węgierskich w rumuńskie - i na odwrót. Przed wojną, jako ortodoksyjny chasyd, przez trzy lata odbywał studia rabiniczne. Do Norwegii trafił po wojnie - cudem ocalały po obozowej tułaczce: Auschwitz, Wolfsberg (podobóz Gross-Rosen), Mauthausen, Ebensee. Matka Bente urodziła się w Norwegii, z łona Żydówki, która na północ Europy, jako ośmiolatka, przyjechała z Litwy. W czasie wojny miała więcej szczęścia: udało jej się uciec przed wywózkami do Szwecji.

Rodzice Bente Kahan pielęgnowali tradycje. - Tradycyjną żydowskość, czyli jidyszkajt, czuło się w domu na każdym kroku. Często dom był pełen gości, przychodziła rodzina i znajomi, by z nami obchodzić szabat i inne święta - wspomina aktorka.

W domu mówiono po norwesku. Ojcu Bente, którego pierwszym językiem był jidysz, bardzo zależało na tym, by dzieci doskonale opanowały norweski.

- Jako dziecko doznał prześladowań, pamiętał wywózki z Sygetu. W Norwegii spotkał jednak ludzi, dzięki którym zobaczył, że można zachować swą tożsamość i być przy tym akceptowanym. Jest otwartym człowiekiem, zaangażowanym na rzecz ekumenizmu. Do dziś jest często zapraszany na wykłady na uczelniach świeckich, żydowskich, chrześcijańskich - opowiada Bente.

Nienorweskie ciemne oczy

Po ukończeniu studiów w Tel Awiwie i Nowym Jorku Bente Kahan zaczęła występować na scenach klasycznego teatru Habima, Teatru Narodowego w Izraelu oraz Teatru Narodowego w Norwegii. Wciąż jednak szukała nowych wyzwań.

- Grając na scenie w Norwegii, czułam, że nie pasuję do tego świata. Miałam za ciemne oczy jak na Norweżkę, nie dostawałam dobrych ról. To były lata 80., w Norwegii teatr był jeszcze bardzo tradycyjny. Mój wygląd był jak stygmat - wyznaje. - Czułam, że się nie spełniam. Zaczęłam pisać.

W roku 1986, wspólnie z norweską reżyserką Ellen Foyn Bruun, Bente Kahan napisała dramat "Bessie - a Bluesical", a w 1988 - "Letter Without a Stamp" ("List bez znaczka"). W 1990 r. założyła Teater Dybbuk w Oslo (TDO) - kompanię produkcyjną, która propagowała kulturę żydowską poprzez teatr i muzykę.

- Nie chciałam, by na spektakle przychodzili tylko Norwedzy. Marzyło mi się, by w teatrze dochodziło do spotkania z Innym. Dlatego jeden z pierwszych tekstów na scenę poświęciłam irańskim imigrantom, którzy osiedlali się w Norwegii - opowiada. - Spełniło się. Publiczność na naszych spektaklach nie była już jednokolorowa.

Kiedy w 2001 r. Bente Kahan z mężem, 12-letnim synem i 7-letnią córką przybyła do Wrocławia, nie przypuszczała, że ich pobyt w tym mieście potrwa dłużej niż rok.

- Gdziekolwiek byliśmy, zależało nam na kontynuowaniu tradycji. Uważam, że dzieci mają w przyszłości prawo wyboru religii, ale najpierw powinny poznać swe dziedzictwo, fundament i korzenie - twierdzi aktorka.

Po przyjeździe nie zwlekała z wizytą w synagodze - zaczęła chodzić tam z rodziną.

To zawsze będzie synagoga

Klara Kołodziejska, wiceprzewodnicząca wrocławskiej Gminy Wyznaniowej Żydowskiej, zaproponowała Bente Kahan, by ta zajęła się organizowaniem życia kulturalnego w synagodze.

Myśli kotłowały się w głowie, ale wyobraźnia działała szybko. Powstał plan założenia Centrum Kultury i Edukacji Żydowskiej - synagoga miała się stać miejscem otwartym. Ale jak organizować spektakle i koncerty w ruinie, gdzie ze ścian odpadają tynki? Oczywistym więc było, że synagoga musi być wyremontowana. Dzięki rozpoczętym w 1996 r., finansowanym przez Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej i KGHM Polska Miedź pracom remontowym, wrocławskiej gminie żydowskiej udało się m.in. odbudować dach, naprawić popękane mury i sufity nawy głównej, zrekonstruować ramy okienne, położyć część tynków. W 2005 r., dzięki dotacji z Urzędu Miejskiego, położono posadzkę, uporządkowano teren przed świątynią. Oficjalna rejestracja Centrum Kultury i Edukacji Żydowskiej odbyła się 7 maja 2005 r.

