Kasa na bank

Obok wielkich pieniędzy nie brakuje tu polityki i mocnych oskarżeń, a w tle czai się pytanie o przyszłość ponad dwóch milionów klientów. Już dawno spór wokół instytucji finansowej nie wzbudzał takich emocji jak próba wciągnięcia SKOK-ów pod nadzór państwa.

10.01.2012

Czyta się kilka minut

SKOK Stefczyka, Gdynia / fot. Rafal Malko / Agencja Gazeta /
SKOK Stefczyka, Gdynia / fot. Rafal Malko / Agencja Gazeta /

Nie wińcie nas. Nie jesteśmy bankiem" - tym hasłem w 2009 r., czyli w okresie kryzysu na światowych rynkach finansowych, reklamowały się Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo--Kredytowe, czyli popularne SKOK-i. Wywołały burzę, sprowadzając na siebie krytykę nie tylko przedstawicieli sektora bankowego, ale również Komisji Nadzoru Finansowego. Główny zarzut sprowadzał się do tego, że SKOK-i podważają bezpieczeństwo gromadzonych przez banki depozytów. Kasy nie pozostały dłużne, mówiąc, że gdyby rzeczywiście chciały dyskredytować banki, to dorzuciłyby jeszcze wzmiankę o opcjach walutowych, które pogrążyły wielu przedsiębiorców. Jak widać, "miłość" między konkurentami kwitnie.

Los bywa jednak przewrotny. Już niedługo może się okazać, że za sprawą ustawy - o której losach ma w tych dniach rozstrzygnąć Trybunał Konstytucyjny - SKOK-i trafią pod nadzór KNF i dostaną szereg nowych obowiązków, dotyczących m.in. audytu i sprawozdawczości, podobnie jak w bankach. Autorzy ustawy mówią o konieczności zwiększenia przejrzystości funkcjonowania, a także bezpieczeństwa oszczędności gromadzonych przez klientów SKOK-ów. Same SKOK-i - o próbie ich zniszczenia, która nie ma nic wspólnego z dbaniem o interes ludzi.

Mocny wzrost w okresie kryzysu

Idea, na bazie której funkcjonują SKOK-i, nie jest nowa. Podobne systemy działają za granicą, choć różnią się co do szczegółowych rozwiązań. Generalnie mają to być jednak organizacje samopomocowe. Takie, do których może również przyjść klient w trudnej sytuacji finansowej.

Jak to z kasami Stefczyka było?

Historia spółdzielni kredytowych w Polsce sięga XIX w. Franciszek Stefczyk przywiózł swój pomysł z Wiednia, gdzie usłyszał o kasach Raiffeisena. Jak podaje Stefan Bratkowski w książce "Nieco inna historia cywilizacji", pierwszą kasę założył w 1889 r. na terenie ówczesnej Galicji i w ciągu kilkunastu lat uczynił kasy Raiffeisena "dźwignią rozwoju wsi galicyjskiej". Kasy zniknęły po roku 1948.

Pod marką SKOK działa jeszcze towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych, notowana na giełdzie spółka odpowiedzialna za sieć bankomatów i fundusze inwestycyjne. Jest też m.in. fundacja oraz spółka Media SKOK, wydawca miesięcznika "Gazeta Bankowa".

Grzegorz Bierecki,

prezes KK SKOK:

Jesteśmy instytucją finansową opartą w stu procentach na polskim kapitale. Osiągnęliśmy ogromny sukces bez wyciągania ręki choćby po jedną państwową złotówkę. Oparliśmy się kryzysowi. Nigdy nie byliśmy przeciwni nadzorowi państwowemu. Przypomnę, że w trakcie prac nad obowiązującą obecnie ustawą o SKOK z 1995 r. wnioskowaliśmy o nadzór państwowy. W ciągu 20 lat funkcjonowania spółdzielczych kas żadna z kas nie upadła i żaden z członków kas nie utracił oszczędności.

Sławomir Neumann,

poseł PO:

Nie jesteśmy przeciwni kasom. Chodzi nam o wprowadzenie jasnych procedur ich funkcjonowania i rzeczywiste oddanie władzy w kasach w ręce ich członków. To oczywiście nie podoba się Kasie Krajowej SKOK, ale i tak przecież będzie ona wspólnie z KNF sprawować nadzór nad kasami. Jest też gotowy projekt włączenia kas do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jestem przekonany, że to wzmocni zaufanie klientów do SKOK-ów.

