Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wydaje mi się, że nie wolno „przełamywać” tego Słowa bez uwzględnienia kontekstu; w nim zaś aż pięć poprzedzających wersetów (Mt 7, 1-5) zabrania osądzania kogokolwiek: „Nie sądźcie, byście nie byli sądzeni!”. Jezus ostrzega, że zostaniemy osądzeni wedle tej samej miary.
Konsekwentnie, „nie rzucajcie psom tego, co święte” nie może oznaczać wezwania do osądzania i segregowania ludzi: „ten to świnia”, a „tamten to pies”. Oznacza raczej: uważajcie na Skarb, jaki wam powierzono. To, co ci zlecono, jest święte – wymaga szacunku, miłości i bojaźni. Tertulian w II wieku pisał: „Daj każdemu, kto prosi”, co odnosi się do jałmużny, ale gdy chodzi o chrzest – zasadą jest: „nie dawajcie psom tego, co święte”.
Chodzi o to, by z gorliwością i radością, ale i poczuciem odpowiedzialności i bojaźnią dzielić się wiarą. Nie zawsze wydaje się to oczywiste – choćby z racji natury naszego Skarbu – ostatecznie jest nim przecież Osoba Jezusa. Skoro doświadczyłem, ile Jego poznanie zmienia w moim życiu, chciałbym o tym natychmiast powiedzieć każdemu. Tak jak apostołowie: „Nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy”. Z drugiej jednak strony, kiedy chcemy komuś przedstawić Osobę naprawdę nam bliską – czy nie czynimy wszystkiego, co możliwe, aby to spotkanie stało się naprawdę wydarzeniem o możliwie trwałych owocach?
„Nie dawajcie psom tego, co święte” nie jest więc wezwaniem do tworzenia elitarnych grup „doskonałych” wyznawców. Jest sformułowaniem „zasady katechumenatu”. Nie chodzi o to, komu nie dać. Chodzi o to, w jaki sposób dać każdemu – tak by uniknąć fikcji i przypadkowości.
Można np. przygotowywać do sakramentów inicjacji chrześcijańskiej (chrzest, bierzmowanie, komunia) poważnie, prowadząc katechumenalną drogą wiary przez kilkanaście miesięcy, głosząc katechezy, ale również oferując indywidualne kierownictwo duchowe, ucząc modlitwy, uwrażliwiając na potrzebę pełnienia dzieł miłosierdzia, wprowadzając coraz głębiej w doświadczenie Boga i odkrycie wspólnoty Kościoła. Można niestety też inaczej: dać do ręki skrót katechizmu, po tygodniu odpytać i w oparciu o wynik – „dopuścić” do sakramentu.
Podobnie ma się rzecz z małżeństwem chrześcijańskim – papież Franciszek powtarza ostatnio jak refren postulat wypracowania „katechumenatu małżeńskiego”. Czy nie dlatego, że obecne formy przygotowania do zawarcia małżeństwa okazują się mało owocne (w Polsce 1/3 małżeństw się rozwodzi)?
Jest jeszcze inny możliwy klucz do otwarcia analizowanej zasady: mianowicie, w Drugim Liście św. Piotra „pies” i „świnia” są symbolami porzucenia łaski i powrotu do porzuconego wcześniej grzechu: „Wrócił pies do tego, co zwymiotował, a świnia umyta do kałuży błota” (2 P 2, 22). Wtedy „nie dawajcie psom i świniom tego, co święte” musi oznaczać wezwanie do prawdziwej pokuty. ©