Sumienie adwokata

Adwokat nie broni przestępstwa. Broni człowieka. Oskarżonego. A obrona człowieka nie może być identyfikowana z akceptacją jego czynu. Jeśli obronę traktuje się jako chęć uwolnienia kogoś od odpowiedzialności bez względu na fakty, prawo bądź wszystkie kwestie związane z dochodzeniem do prawdy, to dochodzi do nieporozumienia co do roli obrońcy.
 /
/

WOJCIECH BERGIER: - Zapadł wyrok w sprawie małżeństwa, które zabiło czwórkę dzieci i ukryło zwłoki w beczkach. Znowu pojawiły się żądania kary śmierci. I znowu pada pytanie: jak adwokat może podjąć się obrony w takiej sprawie...

TADEUSZ DE VIRION: - Obrońca nie musi tłumaczyć sensu swojego istnienia: nie ma wymiaru sprawiedliwości bez tego, który broni oskarżonego - bez względu na zarzut, jaki postawiono. To warunek prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Obowiązuje model: teza - oskarżenie, antyteza - obrona, synteza - wyrok sądu. W czasach, kiedy sprawiedliwość wymierzały sądy kapłanów, nie było oskarżycieli ani obrońców. Gdy sędziowie większością głosów dochodzili do wniosku, że oskarżony jest winny - to skazywali. Jeśli większością głosów bądź jednomyślnie opowiadali się za uniewinnieniem - uniewinniali. Ale gdy była jednomyślność za skazaniem, unieważniano naradę i jednego z sędziów-kapłanów wyznaczano do wygłoszenia obrony oskarżonego.

- Dziwna procedura...

---ramka 333288|prawo|1---- Chodziło o to, by nikogo nie skazano bez wysłuchania racji na jego rzecz. W praktyce zdarza się, iż sąd pierwszej instancji skazuje, ale w drugiej instancji - właśnie na skutek uwzględnienia argumentacji obrońcy - uniewinnia. Nie szukajmy usprawiedliwienia dla istnienia instytucji obrony! Obrona jest zakodowana w samym pojęciu wymiaru sprawiedliwości.

  • Adwokackie dylematy

- Czy podejmując się obrony w wyjątkowo drastycznej sprawie adwokat zachowuje czyste sumienie?

- Adwokat nie broni przestępstwa. Broni człowieka. Oskarżonego. A obrona człowieka nie może być identyfikowana z akceptacją jego czynu. Jeśli obronę traktuje się jako chęć uwolnienia kogoś od odpowiedzialności bez względu na fakty, prawo bądź wszystkie kwestie związane z dochodzeniem do prawdy, to dochodzi do nieporozumienia co do roli obrońcy. Należy powiedzieć: dobry obrońca broni oskarżonego, nie broni czynu. I moja odpowiedź na pytanie o czyste sumienie jest taka: sumienie adwokata nie różni się od sumienia zwykłego człowieka. Gdy obrońca postępuje nieuczciwie, nie będzie mieć czystego sumienia. Ale jeśli działa w granicach prawa i podnosi argumenty na korzyść oskarżonego - wtedy może spać spokojnie.

Adwokat ma obowiązek niesienia pomocy w procesie. Bo proces karny to kwestie dowodowe, ustalone rzetelnie i bezstronnie oraz rozpatrzenie okoliczności na korzyść oskarżonego. Jest też do rozstrzygnięcia kwestia prawna, odnosząca się do kwalifikacji zarzucanego czynu. I wreszcie kwestia winy i wymiaru kary. W każdej z nich jest miejsce do zgłaszania poglądów obrończych. To przecież skomplikowana materia.

- Często obrońcy, mimo oczywistych faktów, dążą do uniewinnienia swych klientów za wszelką cenę - co budzi sprzeciw opinii publicznej...

- Podam przykład: miała miejsce odrażająca zbrodnia, ale nastąpiło jej przedawnienie. Adwokat podnosi tę kwestię. Wielu obserwatorów może nie rozumieć, że ta kwestia prawna uniemożliwia ściganie i skazanie. I z druzgocącą krytyką może spotkać się obrońca, który wskaże tę znaczącą okoliczność. Ale wszystko będzie zgodne z prawem.

- Słyszymy o procesach, w których są niewątpliwe dowody winy, a adwokat mimo to wniósł o uniewinnienie. Czy wtedy zachowuje wiarygodność?

