Dwa spojrzenia

Festiwal Wratislavia Cantans był jednym z nielicznych obszarów życia kulturalnego PRL, gdzie z taką regularnością i konsekwencją rozbrzmiewała muzyka religijna. Był jedną z ważniejszych wrocławskich dróg do duchowości.

04.09.2007

Czyta się kilka minut

Plan Wrocławia z połowy XVII w. /
Plan Wrocławia z połowy XVII w. /

Pochodząca z połowy XVII w. panorama Wrocławia, zamieszczona w dziele Matthäusa Meriana "Topographia Bohemiae, Moraviae et Silesiae", do dziś mogłaby służyć za wygodny plan historycznego centrum miasta. Nie ma już wprawdzie fosy i murów obronnych, a i Ostrów Tumski połączył się z sąsiednimi wyspami, nie zmienił się jednak układ ulic i placów. Istnieje też nadal większość widocznych na rycinie kościołów. Powojenna wymiana ludności miasta i późniejsza polityka władz PRL spowodowały, że w tej przestrzeni zatarciu uległy wszelkie naturalne podziały, szlaki i sieci powiązań, zanikła kulturowa ciągłość. Potrzeba było kilkudziesięciu lat, aby stopniowo zaczęła powracać pamięć o historii miasta, pozbawiona już narodowych i politycznych uprzedzeń. Spójrzmy zatem i wsłuchajmy się w dwie rzeczywistości miasta - tę sprzed kilkuset lat i tę, w której funkcjonuje ono dzisiaj.

Protestanci i katolicy

A więc spojrzenie pierwsze - w barok.

Życie muzyczne protestanckiej społeczności XVII- i XVIII-wiecznego Wrocławia skupia się wokół trzech kościołów głównych i ich filiałów: św. Elżbiety (i filialnego kościoła św. Barbary), św. Marii Magdaleny (i św. Krzysztofa) oraz Św. Bernardyna ze Sieny. Protestanci stanowią około trzech czwartych ogólnej liczby mieszkańców, aż do roku 1707 w centrum miasta nie funkcjonuje żadna parafia katolicka. Religijnym i muzycznym centrum katolików pozostaje katedra św. Jana Chrzciciela oraz kościoły na Ostrowie Tumskim i ówczesnych obrzeżach miasta: św. Doroty, św. Wincentego, Najświętszej Marii Panny na Piasku, św. Krzyża, św. Piotra i Pawła i św. Marcina.

Barokowy Wrocław jest miastem erudytów i kolekcjonerów. Brak aż do pierwszej dekady wieku XVIII własnego uniwersytetu rekompensują wyjazdy młodych wrocławian do innych ośrodków, z reguły wspierane stypendiami Rady Miejskiej. Owocuje to otwartością na nowe prądy, co znajduje odzwierciedlenie w zachowanych do dziś kolekcjach muzykaliów, w których na równi reprezentowana jest twórczość niemiecka i włoska.

Muzyka służy splendorowi kościołów obu wyznań, władzy cesarskiej i miasta. Okazji do muzycznych popisów dostarczają nabożeństwa, procesje, święta i uroczystości państwowe i prywatne. Protestanci rywalizują o lepsze z katolikami, których od połowy stulecia wspierają sprowadzeni przez władze cesarskie jezuici. Trwa licytacja na wspaniałość. Muzycy zatrudnieni są przy każdym z kościołów, przy większych kapele uzupełniają uczniowie szkół. Stale odnawia i rozbudowuje się organy - każda z głównych świątyń miasta dysponuje co najmniej dwoma instrumentami. Życie muzyczne kościołów kwitnie też dzięki zapisom testamentowym - niejedna rodzina funduje sobie swoisty pomnik w postaci dźwiękowej oprawy wybranych nabożeństw.

Muzyka uświetnia wjazdy dostojników, fety zwycięstw militarnych i koronacji, wesela i pogrzeby mieszczan. Wielkie święta czci się umieszczanym w liturgii hymnem "Te Deum laudamus", paradami, salwami armatnimi, iluminacjami i koncertami - muzykę słychać wówczas z wież kościoła św. Elżbiety i Ratusza oraz "mostka pokutnic" między wieżami kościoła św. Marii Magdaleny. Podobne uroczystości odbywają się na Ostrowie Tumskim, choć z uwagi na międzywyznaniowe animozje, zazwyczaj kilka dni przed lub po obchodach w mieście. Ogłaszana niekiedy w związku ze śmiercią członków domu panującego żałoba państwowa także wiąże się z ograniczeniami przede wszystkim w sferze muzyki - zakazywane są wówczas w mieście tańce i muzyka instrumentalna w kościołach. Po upływie wyznaczonego czasu ład dźwięków przywracany jest stopniowo - jako pierwsze powracają do użytku organy.

Bogata muzyczna rzeczywistość barokowego Wrocławia zafascynowała niemieckich badaczy w ostatnich dekadach XIX i pierwszych XX w. Dzięki pracom dyrygenta i bibliotekarza Emila Bohna, scalone i skatalogowane zostają zbiory pochodzące z głównych kościołów protestanckich miasta. Na wrocławskim uniwersytecie powstaje katedra muzykologii, ukazują się pierwsze studia. Powtórnie odkrywane dzieła zaczynają wchodzić do koncertowego obiegu, w planach są ich wydania. Kres wszystkiemu kładzie wojna.

