Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oby teologowie, jak niegdyś mylili się w dziedzinie astronomii, nie pomylili się w dziedzinie bioetyki. Takie myśli mogą nawiedzać dobrych katolików. Świadomi tego są także członkowie rzymskiej Kongregacji Nauki Wiary. Napięcie między potocznym rozumieniem takich zagadnień, jak zapłodnienie in vitro, eutanazja, nawet przerywanie ciąży, a stanowiskiem Kościoła chwilami staje się nie do wytrzymania. Rośnie w wielu ludziach żal, że Kościół nie wychodzi naprzeciw takim ludzkim pragnieniom jak pragnienie posiadania własnych dzieci czy położenie kresu cierpieniom nieuleczalnie chorego przez przyspieszenie jego śmierci. Kościół - jak się zdaje - stoi na pozycji przegranej. Rozwijające się techniki medyczne kuszą rozwiązaniami. Kto się przejmuje dalekosiężnymi i nie zawsze już przewidywalnymi konsekwencjami, kiedy proponują mu rozwiązanie jego problemu szybko, tu i teraz?
Powiedzmy jednak lojalnie, że to nie tylko Kościół zgłasza zastrzeżenia i wątpliwości, że ich natura niekoniecznie wynika z przesłanek religijnych. Biblia nie mówi nic o in vitro ani o manipulacjach genetycznych. Debata na innej niż religijna płaszczyźnie jest w tej materii możliwa.
Oczywiście u podstaw tego rodzaju debat zawsze tkwi filozoficzna antropologia. Jak bomba z opóźnionym zapłonem. Jeśli się zaczyna od założenia, że wartością priorytetową jest nie życie, ale "jakość życia", i eliminuje się (przed urodzeniem) istoty genetycznie słabe czy kalekie, stopniowo może pojawić się pokusa dalszego poprawiania "jakości" przez eliminację osobników, o których się mówi, że "nie wiadomo, po co żyją".
Dlatego tak wiele uwagi poświęcamy i poświęcać będziemy tym sprawom. Potoczną wiedzę chcemy zderzyć z opiniami osób kompetentnych.
Problemy bioetyczne nie unoszą się w przestrzeni abstrakcyjnej. Do czynienia z nimi mają ci, którzy opracowują ustawy, oraz badacze, lekarze i najbardziej zainteresowani - pacjenci szukający pomocy. Rozwojowi wiedzy medycznej towarzyszy refleksja etyczna, która także się rozwija.
Nawet jeśli w wielu kwestiach szczegółowych można mówić o ewolucji nauczania Kościoła, to nie należy się spodziewać zmiany stanowiska w zakresie poszanowania ludzkiego życia.
Prawda, że ten marsz Kościoła przeciw prądowi może stwarzać wrażenie, że Kościół stoi na straconej pozycji. Innego zdania był Jan Paweł II. W encyklice "Evangelium vitae" pisał: "W rzeczywistości nie brak znaków zapowiadających to zwycięstwo w naszych społeczeństwach i kulturach, choć noszą one tak silne piętno »kultury śmierci«. Nasz obraz sytuacji byłby zatem jednostronny i mógłby skłaniać do przyjęcia jałowej postawy rezygnacji, gdybyśmy, ujawniając zagrożenia życia, nie wskazali także znaków pozytywnych, których oddziaływanie możemy zaobserwować we współczesnym społeczeństwie". W dalszym tekście te znaki pozytywne wylicza.
Dobrze, że w naszym zafascynowanym osiągnięciami techniki świecie jest ktoś, kto owej fascynacji nie ulega, że jest głos bezinteresownie wzywający do zastanowienia się nad konsekwencjami wyborów, podejmowanych czasem bez namysłu.
Sfera ludzkich sumień zawsze musi pozostać otoczona szacunkiem. Zawsze za konkretną decyzją będzie stał konkretny, wolny człowiek, bez względu na zakres określonej przez prawo swobody działania. Rzecz w tym, żeby wybierając, wiedział, co wybiera. Nie sądźmy nikogo, bo sędzią sumień jest Bóg.