- W sprawie o zabójstwo chłopczyka wrzuconego do lodowatej Wisły przez sprawców działających z matką, adwokaci matki wnieśli o uniewinnienie. Zbrodnia jest straszliwa, więc skoro obrońcy się na taki wniosek zdobyli, to - jak przypuszczam - musiały im na to pozwalać okoliczności sprawy. Opinia publiczna nie zna wielu faktów, wiadomości o procesie czerpie tylko ze skąpych relacji prasowych.

Wreszcie: w naszym prawie obowiązuje zasada in dubio pro reo - wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego. W odbiorze społecznym panuje inna zasada: domniemanie winy na podstawie relacji z procesu. Na to się nakłada nieznajomość procedury karnej i prawa materialnego. Przyznanie się przez sędziego do niemożliwości ustalenia, jak było - to odważne “nie wiem", musi prowadzić do uniewinnienia. Opinia publiczna, przytłoczona rozmiarami przestępstwa, o tym zapomina.

- Straszliwa zbrodnia, niewątpliwe dowody, oczekiwanie społeczne jak najsurowszego ukarania... Gdzie jest miejsce adwokata?

- Trudna rola obrońcy: aby w najczarniejszym obrazie znaleźć okoliczności świadczące na korzyść oskarżonego. Nie darmo kodeks karny mówi: kara musi być adekwatna do winy. Przestępstwo może budzić odrazę i oburzenie. Ale nawet przy drastycznych przestępstwach wina może nie być tak wielka, jak wielkie są rozmiary czynu. Obrońca może wykonywać swoje obowiązki i nie wstydzić się wypowiadanych słów. Ważne jest jedno: aby to, co mówi, nie budziło u niego poczucia wstydu.

Nie twierdzę, że obrońca może bronić per fas et nefas. Nie wolno posługiwać się fałszywymi dowodami, nie wolno wypowiadać poglądów, o których obrońca wie, że są kłamliwe. To patologia. Nie wyobrażam sobie prawidłowej obrony polegającej na wypowiadaniu kłamstw.

- Ale może polegać na milczeniu...

- Tak, milczenie adwokata to jeden z jego obowiązków. Obrońca może podnosić tylko okoliczności na korzyść oskarżonego. Takie są role procesowe: oskarżyciel publiczny bada wszelkie okoliczności: zarówno te na niekorzyść, jak na korzyść oskarżonego. Obrońca wykazuje tylko to, co może świadczyć na korzyść oskarżonego.

- Czasem trudno znaleźć te jasne strony. Kiedy rodzice zabijają czworo dzieci i ukrywają ich zwłoki w beczkach, rozmiary zbrodni przekraczają granice wyobraźni. I na dodatek przyznaje się tylko ojciec...

- Rzeczywiście, w sprawie o taki czyn, gdzie jest najwyższe zagrożenie karne, znalezienie czegoś jasnego jest niesłychanie trudne. Stąd niezwykle trudna jest też obrona. Ale może w tej okropności potrzeba wykazać korzenie zła: jak mogło do niego dojść? Trzeba zadać pytania: jakie były uwarunkowania sprawcy - w sferze psychiki, w sferze jego winy, może w kwestii widzenia i postrzegania przez niego otaczającej rzeczywistości. Jakże trudna sprawa i jakże trudne poszukiwania - i te poszukiwania należą do obrońcy.

- A jaka jest rola obrońcy matki, która mimo wszystko nie przyznaje się do czynu?

- On zadaje pytanie: czy zebrane dowody są wystarczające? Ocenia, czy zaprzeczenie matki jest uzasadnione. Taki obrońca broni matkę zgodnie z zasadami logiki. Dociekanie prawdy w sądzie polega na najwyższej trosce o to, aby nie popełnić omyłki.

  • Adwokacka powinność

- Czy jednak obrońca, korzystając z logiki i chłodnej prawniczej kalkulacji, nie stara się wybronić klienta mimo jego ewidentnej winy?

- Obrońca nie jest sędzią. Nie walczymy z przestępczością za pomocą adwokatów. Adwokat, przyjmując sprawę, nie ocenia czynu. Jest powołany do tego, by procesowo pomagać oskarżonemu. Jeśli pomaga w ramach prawnych reguł, to jego praca nie może być oceniana negatywnie. Inaczej dochodzimy do konkluzji, że im większy przestępca, tym mniejsze prawo do obrońcy. Absurd. Jest zasada, że w sprawach o najpoważniejsze przestępstwa obrona jest obligatoryjna. Proces nie może się odbyć bez udziału adwokata.