Po katastrofie

Czas zatem na spojrzenie drugie - we współczesność.

Historyczna sieć wrocławskich kościołów, rozpięta między stolicą biskupią i kościołami katolickimi na Ostrowie Tumskim a głównymi kościołami protestanckimi, która przez kilkaset lat wyznaczała stałe punkty w przestrzeni miasta, wraz z opuszczeniem Wrocławia przez jego przedwojennych mieszkańców zostaje kompletnie zatarta. Żadna z głównych świątyń nie pozostaje oczywiście protestancka, ale co więcej - żadna nie jest już centrum parafii, również rzymskokatolickiej. Władze PRL wzbraniają się przed wpuszczeniem Kościoła rzymskokatolickiego do centrum stolicy dopiero co "odzyskanych" ziem - chętniej, hołdując zasadzie "dziel i rządź", popierają nieobecne dotąd na tych ziemiach wyznaniowe mniejszości, w tym kościoły wschodnie. Kościół św. Marii Magdaleny staje się zatem katedrą polskokatolicką, kościół św. Barbary - prawosławną cerkwią Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy, zaś kościół św. Elżbiety, początkowo użytkowany przez nielicznych pozostałych w mieście i nowo do niego przybyłych luteranów, ostatecznie zostaje rzymskokatolickim kościołem garnizonowym. Rok 1976 jest rokiem jego muzycznej katastrofy: 22 czerwca pożar niszczy doszczętnie większość wyposażenia, w tym wspaniałe XVIII-wieczne organy Michaela Englera. Odtąd świątynia ma stać zamknięta przez kolejnych 20 lat.

XVI- i XVII-wieczne muzykalia wrocławskich bibliotek uległy w czasie wojny i następującej po niej dekady częściowemu zniszczeniu i rozproszeniu. Muzyka protestancka, jako narodowościowo i wyznaniowo obca, na miejscu nie interesowała właściwie nikogo, niewiele jednak lepiej było też z dawną muzyką katolików. Próby podjęcia jakichkolwiek badań w ramach powołanego na wrocławskim uniwersytecie zakładu muzykologii zostały szybko zahamowane - nowo utworzoną instytucję zlikwidowano, a ocalałe z wojny poniemieckie wyposażenie i dużą część zbiorów bibliotecznych po prostu wywieziono do Warszawy. Wrocławskie muzykalia, stając się zaczątkiem Gabinetu Zbiorów Muzycznych Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, podzieliły zatem los wielu śląskich zabytków sztuki sakralnej. Bezcenna kolekcja rękopisów z dawnej biblioteki miejskiej długo uchodziła za zaginioną - dopiero po roku 1989 ujawniono fakt przechowywania ocalałej części zbiorów w berlińskiej Staatsbibliothek.

Mimo to, właśnie życie muzyczne w polskim Wrocławiu miało stać się jednym z ważniejszych sposobów oswajania nowo objętej miejskiej przestrzeni. Odbywający się od roku 1966 festiwal Wratislavia Cantans był jednym z nielicznych obszarów życia kulturalnego PRL, gdzie z taką regularnością i konsekwencją rozbrzmiewała muzyka religijna. Można powiedzieć, że festiwal ten był w latach zgoła temu niesprzyjających jedną z ważniejszych wrocławskich dróg do duchowości. Jeżeli bowiem istnieje dziś społeczność, dla której kościoły Starego i Nowego Miasta, bez względu na ich aktualną przynależność wyznaniową, stanowią wspólną przestrzeń, są nią z pewnością goście wrocławskich festiwali.

Od lat w dniach Wratislavii odżywa kościół św. Marii Magdaleny - na co dzień, jako katedra polskokatolicka, pozostający poza głównym nurtem religijnego i kulturalnego życia miasta. W czasie niedawnego Festiwalu Trzech Baroków muzyką rozbrzmiewały mury dawnego kościoła św. Bernardyna ze Sieny na Nowym Mieście, od powojennej odbudowy zsekularyzowanego i znanego jako siedziba Muzeum Architektury. Koncerty wkroczyły też do bazyliki św. Elżbiety, w której już wkrótce rozpocznie się odbudowa utraconych przed trzydziestu laty organów.

***

Ostatnio, po kilkudziesięciu latach nieobecności, powróciła też na wrocławski uniwersytet muzykologia.

Wrocław, jak cały Dolny Śląsk, zawsze wpleciony był w sieć rozmaitych wpływów i powiązań. W baroku otwierał się na muzyczne dokonania zarówno Włochów, jak i Niemców, pełnymi garściami czerpiąc z tego, co w ówczesnej kulturze muzycznej było najżywotniejsze. Na przełomie wieków XIX i XX, wzorem innych ośrodków, uczył się odkrywać świat dźwięków sprzed stuleci. Dzisiaj muzyka w polskim Wrocławiu jest jedną z ważniejszych dróg, wiodących do poznania jego nie tylko muzycznej przeszłości.

PAULINA CWALIŃSKA (ur. 1976) jest doktorantką w Instytucie Sztuki PAN. Przygotowuje pracę doktorską poświęconą muzyce we Wrocławiu XVII w.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Wratislavia Cantans 2007 (36/2007)