RPA: prezydent oskarżony o pranie brudnych pieniędzy

Odkąd ponad ćwierć wieku temu w Republice Południowej Afryki pożegnano się z apartheidem, żaden przywódca nie dotrwał do końca przysługującej mu konstytucją prezydentury. Grozi to także Cyrilowi Ramaphosie.
w cyklu STRONA ŚWIATA

09.12.2022

Czyta się kilka minut

Przeciwnicy Cyrila Ramaphosy domagają się jego ustąpienia. Kwaximba, 4 grudnia 2022 / fot. RAJESH JANTILAL/AFP/East News /
Przeciwnicy Cyrila Ramaphosy domagają się jego ustąpienia. Kwaximba, 4 grudnia 2022 / fot. RAJESH JANTILAL/AFP/East News /

Nelson Mandela, pierwszy czarnoskóry prezydent, obejmujący władzę w 1994 r. po pierwszych wolnych wyborach, w których głos czarnej większości (trzy czwarte ludności) liczył się tak samo jak głos białych (dziesiąta część ludności), ustąpił już po pierwszej kadencji, w 1999 r. „Pora oddać władzę młodym” – oświadczył 80-letni Mandela, choć nawet jego polityczni przeciwnicy namawiali go, by pozostał prezydentem także na drugą pięciolatkę. Nie posłuchał i zdania nie zmienił.

Walkę o schedę po południowoafrykańskim patriarsze wygrał wiceprezydent Thabo Mbeki. W Afrykańskim Kongresie Narodowym (ANC), najstarszym w Afryce, ponadstuletnim ruchu wyzwoleńczym Mbeki reprezentował frakcję „emigrantów”, którzy lata apartheidu i represji spędzili na wymuszonym wygnaniu i stamtąd przewodzili walce z dyskryminacją rasową. Po upadku apartheidu władzę przejęli przywódcy „więźniów” z Nelsonem Mandelą, który – skazany na dożywocie – spędził w niewoli 28 lat (jednym z jego towarzyszy na wyspie skazańców Robben był Govan Mbeki, ojciec Thaba).

Przywódca frakcji „partyzantów”, Chris Hani, uważany za następcę Mandeli, został zabity w zamachu w 1993 r., a żaden z jego towarzyszy nie dorównywał mu charyzmą i znaczeniem. Frakcja „krajowców” – działaczy praw człowieka i związkowców – ustąpiła pozostałym, uznając, że ponosząc większe ofiary podczas walki z apartheidem powinni mieć pierwszeństwo przy dzieleniu łupów.


PODKAST

GENERAŁ WAŻNIEJSZY OD PREMIERA. JAK ARMIA WYBIERA WŁADZĘ W PAKISTANIE? SŁUCHAJ W PODKAŚCIE JAGIELSKI STORY>>>


Thabo Mbeki, polityk konserwatywny, wyniosły, zapatrzony w brytyjskich torysów (na emigracji mieszkał w Londynie) i przedkładający dyskrecję gabinetów nad wrzawę ulicznych wieców nie przypadł do gustu rodakom. Uważali, że troszczył się o wielki biznes i bogaczy, wspierał rosnącą czarną klasę średnią, ale los biedoty miał za nic. Został odsunięty od władzy tuż przed końcem drugiej kadencji w 2008 r. wskutek pałacowego przewrotu, którym kierował Jacob Zuma, całkowite zaprzeczenie Mbekiego, uwielbiany przez ulicę trybun ludowy, „swój chłop”, któremu Mbeki próbował udaremnić sukcesję uważając, że jako prostak i parweniusz nie jest godny prezydentury.

Wszystkie obawy Mbekiego – a wątpliwości, czy Zuma nadaje się na prezydenta, zgłaszali także Mandela i arcybiskup Desmond Tutu, „południowoafrykańskie sumienie” – sprawdziły się co do joty. Zuma okazał się przywódcą nie tylko fatalnym, ale wyjątkowo pazernym na wynikające z władzy przywileje. Za jego rządów (2009-17) korupcja stała się narodową plagą, a południowoafrykańskie państwo zostało zawłaszczone przez podejrzanych ludzi interesu, którzy wkradli się w łaski Zumy i jego dworu i przemienili ich w swoich dłużników. Przed końcem drugiej kadencji Zumy od władzy odsunęli go jego partyjni towarzysze w obawie, że obciążeni jego hipoteką przegrają wybory i stracą władzę w kraju.