- Ale można odmówić obrony...

- Obrońca nie może odmówić przyjęcia obrony, bo czyn mu się nie podoba. Czy przyjmując sprawę złodzieja, akceptuje kradzieże? Czy broniąc zabójcy, pochwala zabójstwo? Osąd czynu nie wchodzi w zakres naszej profesji. Adwokat rozważa przedmiot sprawy. Na tym polega jego zadanie. Nie może dokonywać przed-sądu.

- Ale obrońca może przyjąć sprawę o kradzież, a nie przyjąć sprawy o okrutne zgwałcenie.

- A czy to znaczy, że taki adwokat nie uważa kradzieży za odrażającą? Obrońca przyjmując sprawę zastanawia się, czy będzie potrafił bronić. Pamiętam jednego z polskich adwokatów pochodzenia żydowskiego. Całą jego rodzinę zgładzono w czasie wojny. Po wojnie nie brał udziału w sprawach zbrodniarzy hitlerowskich. Uważał jednak, że można bronić zbrodniarzy - tyle że wiedział, iż jego wewnętrzne podejście czyni go niezdolnym do postrzegania sprawy tak, jak winien ją oceniać obrońca. Rozumiem, że ktoś, kto wśród najbliższych ma ofiarę zgwałcenia, nie podejmie się obrony w podobnej sprawie. Czasem względy osobiste, wyjątkowe, mogą spowodować odmowę przyjęcia sprawy. Odwrócę pytanie: czy przyjąłby pan obronę w przypadku szczególnie drastycznego morderstwa?

- Nie wiem, czy potrafiłbym....

- Właśnie: zacząłby pan rozważać, czy to się mieści w pańskich możliwościach prowadzenia sprawy. To jest jedyne kryterium przy przyjęciu sprawy. Nigdy nie identyfikujmy obrońcy ze sprawcą i zarzucanym mu czynem! Kiedyś była sprawa przestępstw na Uniwersytecie Jagiellońskim: profesorowie nieuczciwie traktowali studentów zdających egzaminy: protekcje, łapówki etc. Broniłem jednego z naukowców. A mój wspaniały nauczyciel, prof. Jakub Sawicki, kiedy się o tym dowiedział, stwierdził z wyrzutem: “Jak możesz to robić, przecież to hańba dla uniwersytetu". Odpowiedziałem: “Panie profesorze, robię to, czego Pan mnie nauczył. Wykonuję powinność adwokata. Moje działanie nie może być przedmiotem oceny, jakiej podlega ten, który dopuścił się czynu". Jakoś mi odpuścił. Ale rozumiem, gdy na fali oburzenia do jednego kotła wrzuca się obrońcę i oskarżonego - wraz z zarzucanym czynem.

  • Adwokackie chwyty

- Kiedy jednak w procesach pojawiają się zaświadczenia o rzekomych chorobach, fikcyjne zwolnienia z rozpraw, fabrykowane dokumenty - winni czasem są obrońcy, którzy bronią za wszelką cenę.

- To patologiczne przypadki, które nie polegają na tym, że ktoś przyjął obronę, lecz na tym, jak ją wykonuje. Broni wbrew swojej wiedzy i rozsądnemu oglądowi sytuacji. Należy to ocenić negatywnie. W sytuacjach drastycznych jest odpowiedzialność dyscyplinarna. Obrońca nie ma żadnego immunitetu na fabrykowanie dowodów czy matactwa. Prawo nie broni adwokata. Tyle że to rzeczy niesłychanie trudne do stwierdzenia. O tej praktyce wie ten, kto wykonuje ten zawód i jego klient.

- Taka sytuacja: oskarżony w rozmowie z adwokatem przyznaje się do popełnienia czynu, przed sądem nie przyznaje się. Wymaga jednak od adwokata odważnej obrony.

- Jest to pytanie bardziej akademickie niż wynikające z praktyki. Oskarżeni nie mają tendencji do przyznawania się - nawet obrońcy. Milczą. Usuwają ten problem sami. A prawo do milczenia jest prawem oskarżonego.

- Ale czasem mówią wprost: ukradłem, zabiłem, ale, panie mecenasie, proszę mi pomóc...

- Gdy obrońca zna prawdę od oskarżonego, też może bronić. Wtedy stosuje tzw. przejście na obronę, która podważa dowody. Bada, czy to, co jest w aktach sprawy, może być fundamentem skazania.

- I wtedy też można mówić o odważnej i honorowej obronie?