Mariusz Grendowicz,

ekspert ds. bankowości, były prezes BRE Banku:

Uważam, że na polskim rynku jest miejsce dla SKOK-ów, bo klienci powinni mieć wybór, z jakiej instytucji korzystać. Jednocześnie jednak jestem przekonany, że dla większości społeczeństwa niuanse odróżniające SKOK-i od banków nie są istotne. Dlatego upadłość jakiegoś SKOK-u i idąca za tym fala braku zaufania odbiłaby się również na systemie bankowym, a być może nawet spowodowała wycofywanie oszczędności przez klientów banków. Stąd nadzór państwa nad tą instytucją, zwłaszcza w okresie tak dużej niepewności na rynkach, jest bardzo potrzebny.

W Polsce SKOK-i to spółdzielnie, w których każdy klient jest jednocześnie ich członkiem. By do nich przystąpić, trzeba wpłacić składkę członkowską, która jest zwracana w momencie wystąpienia ze SKOK-u. Kontrolę i nadzór nad kasami ma Kasa Krajowa SKOK.

Kasy w ostatnich latach zdobywały rynek, głównie w małych miastach i na wsiach. Dzisiaj z ich usług korzysta prawie 2,3 mln ludzi, prawie 430 tys. więcej niż w 2008 r. W tym samym czasie wartość zgromadzonych przez nie depozytów wzrosła o ponad 60 proc., do kwoty 14 mld zł, a wartość udzielonych pożyczek o ponad 50 proc. - do prawie 11 mld zł. W sumie mają prawie 1,9 tys. oddziałów, czyli więcej niż np. bank PKO BP (bez agencji).

Dla porównania, w tym samym czasie wartość oszczędności zgromadzonych przez klientów w bankach spółdzielczych wzrosła o prawie 30 proc. do ok. 54 mld zł, a kredytów i pożyczek o niecałe 25 proc. do ok. 40 mld zł.

Pod marką SKOK działa jeszcze towarzystwo ubezpieczeń wzajemnych, notowana na giełdzie spółka odpowiedzialna za sieć bankomatów i fundusze inwestycyjne. Jest też m.in. fundacja oraz spółka Media SKOK, wydawca miesięcznika "Gazeta Bankowa".

Idą pod nadzór państwa

Podstawowy spór dotyczy jednak samych kas. - Ustawa ma na celu wzmocnienie kas i ich członków oraz wprowadzenie przejrzystych procedur funkcjonowania. Dzięki tym przepisom zwiększy się bezpieczeństwo gromadzonych w kasach depozytów - przekonuje Sławomir Neumann, poseł PO, autor ustawy.

Taka argumentacja nie przekonuje przedstawicieli Kasy Krajowej. Chociaż zapewniają, że nigdy nie byli przeciw nadzorowi państwowemu, to zapisy ustawy są dla nich niebezpieczne. Wśród szeregu zarzutów wskazują na to, że nowe przepisy nakazują im podniesienie kapitałów w zbyt krótkim czasie, co może doprowadzić do kryzysu reputacji kas, a w dalszej kolejności do paniki wśród klientów i masowego wycofywania oszczędności.

- Dla mnie sprawa jest oczywista. SKOK-i gromadzą depozyty i udzielają pożyczek, czyli wykonują operacje charakterystyczne dla banków. Powinny więc spełniać ściśle określone, obiektywne normy finansowe, tak jak banki - mówi prof. Marian Noga, ekonomista, były członek Rady Polityki Pieniężnej. - Bez wątpienia powinny być również objęte państwową kontrolą - dodaje.

Z kolei Marcin Piątkowski, ekonomista z Banku Światowego i współautor raportu o SKOK-ach, przyznaje, że w ostatnich latach odegrały one pozytywną rolę w walce z wykluczeniem finansowym wielu Polaków. - Jednak system SKOK-ów osiągnął już tak duże rozmiary, że jego stabilność ma systemowe znaczenie dla całego sektora finansowego. Dlatego SKOK-i powinny być mocniej nadzorowane - uważa. Ekonomista twierdzi, że nadzór państwa nad SKOK-ami jest potrzebny, ale powinien być dostosowany do ich specyficznego modelu biznesowego.

