Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Déjà vu z wiosny jest nieuniknione: najstarsi Polacy znowu – tym razem w weekendowym wystąpieniu premiera – stali się głównym bohaterem epidemicznej narracji. Także teraz mało konkretnej: Mateusz Morawiecki długo mówił o niemal 10-milionowej grupie, której członków najczęściej niewiele łączy – co mają ze sobą wspólnego 60-letni nauczyciele chodzący na co dzień do pracy ze schorowanymi 80-latkami skazanymi na pomoc sąsiadów, rodziny czy domu pomocy? Ci pierwsi usłyszeli od premiera, że szkół nie trzeba zamykać, bo „strategia, którą zaproponowało w sierpniu MEN, zdaje egzamin”. Wszyscy dostali od rządu „godziny dla seniorów” – między 10 a 12 sklepy, apteki i drogerie mają obsługiwać osoby „60 plus”. Za jedyny konkret „senioralnego” przekazu można uznać kolejne zapowiedzi finansowego wsparcia dla domów pomocy społecznej – tym razem to dodatkowe 38 mln złotych dla placówek, w których mieszkała co dziesiąta dotychczasowa ofiara koronawirusa (choć rządowe dane mówiące o 303 zmarłych mogą być i tak zaniżone). Kwota w skali kraju tyleż mikroskopijna, co trafiająca obok prawdziwych problemów.
Według Adama Zawisnego, specjalisty ds. polityki społecznej i wiceprezesa Instytutu Niezależnego Życia, Polska nie zrobiła – i na poziomie rządowym, i tym lokalnym – w ostatnich miesiącach prawie nic, by zażegnać śmiertelne zagrożenie w DPS-ach. – Wiem o kilku placówkach, w których były zakażenia i przypadki śmiertelne, a które po wszystkim zaczęły zwyczajnie przyjmować nowych mieszkańców – mówi „TP” Zawisny. – Wszystko dlatego, że przez te miesiące nie udało się rozwinąć alternatywnych form pomocy dla osób wymagających intensywnego wsparcia, choćby korzystniejszych i bezpieczniejszych w czasie epidemii mieszkań chronionych, wspomaganych czy tzw. asystencji osobistej lub usług opiekuńczych. Rząd nie przedstawił też do dzisiaj zapowiadanej od dawna strategii odchodzenia od systemu opartego na placówkach-molochach na rzecz wsparcia w miejscu zamieszkania. Wygląda na to, że wiosenne tragedie w domach pomocy niczego nas nie nauczyły. ©℗
CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>