Sikorski, dojrzałość radykała

Pod wieloma względami Radosław Sikorski jest przełomowym ministrem spraw zagranicznych. Zmiany, które zaszły za jego rządów przy alei Szucha, choć ewolucyjne i nie tak spektakularne, można chyba porównać z przełomem 1989 r.

20.12.2011

Czyta się kilka minut

i ówczesną reorientacją polskiej polityki zagranicznej. Oczywiście, można dyskutować, czy są to zmiany na lepsze, czy gorsze (co stara się udowodnić prawicowa opozycja), ale żaden inny minister spraw zagranicznych nie był do tej pory tak uważnie słuchany w Europie.

Dzieje się tak nie tylko dlatego, że pozycja Polski jest dziś inna niż w połowie lat 90. Sikorski, poprzez działania wsparte publicystyką i wystąpieniami, odesłał do lamusa hasło "nasza pozycja na Zachodzie zależy od naszej pozycji na Wschodzie", twierdząc, że nasza pozycja na Zachodzie zależy od naszej pozycji... na Zachodzie. Od niej zresztą zależy też nasza pozycja na Wschodzie. Dlatego Sikorski zespolił naszą politykę wschodnią z niemiecką, przestał wojować z Rosją (choć o sympatię do Moskwy trudno go podejrzewać), a Ukrainie pokazał, że polskie wsparcie ma swoje granice. Nieraz przy tym ryzykował, co pokazała przygoda z Białorusią, gdzie wodziło go od bandy do bandy i gdzie na koniec chyba uległ emocjom.

W listopadzie Sikorski powiedział w Berlinie, że oczekuje od Niemiec większej determinacji w polityce europejskiej. Wystąpienie to wprawiło w zakłopotanie zachodnich komentatorów, którzy Polską zajmują się zazwyczaj z doskoku i ciągle są przekonani, że najbardziej boimy się Rosji i Niemiec, najbardziej zaś ufamy Anglosasom. Minister zafundował im może nie zimny prysznic, ale na pewno szklankę chłodnej wody. Jego słowa miały dla pozycji Polski w Europie większe znaczenie niż pół roku naszej prezydencji w UE, która przypadła na okres, gdy głos spoza strefy euro nie mógł się liczyć i nie bardzo się liczył. Ostatnie tygodnie pokazały, że jeśli ktoś decyduje w Europie, to wciąż Francja z Niemcami.

Polityka zagraniczna tego rządu zasługuje na uwagę i na krytykę. Jej skutki - dobre czy złe - mogą bowiem być poważne. Szkoda, że debata na jej temat przemieniła się w pyskówkę, a argumenty zostały zastąpione pustymi gestami. Sikorski, niegdyś radykał, dojrzał. Nie wszystkim to się udało.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicysta, dziennikarz, historyk, ekspert w tematyce wschodniej, redaktor naczelny „Nowej Europy Wschodniej”. Wieloletni dziennikarz „Tygodnika”. Autor i współautor książek: „Przed Bogiem” (2005), „Białoruś - kartofle i dżinsy” (2007), „Ograbiony naród ‒… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2011