Jak podaje raport Banku Światowego sprzed roku, współczynnik wypłacalności SKOK-ów był na poziomie 3 proc. Obecnie, jak podaje rzecznik KK SKOK Andrzej Dunajski, wynosi on 4,2 proc. Tymczasem minimum dla banków to 8 proc.

SKOK-i mają również wysoki wskaźnik niespłacanych w terminie zobowiązań, ok. 12 proc. - Powinny one dążyć do poprawy tych wskaźników, ale jednocześnie ustawodawca powinien pamiętać, by dać im wystarczająco dużo czasu na zwiększenie kapitałów własnych. To nie jest łatwy proces - zaznacza Marcin Piątkowski. - Do tego powinny mieć więcej możliwości, by te kapitały zwiększać. Mam na myśli np. możliwość zatrzymywania składek członkowskich, jeżeli w danym SKOK-u wskaźniki będą poniżej wymaganego minimum - proponuje.

Dodaje jednocześnie, że sama ustawa, którą analizuje Trybunał Konstytucyjny, powinna być doprecyzowana na poziomie rozporządzeń. Chodzi przede wszystkim o podział kompetencji nadzorczych, bo aktualny podział ról nadzorczych pomiędzy KNF i Kasą Krajową nie jest do końca jasny - podkreśla Marcin Piątkowski. - Nasza propozycja jest taka, by KNF miał bezpośredni nadzór nad dużymi SKOK-ami, jak chociażby SKOK Stefczyka, a mniejsze SKOK-i powinny przynajmniej na razie pozostać pod nadzorem Kasy Krajowej - uważa ekonomista.

Będą składać się na ochronę depozytów razem z bankami?

Sławomir Neumann chce, by po wejściu w życie ustawy SKOK-i zostały włączone do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. - Projekt jest już gotowy - mówi poseł PO.

BFG to instytucja, która w razie upadłości banku zapewnia klientom odzyskanie oszczędności do równowartości 100 tys. euro. Na Fundusz "zrzucają się" wszyscy uczestnicy. W ciągu kilkunastu lat działalności wypłacił on ponad 800 mln zł dla ponad 300 tys. klientów 94 upadłych banków. Zdecydowana większość z nich to banki spółdzielcze. Ostatni upadł w 2001 r.

SKOK-i nie chcą słyszeć o BFG i argumentują, że takie rozwiązanie nie jest im do niczego potrzebne. A to dlatego, że stworzyły własny system ochrony depozytów, który w razie niewypłacalności kasy również zapewni klientom wypłaty do kwoty 100 tys. euro i działa na takich samych prawach jak BFG. Odpowiada za niego TUW SKOK. - A nad nim przecież KNF ma kontrolę - podkreśla Andrzej Dunajski, zaznaczając, że do tej pory nikt nie musiał testować skuteczności systemu, bo żadna kasa nie zbankrutowała.

Zapytani ekonomiści unikają jednoznacznej odpowiedzi, czy włączenie SKOK-ów do BFG jest potrzebne, pozostawiając kwestię zaufania ocenie samych klientów. Warto jednak zauważyć, że za granicą, choć przeważają kraje, gdzie jedna instytucja odpowiada za depozyty, to są wyjątki: w Austrii jest ich pięć, w Hiszpanii trzy, w Niemczech sześć, w USA dwie i we Włoszech dwie.

W SKOK-ach siedzi "kupę PiS-u"

Tam, gdzie kończy się dyskusja o ekonomicznych aspektach roli SKOK-ów w systemie finansowym, wkracza polityka. Prezesem Kasy Krajowej SKOK jest Grzegorz Bierecki, dawny działacz Solidarności, obecnie senator wybrany z listy komitetu wyborczego PiS. Choć, jak zaznacza, członkiem PiS-u formalnie nie jest, to konserwatywne poglądy są mu bliskie. Szczyci się przyjaźnią z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Dzięki niemu w 1989 r. wyjechał do USA. - Z jego poparciem zacząłem, po powrocie do kraju, tworzyć, w oparciu o doświadczenia amerykańskie, rodzime SKOK-i - wspomina. Często podkreśla też, że SKOK-i powstały tylko i wyłącznie z polskich pieniędzy, w przeciwieństwie do systemu bankowego, zdominowanego w Polsce przez zagraniczny kapitał.

