Sąd Boży okiem prawnika

Sądzenie ludzi przez Boga nie spełnia elementarnych wymogów sprawiedliwości przewidzianych przez prawo ludzkie.

28.12.2020

Czyta się kilka minut

Nicolas de Florentino „Sąd Ostateczny”, katedra w Salamance, Hiszpania / XURXO LOBATO / GETTY IMAGES
Nicolas de Florentino „Sąd Ostateczny”, katedra w Salamance, Hiszpania / XURXO LOBATO / GETTY IMAGES

Każdy człowiek, jak naucza Koś­ciół, po swojej śmierci staje przed Bogiem na sąd. Z Biblii wynika, że Osobą, która sądzi, jest Syn Boży (zob. J 5, 22; 2 Tm 4, 1), a tym, który oskarża przed Bogiem, jest Szatan (por. Ap 12, 10). Skoro jest oskarżyciel, musi być i oskarżony. Status ten ma – jak należałoby przyjąć – sądzony człowiek.

Sądzenie ludzi przez Boga oparte jest jednak na innych zasadach niż nasze ziemskie sądownictwo. Warto spojrzeć na sąd Boga z perspektywy niektórych rozwiązań, które w przekonaniu współczesnego człowieka mają zapewniać wydawanie sprawiedliwych wyroków.

Stronniczy Sędzia

Jednym z podstawowych wymogów, jakie musi spełniać sędzia, jest jego bezstronność. Przyjmuje się, że jest to tak niezbywalna cecha sędziego, że utrata bezstronności czyni go niezdolnym do orzekania. Sprawiedliwy może być bowiem tylko wyrok oparty wyłącznie na prawie. Na jego treść nie może wpływać nastawienie sędziego do stron postępowania. Sędzia musi pozostawać wobec nich neutralny.

Dlatego prawo przewiduje konstrukcję wyłączenia sędziego w przypadkach, w których nie ma zapewnionych warunków do obiektywnego orzekania. Część tego typu przypadków, najbardziej oczywistych, skutkuje bezwzględnym wyłączeniem sędziego od udziału w sprawie (wyłączeniem z mocy prawa). Mamy z nim do czynienia m.in. wtedy, gdy sędzia jest w stosunku do strony krewnym w linii prostej (tzn. jeden pochodzi od drugiego, np. sędzia jest ojcem strony) albo gdy sprawa bezpośrednio dotyczy sędziego.

Wszyscy ludzie tymczasem pochodzą od Jezusa (por. J 1, 10) i są dziećmi Bożymi (1 J 3, 1). Nawet jeśli przyjmiemy, że to nie Jezus stworzył człowieka, tylko Bóg Ojciec, i że – ściśle rzec biorąc – naszym ojcem jest Bóg Ojciec, a nie Jezus, niczego to nie zmieni, bo Jezus stanowi z Ojcem jedno (por. J 10, 30). Chrystusa jako Sędziego bezpośrednio dotyczy też sprawa człowieka, którego sądzi. Chrystus jest w każdej takiej sprawie pokrzywdzonym, bo każdy ludzki grzech jest przyczyną Jego cierpienia. Jest to jednak cierpienie Tego, „który pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni” (1 Tm 2, 4); cierpienie wywołane tym, że grzech oddala człowieka od szczęścia, które zaplanował dla niego Bóg. Jest to cierpienie Jezusa wywyższonego na krzyżu, by przyciągnąć wszystkich do siebie (por. J 12, 32). Przez to również sprawa sądzonego człowieka bezpośrednio dotyczy Jezusa. Od rozstrzygnięcia sprawy zależy to, czy Jezus doprowadzi do celu, na którym Mu bardzo zależy – aby zbawić wszystkich ludzi.

Zresztą już samo to, że Jezus, który sądzi, umiłował człowieka do końca (por. J 13, 1), poświęcił dla niego i jego zbawienia wszystko, okazał mu miłość najmocniej, jak tylko można, oddając za niego swoje życie (por. J 15, 13), że „jest Zbawcą wszystkich ludzi” (1 Tm 4, 10), nie tylko stanowi poważne zagrożenie dla bezstronności sądu Jezusa, ale czyni ten sąd skrajnie stronniczym na korzyść człowieka. Nie bez powodu św. Paweł pisze: „któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć...?” (Rz 8, 34).

Uzasadnione wątpliwości co do bezstronności Jezusa-Sędziego rodzi również Jego skonfliktowanie z oskarżycielem – Szatanem. Nie dość, że Jezus nieskończenie mocno sprzyja oskarżonemu człowiekowi, to jeszcze jest nieprzychylnie nastawiony do oskarżyciela.

Stronniczość sądu Jezusa dodatkowo pogłębia to, że orzeka on w składzie jednoosobowym. Według standardu przyjętego w państwach demokratycznych w najpoważniejszych sprawach orzekają składy wieloosobowe, by przeciwdziałać subiektywizmowi czy arbitralności rozstrzygnięcia, a nie ulega wątpliwości, że rozstrzyganie o życiu wiecznym człowieka jest sprawą najpoważniejszą z możliwych. Standardem sprawiedliwości we współczesnym państwie jest ponadto możliwość odwołania się od wyroku, czyli możliwość skontrolowania jego prawidłowości przez sąd wyższej instancji, również pod względem ewentualnej stronniczości. Stronnicze rozstrzygnięcie Jezusa jest zaś niewzruszalne. Nikt nie jest władny go uchylić ani choćby skorygować.

