Rytuały żałoby

Pięknie, nowocześnie i funkcjonalnie wydany album stanowi całościową próbę spojrzenia na teatr Krzysztofa Warlikowskiego.

23.02.2007

Czyta się kilka minut

Redbad Klynstra (Ferdynand) i Małgorzata Hajewska-Krzysztofik (Miranda) w "Burzy" Szekspira /fot. S. Okołowicz /
Redbad Klynstra (Ferdynand) i Małgorzata Hajewska-Krzysztofik (Miranda) w "Burzy" Szekspira /fot. S. Okołowicz /

Choć to w zasadzie album fotograficzny, oglądając go, trudno kontemplować piękno barw, doskonałą kompozycję i kadrowanie. Choć opublikowano w nim zdjęcia sześciu autorów z różnych krajów (stronę polską reprezentują Krzysztof Bieliński i Stefan Okołowicz), formalne różnice wynikające z odmiennych temperamentów twórczych, estetyk i metod pracy wydają się nieważne w zderzeniu z tym, co łączy wszystkie fotografie. Na pewno dynamika (niekoniecznie równoznaczna z pojęciem ruchu), zapewne intymność, bez wątpienia - dramatyzm.

Zamrożone w kadrze ułamki sekund nie są jednoznacznymi w wymowie, ustawianymi fotografiami, jakie zamawiają dziś działy promocji wielu teatrów. Zdjęcia w wydanym przez TR Warszawa albumie "Warlikowski - Teatr" na pewno nie należą do tej kategorii. Oglądając je, podglądamy mikroskopijny fragment czyjegoś dramatu, odbłyski emocji i odbicia refleksji, skazani na wieczne "teraz" i zmuszeni do zgadywania, co stało się wcześniej i co przyniesie przyszłość. W prostej, ze znajomych elementów złożonej scenografii (a zarazem tak niecodziennej, i w tym kontraście niepokojącej) rozgrywają się osobliwe rytuały codzienności: zaręczyny i wesela, błogosławieństwa i seanse dręczenia, ekstatyczne modlitwy i rozdmuchiwanie prochów zmarłego. Powraca niepokojące ujęcie nagości, która niewiele ma wspólnego z erotyką czy dionizyjską radością; choroba, cierpienie i śmierć pokazane są w umownych, chłodnych obrazach.

Fikcyjny charakter uwiecznionych na zdjęciach sytuacji jest oczywisty; zarazem jednak oglądający odbiera je głęboko emocjonalnie, przekonany, że coś najważniejszego, ukrytego "po tamtej stronie", znajduje się blisko - nieomal na wyciągnięcie ręki. Potęgowanie codziennej rzeczywistości, by możliwe stało się ujrzenie pod jej powierzchnią odblasków tego, co metafizyczne, jest przecież od dawna specjalnością polskiego teatru.

Album mógłby nosić podtytuł "1999--2006", gdyż obejmuje twórczość Warlikowskiego od momentu zrealizowania pierwszego spektaklu w Teatrze Rozmaitości ("Hamleta"), kończy się zaś na "Krumie", a także powstałe w tym czasie realizacje zagraniczne (zrezygnowano z przedstawienia bogatego dorobku operowego reżysera, odnotowując go jedynie w zamykającym tom spisie premier). Jest to czas najbardziej w karierze Warlikowskiego intensywny, czas gwałtownych przemian, awansu z pozycji wyśmiewanego outsidera do statusu klasyka polskiej sceny, wzoru dla najmłodszych twórców, najbardziej dziś obok Lupy znanego i cenionego za granicą polskiego reżysera. Liczący blisko 200 stron album jest próbą uchwycenia jego fenomenu.

Dawno nie widziałam tak pięknie, nowocześnie, a zarazem funkcjonalnie wydanej książki o teatrze: niemal kwadratowy format, bardzo gruba, sztywna okładka, szyte kartki, znakomita jakość papieru i reprodukcji fotografii. Album równie dobrze się ogląda, co czyta: układ graficzny i liternictwo nawiązują do łatwo rozpoznawalnego stylu, w jakim utrzymane są od kilku lat programy, plakaty i strona internetowa TR Warszawa. Szczegółowe informacje dotyczące spektakli i fotografii oraz teksty w żaden sposób nie współzawodniczą ze zdjęciami w walce o uwagę odbiorcy, lecz dyskretnie je dopełniają. Redaktorzy świetnie poradzili sobie przy tym z problemami, jakie rodzą się podczas przygotowywania publikacji dwujęzycznej, przeznaczonej zarówno dla czytelników polskich, jak i zagranicznych, o różnym stopniu znajomości tematu i odmiennej hierarchii wartości.

Tom otwiera fascynujący esej "Reinkarnacje tragedii z ducha fotografii" autorstwa Grzegorza Niziołka, który wychodząc od rozważań o fotografii, powołując się na autorytety między innymi Waltera Benjamina, Susan Sontag, Rolanda Barthesa i Marshalla McLuhana, dochodzi do niezwykle ciekawej syntezy teatru Warlikowskiego. Tłumaczy, jak teatrem tym rządzi "dramaturgia fotografii", buduje misterną sieć zależności pomiędzy teatrem, fotografią i psychoanalizą, pokazuje, jak fotografia i teatr służą współczesnym rytuałom żałoby. Sam także stosuje niejako strategię fotografa: 21 niedużych fragmentów-zbliżeń na detale scenicznego świata Warlikowskiego i wyimki z dzieł wybitnych myślicieli układają się w całość zaskakująco bogatą, spójną i kompletną.

Inną strategię przyjął słynny francuski badacz Georges Banu. W tekście "Warlikowski z ducha Rimbauda" określa on polskiego reżysera jako jednego z ostatnich romantyków, jego teatr - jako teatr rozdarcia: rozdarcia dotyczącego spraw historii, pochodzenia i seksualności. Momentami wpada w egzaltację (teatr Warlikowskiego jako "łzy Polski" przeciwstawiony "ekskrementom" teatru niemieckiego jest patetycznym uproszczeniem, w którym niewiele prawdy), zwraca jednak uwagę na wiele ciekawych zagadnień, z trudem widocznych z krajowej, zbyt bliskiej perspektywy. Chociażby polityczny i religijny wymiar teatru inscenizatora "Kruma"; jego sceptycyzm i brak sentymentalizmu; wreszcie laboratoryjny charakter jego poszukiwań.

Całość albumu dopełnia bardzo ciekawy wywiad z reżyserem przeprowadzony przez Piotra Gruszczyńskiego, który - z premedytacją zadając swojemu rozmówcy proste i bezpośrednie pytania ("Czy teatr może być niemoralny?") - zmusza Warlikowskiego do nazwania wprost tego, co jest istotą jego teatru, nie pozwalając mu na ucieczkę w metafory i aluzje.

Album działa na emocje i zmysły, ale też stanowi interesującą lekturę. Bez wątpienia stanowi najbardziej całościową jak do tej pory próbę spojrzenia na teatr Krzysztofa Warlikowskiego; przy okazji wiele mówi o polskim teatrze przełomu tysiącleci w ogóle. Szkoda więc, że dystrybuowany jest głównie za granicą i w kraju na razie trudno go znaleźć...

"Warlikowski - Teatr / Theatre", pod red. Agnieszki Tuszyńskiej, Warszawa 2006, TR Warszawa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (08/2007)