Rozpędzone dźwięki

Kulminacją najlepszej imprezy jazzowej w Polsce był występ Dee Dee Bridgewater.

09.02.2010

Czyta się kilka minut

To już XII edycja Zadymki, która ze skromnej imprezy przekształciła się w czołowy festiwal jazzowy; w tegorocznym plebiscycie czytelników pisma "Jazz Forum", Zadymka została uznana za najlepszy polski festiwal 2009 r., wyprzedzając Jazz nad Odrą i Jazz Jamboree. Do Bielska od lat przybywają - często tylko na jeden koncert w Polsce - artyści z najwyższej półki; w ubiegłych latach zagrali tu m.in. David Murray, Joe Lovano, Hank Jones, Wayne Shorter, Ron Carter. Także i w tym roku nie zabrakło wielkich nazwisk.

Pierwszego dnia zagrały dwa zespoły: kwartet rosyjskiego saksofonisty Igora Butmana oraz międzynarodowa formacja Magic Malic Orchestra. Koncert Butmana uświadomił nam, jak mało wiemy o rosyjskim jazzie. Lider to czołowa postać tamtejszej sceny jazzowej - muzyk, dyrygent, właściciel klubu, szef festiwalu w Moskwie. Studiował najpierw w Rosji, później w Bostonie. Przez dziesięć lat pobytu w Stanach grał m.in. w Lincoln Center Jazz Orchestra Wyntona Marsalisa, a po powrocie do Moskwy rozwijał współpracę z muzykami rosyjskimi i amerykańskimi. W Bielsku przedstawił własny repertuar; nastrojowe ballady, dynamiczne utwory o jasno zakreślonych tematach i eksponowanej wirtuozerii. Solowe popisy Butmana, pełne szalonych biegników granych po całej skali i w obłędnych tempach, robiły duże wrażenie na publiczności. Przeciwieństwem lidera był pianista Anton Boronin - detalista, kolorysta, poszukujący pojedynczych motywów i wyszukanych harmonii. Słuchaczom najbardziej spodobał się temat ze słynnej radzieckiej kreskówki "Wilk i Zając", czyli "Nu, pagadi".

Pięcioosobowa Magic Malik Orchestra zaprezentowała skrajnie odmienną estetykę: syntezę elementów etnicznych, minimalizmu, elektroniki i improwizacji. Muzycy grali w wolnych tempach, w żadnym stopniu nie próbując nawiązać kontaktu z publicznością.

Drugi dzień festiwalu był tym, na który wszyscy czekali najbardziej; 4 lutego w Bielsku wystąpił zespół legendarnego pianisty McCoya Tynera. Jego indywidualny styl rozwinął się w grupie Johna Coltrane’a, czego ukoronowaniem był album "A Love Supreme". Gra Tynera polegała wówczas na bardzo silnym akcentowaniu basu, nieustannym podkreślaniu i utrwalaniu centrum tonalnego, tak by rozpędzone dźwięki Trane’a mogły wokół niego swobodnie oscylować. Styl Tynera był i jest nadal szeroko naśladowany. Po śmierci wielkiego saksofonisty, muzyk musiał jednak długo udowadniać, że nie jest tylko pianistą "od" Coltrane’a.

Do Bielska Tyner przyjechał z saksofonistą Garym Bartzem, basistą Geraldem Cannonem oraz perkusistą Erikiem Gravattem. Pianista zaskoczył wszystkich doskonałą formą, mocnym uderzeniem i "otwartą" barwą dźwięku. We wszystkich utworach Tyner świetnie realizował funkcje lidera, członka sekcji rytmicznej i wirtuoza. Podobały mi się miękkość i elegancja, z jaką wprowadzał tematy, "mieszanie" harmonią i karkołomne solówki. Wspaniały, pełen dobrych energii koncert, który pozostanie na długo w pamięci.

Kolejny dzień festiwalu upłynął pod hasłem "Okolice jazzu". Był to ukłon organizatorów w stronę młodszych fanów, którzy lubią jazz, ale tylko w połączeniu z nowszymi elementami. "Okolice jazzu" to pomysł sprzed kilku lat, jego formuła sprawdza się znakomicie, a na koncertach bawią się tłumy. W tym roku wystąpiły dwie kapele: Lesni Zver (z Czech) oraz Jazzanowa - jedna z najpopularniejszych grup nu-jazzowych na świecie, łącząca w szalonych miksach brzmienia i rytmy lat 70.

Koncert galowy miał miejsce w niedawno odremontowanym Teatrze Polskim. Najpierw zagrali laureaci zadymkowego konkursu, a po nich Andrzej Jagodziński, który przypominał swój repertuar chopinowski. Finałem był występ Dee Dee Bridgewater. W tym roku artystka przygotowała program z najnowszej płyty: "To Billie With Love: Celebration of Lady Day". Interpretacje wielkich hitów Billie Holiday okazały się głównym wydarzeniem całej imprezy. Dee Dee nie tylko śpiewała, ale też odegrała prawdziwy spektakl, wcielając się w rolę wielkiej Damy jazzu. A więc był tam śpiew, łkanie, modlitwa, taniec, monologi, dialogowanie z muzykami i fanami. Także sporo humoru. Oczarowana publiczność zgotowała artystce owację na stojąco. Warto dodać, że Bielsko było miejscem światowej premiery tego albumu.

Festiwal spełnił wszystkie oczekiwania i trzeba szczerze przyznać, że rzeczywiście zasługuje na miano najlepszej imprezy jazzowej w Polsce.

XII Bielska Zadymka Jazzowa, Bielsko-Biała 3-7. 02. 2010 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2010