Gdyby zatem sąd Jezusa ­zorganizowany był na sposób ludzki, Chrystus bezwzglę­dnie podlegałby wyłączeniu od sądzenia ludzi, jako niedający gwarancji bezstronności, a Jego rozstrzygnięcie w sprawie uchodziłoby za rażąco niesprawiedliwe!

Możliwe nadużycia

Istotne zastrzeżenia z ziemskiego punktu widzenia budzi ponadto stosowane przez Jezusa prawo określające czyny zabronione i grożące za nie kary. Jedną z fundamentalnych zasad nowożytnego prawa karnego jest zasada określoności przestępstwa i kary, formułowana po łacinie jako nullum crimen et nulla poena sine lege (dosłownie: nie ma przestępstwa i kary bez ustawy). Z zasady tej wynika wymóg precyzyjnego określania w ustawie zabronionych zachowań, w szczególności w taki sposób, aby można było jednoznacznie odróżnić typy zachowań zabronionych przez ustawę od tych niezabronionych.

Poza tym ustawa musi oznaczać kary grożące za popełnienie poszczególnych typów przestępstw oraz wyraźnie wskazywać dyrektywy wymiaru kary (czym sąd ma się kierować, wybierając karę). Chodzi o to, że decyzja sądu co do tego, czy zostało popełnione przestępstwo, i co do wymierzanej za nie kary, nie może być dowolna, arbitralna. Rozwiązanie to służy przede wszystkim budowaniu poczucia bezpieczeństwa prawnego w społeczeństwie i ochronie dóbr człowieka (materialnych i niematerialnych, jak np. wolność), w które godzić mogą wyroki sądów karnych. Omawiana zasada zapobiega swobodnym ingerencjom w te dobra. W przypadku sądu Bożego istnieje wszakże niebezpieczeństwo innego rodzaju nadużyć.

Prawo Boże generalnie nie spełnia wymogów zasady określoności przestępstwa i kary. Stosunkowo niewiele jest w nim jednoznacznych zakazów typu „nie zabijaj”, „nie cudzołóż” czy „nie kradnij”, choć i w stosunku do nich rodzić się mogą wątpliwości. Zdecydowanie częściej spotykamy w tym prawie sformułowania ogólne, pojemne treściowo, wymagające interpretacji, która może prowadzić do różnych rezultatów. W teorii prawa takie sformułowania nazywa się zwrotami niedookreślonymi. Typowym przykładem może tu być przykazanie miłości Boga i bliźniego.

W sytuacji, gdy sędzia sprzyja oskarżonemu (a Jezus-Sędzia czyni to w stopniu skrajnym), istnieje niebezpieczeństwo, że zwroty takie będą interpretowane na jego korzyść, a jeszcze poważniejsze niebezpieczeństwa wiążą się z tym, że w prawie Bożym (Bożym, a nie kościelnym) nie ma przypisania kar do określonych przewinień. Za żaden grzech nie grozi wprost wieczne potępienie (nawet przypadek tzw. grzechu przeciwko Duchowi Świętemu nie jest oczywisty – zob. Mt 12, 32). Jezus może za każdy czyn wymierzyć dowolną karę. W związku z tym, że jest stronniczym Sędzią, będzie zapewne dążył do tego, by orzec karę jak najłagodniejszą, a może nawet do tego, by w ogóle kary nie zastosować. Co więcej, nie będąc związanym żadnymi dyrektywami wymiaru kary, w każdym przypadku może kierować się miłością do człowieka i usprawiedliwiać go, co będzie prowadzić do uniknięcia przez tego człowieka sprawiedliwości.

Czy to w ogóle sąd?

Jakby tego wszystkiego było mało, Jezus w Ewangelii wg św. Jana mówi: „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia” oraz „A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale by świat zbawić” (J 5, 24 i 12, 47). Jezus jawi się więc jako przedziwny Sędzia, który nie sądzi, bo albo człowiek – w Jego przekonaniu – nie podlega sądowi, albo nie chce człowieka sądzić.

Okazuje się zatem, że takie pojęcia, jak sprawiedliwość czy sąd, Bóg rozumie inaczej niż człowiek. Nie jest to jednak gorsze rozumienie. Wręcz przeciwnie. W Księdze Izajasza czytamy:

Myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami (...).
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje nad waszymi drogami
i myśli moje nad myślami waszymi.

(Iz 55, 8-9)

Tak, to lepsze rozumienie. Lepsze także z ludzkiej perspektywy. Czyż to nie prawdziwie Dobra Nowina, że ma nas po śmierci sądzić nie obiektywny, bezstronny sędzia, ale nasz bliski Krewny, nasz Ojciec, który nas bezgranicznie miłuje i który pragnie naszego zbawienia, albo że może nawet nie będzie to stanięcie przed sądem, tylko po prostu spotkanie z Bogiem, który „jest miłością” ­ (1 J 4, 8)?

Sąd Boży nie zapewnia rozumianej po ludzku sprawiedliwości i nie spełnia wymogów, jakie ziemskie prawo stawia sądom, ale jest to powodem do wielbienia Boga i do naszej wielkiej radości. ©

RADOSŁAW GIĘTKOWSKI (ur. 1978) jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem Uniwersytetu Gdańskiego. Autor około stu publikacji z zakresu prawa karnego, dyscyplinarnego i administracyjnego, w tym czterech książek.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2021