Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). A poza tym, czy „patrzenie w niebo” nie jest najłatwiejszym zarzutem, jaki można postawić chrześcijanom? Że odwracają wzrok od ziemi i od konkretnych ludzkich problemów, które trzeba rozwiązać tu i teraz? Że mamią samych siebie i innych fałszywą nadzieją? Czy nadzieja na niebo nie jest rodzajem „duchowej gorzałki” (Lenin)?
Tymczasem w najważniejszym z kazań Jezusa czytamy: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą, i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się, i nie kradną” (Kazanie na Górze, Mt 6, 19-20).
Znów – wydawać by się mogło – nieco marzycielska, bardzo ogólna i równie mało praktyczna rada, zwłaszcza w swojej drugiej (pozytywnej) części...
Mogłoby się tak wydawać, gdyby nie jedna, bardzo konkretna rozmowa Jezusa przeprowadzona na kartach Ewangelii. Zapisali ją wszyscy trzej Synoptycy (Mt 19, 13-26; Mk 10, 17-27; Łk 18, 18-27) – to rozmowa z „bogatym młodzieńcem”.
W pierwszej chwili wydaje się, że Jezusowy rozmówca ma niemal wszystko: ma o wiele więcej, niż zwykle zauważamy. Owszem, ma „wiele posiadłości”, ale: pochodzi z książęcego rodu (to zauważa św. Łukasz); przede wszystkim dysponuje „bogactwem”, jakim jest sama młodość – ze wszystkimi swoimi pytaniami, dążeniami, energią, radykalizmem, nadziejami itd. Jest też człowiekiem uczciwym, ma prawo bez wstydu patrzeć w lustro – ma sprecyzowaną skalę wartości i trzyma się jej w życiu: gdy Jezus zwraca mu uwagę na przykazania („Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę, miłuj bliźniego swego jak siebie samego”), odpowiada ze szczerością, której nie ma powodu kwestionować: „przestrzegałem tego wszystkiego od mojej młodości”.
A jednak Jezus mówi temu człowiekowi: „Jednego Ci brakuje”. I tym „jednym” jest właśnie „skarb w niebie” – „Idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź, i chodź za Mną”.
To nie jest łatwa mowa. Wynika z niej bowiem, że samo zachowywanie przykazań nie jest jeszcze gromadzeniem „skarbu w niebie”. Bogaty młodzieniec przestrzega wszystkiego, ale tego skarbu ciągle mu brakuje.
Czy to nie budzi Waszego protestu? Czyż niebo nie jest dla tych właśnie, którzy postępują według przykazań?
Być może. Może być wszakże również i tak, że w przestrzeganiu przykazań upatrujemy nie tyle drogi do nieba, co raczej tytułu (do sprawiedliwości) do najdłuższego i bezproblemowego egzystowania na ziemi. Mówię o Bogu, ale sercem jestem wyłącznie na ziemi. „Gdzie skarb twój, tam serce twoje” (Mt 6, 21).