Sens i jaja
Sens i jaja
Ale od początku. Ab ovo. Najlepiej zacząć od chwili, kiedy twarz jeszcze wbita w poduszkę, kiedy oko jeszcze martwo spogląda, ale już się budzi świadomość. Wtedy właśnie świta pierwsza myśl o jaju. Jaju, powiedzmy, na miękko. Klasyk. Wszyscyśmy z jaja, czy tego chcemy, czy nie. Wszyscyśmy jaja zawsze żarli: w zapoconych pociągach, na plażach, w śmierdzących zakładach żywienia zbiorowego; wszyscyśmy je wozili w reklamówkach i neseserach. Nic bardziej naturalnego niż myśl o jaju na miękko o świtaniu.
Legenda ludowa każe wierzyć, że każdy umie sobie jajko ugotować. Że nie trzeba być Ferranem Adrią, tym kuchennym Einsteinem z restauracji El Bulli; znajomość kosmicznych technologii się nie przyda; wystarczy jajko, woda, garnek, gaz.
To nie takie proste. Dowody mam pod ręką: książki kucharskie. Nowsze solidarnie wyliczają trzy sposoby gotowania jaja...
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]