Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaczyna się mniej więcej tak: gdy Hebrajczycy spostrzegli zbliżające się wojska egipskie, wpadli w rozpacz. Krzyczeli, wołali do Boga o zmiłowanie, modlili się. Wygrażali Mojżeszowi i złorzeczyli mu. Prorok chodził między swoimi i wołał: nie lękajcie się, bądźcie gotowi. Bóg będzie o was walczył. Jego twarz płonęła. Zawołał: wchodźcie do morza. Dla was się rozdzieli. Fale uderzały o brzeg. Lud się zatrzymał. Mojżesz poczuł wielki ból: czyżby oni w sytuacji ostatecznej nie potrafili zdobyć się na wiarę? Czyżby zabrakło im zaufania do Najwyższego? Nagle usłyszał plusk; do morza wskoczył Nahszon syn Amindanawa, żydowski książę, który stał na czele potomków Judy. Wtedy morze rozstąpiło się i powstało w nim dwanaście korytarzy, którymi poszły poszczególne plemiona. Jeden korytarz był oddzielony od drugiego ścianą przezroczystą jak szkło. Szli osobno, ale mogli siebie widzieć i czuć swoją jedność. Z rodu Nahszon miał się wywodzić Dawid. Książę był tym, który jako pierwszy przyniósł ofiarę do świątyni (miszkan). Możemy go jeszcze dziś spotkać w świetliku Kaplicy Sykstyńskiej: przedstawiony jest jako młodzieniec odziany w czerwonawą szatę, czytający księgę.
Żydzi szli śmiało po suchych drogach. I wtedy uświadomili sobie, że Bóg uczynił dla nich wielki cud. I te sześćset tysięcy ludzi poczęło śpiewać. Wydobyła się z nich zgodnie jedna pieśń. Śpiewali wszyscy. Młodzi i starzy. Nawet niemowlęta oderwały się od piersi matek i dołączyły do chóralnego śpiewu. Wszyscy wskazywali palcami na niewidoczną Szechinę, mówiąc jakby: to jest mój Bóg. Oto jest nasz wielki Bóg. Żydzi przekroczyli granice tego, co naturalne. Zamieszkali w sferze duchowej.
Za uchodzącymi Żydami rzucili się w pościg Egipcjanie. Bóg kazał falom ich pochłonąć. Tylko anioł Uza sprawujący władzę nad Egiptem wzniósł błagania i prosił o ich ocalenie. Ale pomni na zło, jakie Egipcjanie wyrządzili Żydom, aniołowie reprezentujący wszystkie siedemdziesiąt narodów zgodzili się z decyzją Najwyższego. Morze pochłonęło ludzi, konie, rydwany. Ale gdy aniołowie postanowili zaśpiewać hymn pochwalny, Bóg zatrzymał ich tymi słowy: dzieła moich rąk toną teraz w morzu, a wy chcecie śpiewać. I zawstydzeni aniołowie umilkli. Nie utonął tylko faraon, choć bardzo tego chciał. Po tej klęsce czekały go jedynie wstyd i upokorzenie.
Utonęły wojska egipskie i do morza wpadły brylanty i perły, jakimi ozdobione były wozy i uprzęże koni. Fale wyrzuciły na brzeg owe precjoza. Żydzi zbierali je przez wiele dni, mając nadzieję, że morze wyrzuci więcej cennych darów. Mojżesz wreszcie upomniał ich, by nie ulegali chciwości, i siłą oderwał ich od brzegu.
Raszi powiadał, że było to wydarzenie tak niezwykłe, tak doniosłe i przejmujące, że nawet najprostsza, niekształcona kobieta miała wtedy głębsze wejrzenie w świat boski niż pozostali prorocy. Rozumienie Haszem przez Hebrajczyków było pełne, mądre i piękne. To był wyjątkowy moment objawienia. Dlaczego tak się stało? Co miał na myśli Raszi, pisząc o tym objawieniu? To pytania na kolejne komentarze. ©