Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: Sytuacja w domach opieki opanowana?
ADAM ZAWISNY: Tylko częściowo. Ludzie z placówek wciąż chorują, ale teraz często umierają bez rozgłosu.
Do końca kwietnia prowadziliście statystyki: było ponad 1500 zakażonych i ponad 60 ofiar.
Robiliśmy to na podstawie wypowiedzi samorządowców w mediach. Ale w maju o DPS-ach zrobiło się ciszej, straciliśmy źródło wiedzy. Trudno wskazać, czy jest znacząco lepiej: np. w jednym z domów w Czernichowie zmarło ok. 30 osób. Prawda o sytuacji DPS-u w Kaliszu, gdzie umarło 35 osób, wyszła na jaw niedawno. W ostatnich tygodniach zakażenia odnotowano w placówkach m.in. na Śląsku i w Wielkopolsce.
Mija trzeci miesiąc epidemii. Placówki są lepiej przygotowane?
Wyszły bardziej precyzyjne wytyczne, więcej jest środków ochrony, choć wiele ośrodków alarmuje, że nadal za mało. Na skutek długoletnich błędów systemowych naraziliśmy tysiące ludzi na chorobę i śmierć. I nie pomogą podawane przez rząd i tak najpewniej zaniżone dane, że zaraziło się „tylko” ok. 1-2 proc. mieszkańców DPS-ów. To kilkadziesiąt razy więcej niż w ogólnej populacji! A ryzyko będzie większe – w przypadku „odmrożenia” placówek.
To sytuacja bez dobrego wyjścia. Boicie się odmrożenia, a mieszkańcy coraz gorzej znoszą izolację.
Niektórzy dyrektorzy chwalili się, że zrobili ze swoich domów – cytuję – „Alcatraz”. I być może dobrze, pewnie dzięki temu nikt tam nie umarł. Tyle że dla niektórych pensjonariuszy to izolacja zaczyna by największym zagrożeniem. Od mieszkańca łódzkiego DPS-u usłyszeliśmy, że jeśli nic się nie zmieni, może sobie coś zrobić. My mamy zakupy, spacery – oni muszą siedzieć na jednym piętrze.
Do niektórych placówek są też przyjmowane nowe osoby, co naraża mieszkańców na śmiertelne ryzyko. Lokalne władze powinny częściej korzystać z alternatywnych form wsparcia, by jak najmniej osób trafiło do instytucji – np. usług asystenckich w miejscu zamieszkania czy tzw. mieszkań wspomaganych. Pełna reforma niewydolnego systemu, czyli odejście od instytucji typu DPS, zajmie pewnie 15-20 lat. Ale pewne zmiany możemy zrobić teraz. A nawet musimy, by uniknąć kolejnych tragedii. ©℗
ADAM ZAWISNY jest specjalistą ds. polityki społecznej, wiceprezesem stowarzyszenia Instytut Niezależnego Życia.