Twórcom nowej ustawy o SKOK-ach zarzuca działanie na korzyść banków. - Ustawę o SKOK napisali urlopowani pracownicy banków - mówi Bierecki. I przypomina, że jeszcze w 2009 r. ówczesny poseł PO Janusz Palikot stwierdził na swoim blogu, że SKOK-i mają "niezły wynik", siedzi w nich "kupę PiS-u", i zaproponował objęcie SKOK-ów nadzorem bankowym, dodatkowo zaostrzając ustawę.

Sławomir Neumann odpiera zarzuty: - Są wyssane z palca. Ustawa wzmacnia kasy i zabezpiecza klientów. A to, że kilka osób straci przez to wpływy, mnie nie interesuje.

Sam Grzegorz Bierecki nie uważa, by działalność w SKOK-ach rodziła konflikt interesów z zasiadaniem w Senacie. - Jestem senatorem niezawodowym. Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora przewiduje takie rozwiązanie - odpowiada.

Tym sposobem wynagrodzenie senatorskie dołączy do i tak pokaźnych zarobków. Z oświadczenia majątkowego Biereckiego z października ub.r. wynika, że w ciągu roku zarobił ponad 6,5 mln zł. To suma zarobków z kilkunastu źródeł, wśród których obok spółek systemu SKOK pojawia się m.in. wynagrodzenie ze Światowej Rady Unii Kredytowych, gdzie jest wiceprezesem. Taka suma to więcej, niż wynoszą zarobki najlepiej wynagradzanych prezesów spółek giełdowych w Polsce.

"Nadgorliwi przyjaciele" w mediach

- To oczywiste, że temat SKOK-ów jest źródłem politycznego konfliktu - mówi politolog Jarosław Flis. - Stereotypowo mamy tu kapitalizm bankowy, przeciwstawiony rodzimej, patriotycznej, oddolnej alternatywie.

SKOK-i chętnie odwołują się do tej alternatywy, zwracając się w stronę konserwatywnej części społeczeństwa. Niedawno media obiegła informacja, że z inicjatywy osób związanych ze SKOK-ami ma zostać wszczęty proces beatyfikacji patrona kas Franciszka Stefczyka. Kasy chętnie współpracują też z Radiem Maryja. W ich ofercie można znaleźć np. bezpłatne przelewy na Radio Maryja i karty płatnicze, których użytkowanie wspiera fundację o. Tadeusza Rydzyka.

Cieszą się też zdecydowanym poparciem sympatyzujących z prawicową opozycją mediów, co widać po polemikach z krytykami SKOK-ów, głównie "Gazetą Wyborczą". Redagowany przez braci Karnowskich portal wpolityce.pl­ napisał ostatnio m.in. o "finansowych dyrdymałach »Wyborczej«". Z kolei znany z krytycznej oceny kas dziennikarz gazety Maciej Samcik nie omieszkał wypomnieć "nadgorliwym przyjaciołom prezesa Biereckiego", że we wspomnianym portalu dominują reklamy spółek z grupy SKOK.

Temu samemu dziennikarzowi brak rzetelności przy opisywaniu sprawy SKOK-ów zarzucił z kolei w liście do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich redaktor naczelny "Gazety Bankowej" Maciej Goniszewski. "Wyborcza" wypomniała od razu, że trudno mówić o rzetelności samego Goniszewskiego, skoro w liście nie wspomniał, że "Gazetę Bankową" wydają SKOK-i.

Jaka przyszłość SKOK-ów?

Jeżeli Trybunał Konstytucyjny uzna, że ustawa o SKOK-ach jest zgodna z konstytucją, nic nie będzie stało na przeszkodzie, by weszła w życie. Gdy tak się stanie, kasy będą miały trzy miesiące na przeprowadzenie audytu zewnętrznego i przekazanie jego wyników m.in. do KNF, resortu finansów i banku centralnego.

- W pierwszym okresie po ewentualnym objęciu SKOK-ów publicznym nadzorem istotna będzie ocena sytuacji finansowej kas, identyfikacja najpoważniejszych rodzajów ryzyka występujących w ich działalności, a w razie konieczności zastosowanie odpowiednich działań nadzorczych - mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF.

Jeżeli natomiast Trybunał Konstytucyjny uzna, że ustawa zawiera elementy niezgodne z konstytucją, wówczas najprawdopodobniej wróci ona do poprawek. Bez względu na to rozstrzygnięcie, można spodziewać się, że wojna o SKOK-i będzie trwała jeszcze bardzo długo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2012