Cyryl i jego metody

Nowemu przewrotowi pałacowemu przewodził Cyril Ramaphosa, dawny działacz studencki i związkowiec, faworyt Mandeli, który jemu jako pierwszemu chciał przekazać składaną prezydenturę. Mandela był pod wrażeniem pracowitości, politycznych i przywódczych talentów Ramaphosy, który stał się najważniejszym negocjatorem warunków przekazania władzy przez białą mniejszość, a także autorem nowej konstytucji.

W wyścigu po władzę, do którego wcale aż tak bardzo się nie rwał, Ramaphosa dał się jednak wyprzedzić Mbekiemu, a nowy prezydent, aby dodatkowo zabezpieczyć się przed najpoważniejszymi konkurentami, zmusił ich, by rozstali się z polityką i zajęli biznesem. W ten sposób Mbeki pozbył się najpoważniejszych konkurentów, Ramaphosy i Tokya Sexwalego, którzy korzystając z dobrodziejstw akcji afirmatywnej, promującej czarny biznes, dorobili się ogromnych majątków, stając się jednymi z najbogatszych ludzi w RPA i na całym Czarnym Lądzie.

Sexwale do polityki już nie wrócił, za to Ramaphosa dał się przekonać towarzyszom z Kongresu, że tylko on może ocalić przed całkowitym upadkiem partię i południowoafrykańskie państwo. Najpierw zmusili Zumę, by przed rozpoczęciem drugiej kadencji zrobił Ramaphosę swoim zastępcą. W 2017 r. Ramaphosa w walce o przywództwo rządzącej partii pokonał popieraną przez Zumę jego byłą żonę, Nkosazanę, a na rok przed nowymi wyborami wskutek kolejnego pałacowego przewrotu prezydent został odsunięty od władzy i zastąpiony przez przywódcę spiskowców.

Obejmując w 2018 r. prezydenturę Ramaphosa obiecał wydać wojnę korupcji i zająć się fachowo gospodarką. Pozbył się wielu działaczy, którzy traktowali władzę jako należny im łup i najlepszy sposób na zbicie majątków, wprowadził zasadę nakazującą ustąpienie kongresowym politykom, wobec których wszczynane są oficjalne śledztwa w związku z podejrzeniami o korupcję.

Reformy południowoafrykańskiego państwa utrudniła mu epidemia wirusa SARS-CoV-2 (jego rząd poradził sobie z nią bardzo dobrze) i frakcyjna wojna w ANC, wywołana przez zagrożonych stronników Zumy. Za panowania Ramaphosy Zuma został oskarżony o korupcyjne afery i postawiony przed sądem (proces ma ruszyć w przyszłym roku), a w lipcu zeszłego roku został nawet skazany na 15 miesięcy więzienia za obrazę sądu i wtrącony za kratki (dwa miesiące później został warunkowo zwolniony).

Sądowym perypetiom Zumy towarzyszyły najkrwawsze od upadku apartheidu rozruchy, wzniecone przez jego zwolenników w ojczyźnie Zulusów, KwaZulu-Natal i stołecznej prowincji Gauteng. Zginęło prawie pół tysiąca ludzi, gospodarka poniosła ogromne straty, a mieszkańcom RPA przypomniała się bratobójcza wojna, jaką na początku lat 90., gdy upadał apartheid, najliczniejsi w kraju Zulusi toczyli ze zwolennikami Mandeli, wywodzącymi się z ludu Khosa.

Choć nie okazał się czarodziejem, który w okamgnieniu odmieni życie kraju i jego mieszkańców, przed rozpoczynającym się 16 grudnia zjazdem ANC i wyborami przywódcy na kolejną pięciolatkę Ramaphosa był murowanym faworytem i spokojnie mógł snuć plany na drugą prezydencką kadencję (wybory planowane są na 2024 rok, a przywódca zwycięskiej w wyborach partii wybierany jest przez posłów na prezydenta).                   