- W roku 2006, przy wsparciu i współpracy dr. Macieja Sygita, powstała Fundacja Bente Kahan. By skuteczniej pozyskiwać fundusze na renowację synagogi, postanowiliśmy połączyć siły i jako fundacja stworzyliśmy konsorcjum z Gminą Wrocław oraz Związkiem Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. Plan by się nie powiódł, gdyby nie osobiste zaangażowanie prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza - zaznacza Bente.

W latach 2006-2008 ze środków miejskich odnowiona została południowa fasada świątyni, odrestaurowano Aron ha-kodesz. Osuszono piwnice i zabezpieczono budynek przed zawilgoceniem. Jesienią 2008 r. rozpoczęto kolejny etap prac, o wartości ok. 10 milionów złotych. Kieruje nimi niestrudzony społecznik dr Marek Mielczarek. Uroczyste otwarcie synagogi planowane jest na 6 maja 2010 r.

Wiedza

i ciężki bagaż

- Czuję, że we Wrocławiu jest dobry duch. Wiem, że nie jestem tu sama - podkreśla Bente. - Tu nikt nie powie: "Świat żydowski mnie nie dotyczy". Ludzie pamiętają, że albo ich rodzice, albo dziadkowie żyli w świecie, w którym Żydzi byli obecni - razem z nimi, obok nich. Tyle że teraz ich już nie ma.

Bente Kahan wrosła we wrocławską rzeczywistość. Jeden z jej autorskich spektakli, "Wallstrasse 13", opowiada o losach żydowskich mieszkańców domu przy dzisiejszej ulicy Włodkowica (niegdyś Wallstrasse) - tej samej, przy której stoi synagoga i przy której mają siedzibę fundacja i centrum. "Wallstrasse 13" to więcej niż teatr - to świadectwo prawdy.

- Najważniejsze jest, by tu, w miejscu wielokulturowej akceptacji, budować człowieka. Dać mu nie samą wiedzę, ale wiedzę wraz z jej bagażem. A że bagaż jest ciężki... Cóż, niesiemy go razem - podsumowuje.

Wszystkie miejsca zajęte

Synagoga po remoncie nadal będzie pełnić funkcje kultowe. Jednocześnie działać będzie jako ośrodek kultury żydowskiej o międzynarodowym znaczeniu. Od 1999 r. w synagodze odbywają się comiesięcznie koncerty hawdalowe, z muzyką klezmerską, synagogalną, pieśniami kantorów. Doroczny Festiwal Kultury Żydowskiej Simcha ma swą wierną publiczność. Od 2005 r., kiedy powstało Centrum Edukacji i Kultury Żydowskiej, życie w synagodze zaczęło pulsować jeszcze intensywniej, a wrocławianie zdążyli się przyzwyczaić do cyklicznych wystaw, koncertów, wernisaży, występów teatralnych, warsztatów, spotkań. Co roku odbywa się Lato z Muzyką Pod Białym Bocianem, a wiosną obchodzony jest Dzień Izraela. Na stałe w repertuar wpisały się sztuki Bente Kahan: "Głosy z Theresienstadt", "Wallstrasse 13". Uroczyście, zawsze z artystyczną oprawą, obchodzona jest rocznica Nocy Kryształowej, zamykana Marszem Pamięci.

W planach Centrum Kultury i Edukacji Żydowskiej jest stworzenie w budynku synagogi stałej ekspozycji przedstawiającej świat Żydów Dolnego Śląska i ich 800-letnią historię. Zarezerwowana została także przestrzeń na czasowe wystawy. Jak dotychczas, odbywać się będą koncerty, spektakle, konferencje. W obszernej przestrzeni piwnic powstanie miejsce na działalność edukacyjną i warsztatową.

- Kiedy zdobywaliśmy duże dotacje na renowację synagogi, zaczęło mnie prześladować pytanie: "Co będzie, jeśli synagoga wypięknieje, ale nikt do niej nie przyjdzie"? - wyznaje Bente. Szybko jednak się okazało, że obawy się nie potwierdziły. Spektakle "Głosy z Theresienstadt" i "Wallstrasse 13" zobaczyło już ok. 10 tys. uczniów. Na koncertach, przedstawieniach, wykładach, spotkaniach autorskich czy zajęciach z tańca żydowskiego wszystkie miejsca są zajęte.

- Największe wzruszenie ogarnia mnie podczas coniedzielnych letnich koncertów - mówi Bente Kahan. - Wtedy do wnętrza rozbrzmiewającej muzyką synagogi wpadają promienie popołudniowego słońca, wypełniając ją jasnym, ciepłym światłem.

To jest to samo słońce, które Bente Kahan, jako mała dziewczynka, widziała przez zaszronione okno swego mieszkania w Oslo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2010