- Tak, to też jest obrona zgodna z zasadami wymiaru sprawiedliwości. Bo to prokurator ma udowodnić tezy oskarżenia. Bez pomocy obrońcy.

- Czy adwokat w takiej sprawie ma komfort działania?

- Nie. Wtedy nie ma on prawa rozdzierania szat na sali sądowej. Adwokat ma prawo do analizowania dowodów w sprawie i wykazywania, że są one niewystarczające do uznania winy. A praktycznie, kiedy obrońca wie, że oskarżony jest winny, a do tego się nie przyznaje przed sądem, lepiej będzie, gdy się nie podejmie takiej sprawy. Bo wtedy u adwokata brak jest wewnętrznej siły w przedstawianiu argumentów i w efekcie nie będą one miały mocy przekonywania.

- I można odmówić klientowi pomocy?

- Tak, bo podstawową zasadą jest prawo adwokata do niezależności. Inaczej wchodzi w zależność od oskarżonego i powtarza jedynie tezy klienta, nie wdając się w ocenę faktów. Złym obrońcą jest ten, który pozbawia się niezależności.

Ostatnio adwokaci są często przedmiotem negatywnych ocen: mówi się, że mataczą, popierają nieprawdę, produkują fałszywe dowody. Na to nie mam innego określenia jak “patologia". A może za dużo wymagam od adwokatów? Nie wiem...

- Czy zatem dziś adwokat może wykonywać swą pracę w sposób honorowy i odważny, a zarazem pasjonujący?

- Erskine Caldwell napisał książkę “Poletko pana Boga" - w zawodzie adwokata też chodzi o to, by w każdej sprawie znaleźć takie poletko. Wtedy można wykonywać obowiązki uczciwie. Czasem niełatwo to zrobić. Ale jeśli się uda, daje to ogromną satysfakcję.

- Trudno jednak mówić o fascynacji, kiedy przyjdzie bronić grupy przestępczej, która napada na tiry, nie cofając się przed mordowaniem kierowców.

- To trudne sprawy: i pod względem faktycznym, i prawnym. Jak znaleźć w nich teren dla rzetelnej obrony - to wyższy stopień trudności. Jeżeli w takim arcytrudnym procesie adwokat zachowuje uczciwość i rzetelność - to może mieć zawodową satysfakcję. Czasem w takiej sprawie nie widzi dla siebie miejsca - i wtedy odmawia. Tak jak w innych zawodach, jeśli ktoś uzna, że nie może wykonać zadania, to się go nie podejmuje.

- To też wymaga odwagi od adwokata - nie podjęcie sprawy.

- Dla mnie decydujący może być sam fakt, że nie widzę argumentów, którymi mógłbym się posłużyć. Co nie oznacza, że ich nie ma - ale ja ich nie widzę. Niech prowadzi obronę ten, kto je znajdzie. To przypadki rzadkie, ale się zdarzają.

Przykładowo: nawet w omawianym przypadku zabójstwa czwórki dzieci, paradoksalnie, na korzyść mogą przemawiać okoliczności, które leżały u podstaw tego dramatu. Gdy człowiek dopuszcza się wielkiej zbrodni, częstokroć jego wina nie jest na miarę dokonanego czynu. Pokazanie dysproporcji między winą a czynem będzie tym, co uzasadnia przyjęcie sprawy. Ważna jest też relacja: czyn a zagrożenie karą.

- Adwokat kojarzy się dziś raczej z cynicznym graczem z sali sądowej niż osobą wykonującą zawód zaufania publicznego.

- Postrzeganie adwokatury zmienia się, tak jak zmieniła się sytuacja po 1989 r. Za komunizmu obrońcy reprezentowali społeczeństwo. Adwokat był często sojusznikiem obywatela w zmaganiach z państwem. Bronił tych, którzy walczyli o prawa człowieka i demokrację - i wprawdzie popełnili czyny zabronione przez prawo, lecz bynajmniej nie naganne moralnie. Nawet w procesach o nadużycia gospodarcze oskarżonym nie towarzyszyło potępienie społeczne: ich czyny nie godziły bezpośrednio w interesy poszczególnych obywateli.

Czasy się zmieniły: na szczęście nie mamy procesów politycznych. Praktyka adwokata sprowadza się do obrony w procesach z dziesięciorga przykazań. To wielkie wyzwanie.

Wojciech Bergier jest publicystą i adwokatem. Stale współpracuje z “TP".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2004