Kradzież na farmie

Błogi nastrój Ramaphosy prysnął na początku grudnia, gdy ogłoszono raport trzech niezależnych prawników z byłym prezesem Sądu Najwyższego Sandilem Ngcobą na czele, których parlament poprosił o zbadanie tajemniczej kradzieży, do jakiej przed ponad dwoma laty doszło na należącej do prezydenta farmie Phala Phala w prowincji Limpopo.

O kradzieży zrobiło się głośno w czerwcu, gdy były oficer wywiadu Arthur Fraser, stronnik Zumy, ogłosił pod przysięgą, że w lutym 2020 roku z prezydenckiej farmy złodzieje ukradli kilka milionów w gotówce, że pieniądze ukryte były w kanapie, a prezydent nie zgłosił ich ani do banku, ani do urzędu podatkowego, a o kradzieży nie powiadomił policji, lecz kazał ścigać złodziei oficerom prezydenckiej ochrony. Fraser oskarżył prezydenta i jego współpracowników o pranie brudnych pieniędzy, sprowadzanych w gotówce z Arabii Saudyjskiej, Egiptu, Maroka i Gwinei Równikowej.

Ramaphosa tłumaczył, że z farmy zginęło nie kilka milionów, ale nieco ponad pół miliona dolarów w gotówce i że pieniądze były należnością za bydło (prezydent jest zapalonym hodowcą), które kupił od niego pewien bogacz z Sudanu. Samego prezydenta nie było wtedy na farmie, a sprzedaży dokonali jego pracownicy, którzy uznali, że ukrycie gotówki w kanapie będzie najlepszym sposobem ich zabezpieczenia. Prezydent tłumaczył, że nie zgłosił kradzieży na policji, ponieważ uznał, że jest nią również jego straż przyboczna. Przyznał też, że na jego polecenie oficerowie straży przybocznej pojechali do Namibii i dzięki pomocy tamtejszego prezydenta i jego policji wytropili i aresztowali włamywaczy z Phala Phala. Prezydent nie uznał tego za nadużycie władzy i zaprzeczył, jakoby jego oficerowie torturowali zatrzymanych złodziei.

Wyjaśnienia Ramaphosy nie przekonały śledczych, którzy w ogłoszonym raporcie stwierdzili, że choć nie byli w stanie wszystkiego wyjaśnić i sprawdzić, uważają, że posłowie powinni zająć się sprawą i uznać, czy prezydent nie złamał konstytucji, a jeśli tak, to czy nie powinno się go usunąć z urzędu.

Ramaphosa ponoć zamierzał od razu podać się do dymisji, ale odwiedli go od tego współpracownicy, przekonani, że cała sprawa jest intrygą zawiązaną przez Zumę i jego zwolenników, by odsunąć prezydenta od władzy, wziąć na nim odwet i ocalić własną skórę i majątki. Przekonany Ramaphosa zaskarżył raport do Sądu Najwyższego, ogłosił, że podawać się do dymisji nie zamierza, wprost przeciwnie, w grudniu ubiegać się będzie o przywództwo ANC.

Nagle odnalazł się tajemniczy sudański bogacz, który trzy lata temu miał kupić od Ramaphosy bydło. W udzielanych na prawo i lewo wywiadach Hazim Mustafa opowiada, że w grudniu 2019 roku przyjechał do RPA, skąd pochodzi jego żona, by spędzić z nią i jej rodziną święta Bożego Narodzenia. Chciał jej kupić dom jako prezent pod choinkę, więc zabrał w podróż trochę gotówki. Rozglądał się za nieruchomością nad Limpopo, ale tłumaczono mu, że przedświąteczny czas nie jest dobrą porą na kupno domów czy farm. Zamiast domu postanowił więc kupić żonie kilka sztuk cennego bydła, za które zapłacił prawie 600 tys. dolarów („Dla kogoś takiego jak ja taka suma to drobniaki – powiedział dziennikarzowi telewizji Sky. – Nie rozumiem, o co ten cały krzyk?”). Ich wwóz zgłosił na lotnisku w Johannesburgu (żadnej deklaracji celnej jednak nie znaleziono). Nie miał pojęcia, że kupuje bydło od prezydenta, a zwierząt nie odebrał, bo zaraz wybuchła epidemia covidu.

