Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Polska nie jest w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa we własnym zakresie. W stosunkach międzypaństwowych skłoniło nas to do wejścia do NATO. Broniąc się przed międzynarodowym terroryzmem, wymieniamy informacje i stosujemy inne policyjne formy współpracy. Ewentualny atak rakietowy także wymaga współdziałania. Jeśli Polska jest optymalnym miejscem rozlokowania antyrakiet, taka lokalizacja poprawia także i nasze bezpieczeństwo. Umacnia je też zainteresowanie USA bezpieczeństwem kraju, w którym mają one instalacje wojskowe. Szczególnie to dla nas ważne w stosunkach z Rosją, której zmniejszy się możliwość ewentualnych nacisków i szantaży. Stąd taka jej reakcja - podobnie jak przy naszym wchodzeniu do NATO - choć przede wszystkim obliczona na użytek przyszłorocznych wyborów w tym kraju. Oczywiście nie należy zamykać oczu na możliwy wzrost zainteresowania Polską ze strony terrorystów, lecz tu i tak konieczna jest stała czujność. "Plusy dodatnie" przeważają.
Teraz chcemy wiedzieć, czy prezydent Lech Kaczyński, akceptując w Waszyngtonie budowę tarczy, uzyskał dla nas dobre warunki. Można przypuszczać, że rokowania dopiero nas czekają: na ogół wpierw się ustala warunki, a potem wyraża zgodę. Słuszne to, ale nie zawsze. Tu bowiem nasz interes jest na tyle oczywisty, że grożenie "bo nie wpuścimy" nie byłoby poważne. Wchodząc do UE, też walczyliśmy o warunki. Czy gdybyśmy wynegocjowali nie aż tak dobre, to byśmy nie weszli?