SKOK na główkę

Od tygodni rozpolitykowana Warszawa żyła tajemniczymi informacjami na temat wyników audytu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych.

11.06.2013

Czyta się kilka minut

Plotki kursowały niesamowite. Szeptano sobie, ilu to prezesów pójdzie siedzieć. A także, że NBP już myśli, co tu zrobić, gdy po publikacji raportu kolejki zaniepokojonych klientów ustawią się po zwrot depozytów.

Powody do plotek były dwa. SKOK-i do tej pory skutecznie broniły się przed udostępnianiem danych finansowych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF może je kontrolować dopiero od października) – to był pierwszy raz, kiedy Komisja mogła sobie zajrzeć do środka. Po drugie, SKOK-i uchodzą za skarbonkę prawicowych ugrupowań i prawicowych mediów, więc emocje rosły dodatkowo.

Wyniki audytu mówią, że Kasy nie mają szczególnych powodów do zadowolenia. Ale nie ma też powodów do paniki, histerii i darcia szat. Niepokoi, gdy KNF pisze, że 44 z 55 kas wymagają działań restrukturyzacyjnych. Gdy wskazuje, że 30 proc. udzielonych przez nie pożyczek jest przeterminowana. Dziwna jest operacja zamieniania złych kredytów na papiery dłużne w luksemburskiej spółce – co jest robione, by bilanse wyglądały lepiej niż rzeczywistość.

Jednak SKOK-i to nadal potężna instytucja. Ponad 2,5 mln klientów, 15 mld zł zgromadzonych depozytów, 10 mld kredytów. Dobra płynność. Za chwilę zresztą (odpowiednia ustawa wchodzi w życie 12 czerwca) wkłady w SKOK-ach będą objęte gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. To spowoduje, że będą podwójnie zabezpieczone (kasy mają własny fundusz stabilizacyjny, ubezpieczają też wkłady).

Dyskusji o sytuacji finansowej SKOK-ów szkodzi i tajemniczość, i upolitycznienie. Tajemniczość znika, bo KNF będzie nadzorowała i dawała zalecenia. Upolitycznienie nie zniknie. Zawsze opinie na temat tego, co się dzieje w Kasach, będą skażone podejrzeniem o brak obiektywizmu. Jedni będą mówili, że SKOK-i ledwie dyszą, ale z przyczyn ideologicznych finansują prawicowe media oraz koncerty i wystawy patriotyczne. Drudzy, że SKOK-i mają się świetnie, ale są drzazgą w oku medialnego i politycznego salonu, który chce zagarnąć ich kasę, tak jak zagarnął pieniądze z reklam spółek skarbu państwa i bogatych oligarchów.

Ostrzał będzie trwał. Dobrze, gdyby nie trafił w Bogu ducha winnych drobnych ciułaczy – klientów kas.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2013