Ostatnia nadzieja

Południowoafrykańska opozycja żąda, by sprawa kradzieży na farmie i podejrzeń prezydenta o przestępstwa skarbowe stała się przedmiotem debaty w parlamencie i głosowania nad impeachmentem.

Do przyjęcia raportu i powołania parlamentarnej komisji śledczej potrzeba zwykłej większości głosów (do przegłosowania impeachmentu – ponad dwie trzecie). W liczącym 400 posłów parlamencie zasiada 230 posłów z ANC, a partyjne władze nakazały im, by głosowali przeciwko przyjęciu raportu i wszczęciu procedury impeachmentu. Nie wszyscy jednak kongresowi posłowie i przywódcy zgadzają się z decyzją władz ANC – dymisji Ramaphosy domagają się m.in. Nkosazana Dlamini-Zuma i stronnicy Zumy, a także Lindiwe Sisulu, która zamierzała rywalizować z Ramaphosą o przywództwo ANC.

Ale nawet wrogowie Ramaphosy wiedzą, że są jego zakładnikami. ANC, partia Mandeli, tak bardzo zasłużona w walce z apartheidem, po prawie trzydziestu latach absolutnych rządów straciła całe zaufanie i poparcie. Jawi się dziś jako partia korupcji i pychy, która już dawno zdradziła wszelkie ideały. Wszystkie sondaże wskazują, że nawet po wybuchu skandalu z kradzieżą na prezydenckiej farmie Ramaphosa cieszy się większym zaufaniem i poparciem niż ANC i że pozbawiony przywództwa Ramaphosy Kongres po raz pierwszy straci w południowoafrykańskim parlamencie większość, a być może także władzę.

Od wyborów w 1994 roku ANC zwycięża we wszystkich elekcjach, ale z każdą kolejną zdobywa coraz mniej głosów. W zeszłorocznych wyborach samorządowych kongresowcy po raz pierwszy spadli poniżej granicy 50 procent. W ostatnich wyborach krajowych w 2019 roku ANC zdobył 57 procent głosów, a polityczni wróżowie od dawna przepowiadają, że w 2024 r. nie zdobędzie nawet połowy i po raz pierwszy będzie musiał podzielić się władzą z koalicjantami. Niektórzy, jak William Gumede, jeden z najlepszych znawców południowoafrykańskiej polityki, uważają, że sytuacja ANC jest jeszcze gorsza, że Ramaphosa pozostaje jego ostatnią nadzieją, pozbawiona zaś przywództwa Ramaphosy partia Mandeli w końcu się rozpadnie i w ogóle przestanie się liczyć.

Justice Malala przewiduje, że RPA czeka równie głęboka transformacja polityczna, jak przemiana, do której doszło w latach 90., gdy skończył się apartheid. Po ponad ćwierćwieczu absolutnej dominacji Afrykańskiego Kongresu Narodowego nadchodzi czas wymuszonych sojuszów i koalicyjnych rządów zawieranych przez nowe partie, które powstaną w miejsce tych z poprzedniej epoki – ruchu wyzwoleńczego ANC, najsilniejszej dziś partii opozycyjnej, Sojuszu Demokratycznego, partii białych i zamożnych liberałów, zuluskich tradycjonalistów z Inkathy, a nawet czarnych populistów z Ruchu Bojowników o Wolność Gospodarczą, trzeciej politycznej siły w RPA.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. CZYTAJ TUTAJ


Zdaniem większości badaczy południowoafrykańskiej polityki, mimo skandalu „farmgate”, Ramaphosa wygra batalię o władzę, zachowa prezydenturę, ale jego reputacja bardzo na całej aferze ucierpi. Niewykluczone też, że podobnie jak jego poprzednicy nie dotrwa do końca kadencji. Siedemdziesiątka to w polityce nie jest wiek sędziwy, ale mówi się, że dla Ramaphosy polityka i władza nie są już jak dawniej żywiołem, a nawet, że tak naprawdę nigdy nim nie były. Nigdy nie walczył o nie za wszelką cenę, odnalazł się za to w świecie interesów. Przedsiębiorca i smakosz życia wziął w nim górę nad politykiem, a w porównaniu z hodowlą bydła polityka musi mu się jawić jako zajęcie wyjątkowo niewdzięczne i paskudne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej