Rozmowa u kresu

Staram się w moich felietonach nie odnosić do tego, co publikowane w "Tygodniku", a jeśli to robię, to nie za pomocą bezpośrednich odniesień. Dziś pozwalam sobie na to wyjątkowo, bo rzecz dotyczy sprawy, która mnie żywo obchodzi, i nie ma charakteru polemicznego.

20.01.2009

Czyta się kilka minut

Chodzi o wszczęty w ostatnim "Tygodniku" "alarm dla mediów", o dyskusję na temat "kresu dziennikarstwa", do której zaproszono czterech dziennikarzy, z których trzech pracuje w gazetach, a czwarty także do gazet pisuje. Nic dziwnego, że dyskusja wobec sytuacji gazet się obraca.

Przyjemnie jest oglądać na zdjęciu Pawła Lisickiego zasłuchanego w to, co mówi Jarosław Kurski - nawet jeśli jest to namysł krytyczny albo zwyczajne zapatrzenie w dłonie Piotra Mucharskiego kręcącego pustą filiżanką. Przyjemne jest też to, że moi koledzy z "Tygodnika" usiłują co chwilę mitygować uczestników rozmowy wezwaniami w rodzaju: "Panowie, nie w cudze piersi!". Wiara w to, że rozmowa dziennikarzy czy polityków może przypominać "kapitułę win" w klasztorze, podczas której wybrani mnisi przyznawali się przed wspólnotą do własnych przewinień (zwyczaj dziś zarzucony), jest w naszych czasach - czasach powszechnej ucieczki od odpowiedzialności - czymś niezwykle szlachetnym. Na usprawiedliwienie uczestników dyskusji trzeba przypomnieć, że dziennikarz żyje z cudzych win, cudzymi grzechami ma się obowiązek zajmować i raczej nikt nie oczekuje od niego, że co rusz będzie przepraszał, nawet jeśli coś z czymś pomylił czy źle skojarzył. A poza tym, jak powiada poeta: "Kto żył krótko, lekkie są jego winy". Tekst w gazecie, komentarz w telewizji, news na stronach internetowych żyją krótko, więc...

Niemniej parę słów na temat własnych win w rozmowie pada. Jarosław Kurski powiada na przykład, że najsmutniejsze w tym zawodzie jest "nasze znakomite samopoczucie". I dodaje: "skazą tego zawodu jest bezkarna ignorancja i niedouczenie - perwersyjna pewność siebie połączona z łatwością osądu innych". W tym miejscu nikt z rozmówców nie kpi, nie prostuje ani nie protestuje - czyli się zgadzają. No i to, niestety, często jest prawda. Żeby podać przykład całkiem neutralny - z Janką Ochojską śmiejemy się nieraz na wspomnienie dziennikarki, która (z perwersyjną pewnością siebie) zapytała ją podczas wywiadu: "Pani Jadwigo, a jak sobie dziś radzi Polska Akcja Humanistyczna?". Ktoś powie: kiks, skucha, nie takie rzeczy się zdarzają. To prawda, wszystko jest wybaczalne. Tylko ta pewność siebie, ta pogodna niefrasobliwość, z jaką ta pani włączyła i wyłączyła mikrofon, trochę mimo wszystko uwiera...

A Paweł Lisicki mówi coś, co dotyczy już konkretnie gazet: według niego przestają one kłaść nacisk na informację, a "w coraz większym stopniu dostarczają ludziom tożsamości. Gazety stają wyróżnikiem, dają poczucie związku ze wspólnotą podobnie myślących; środowiskiem, które wyróżnia pewna wizja świata". Jarosław Kurski przytakuje: "Gazeta musi mieć wyrazistą tożsamość, by przetrwać. Czytelnik kupuje ją, żeby utwierdzić się w swoich przekonaniach. Owszem: chciałby poczytać i inne opinie, lecz - nie oszukujmy się - to ma dla niego mniejsze znaczenie".

To jest sedno sprawy, bardzo uczciwie przez obu panów opisane. Choć można je też opisać negatywnie, bo gazety spełniają dziś coraz częściej rolę osobliwej grupy wsparcia: przypominają meetingi uzależnionych, ale takich, którzy nie chcą leczyć się z nałogu. Wyniki sprzedaży to zliczanie "swoich": ilu myśli tak jak my, a ilu przeszło do obozu "wroga". Nie chodzi o to, żeby przekonywać nieprzekonanych, wyważać przeciwstawne racje, ale o to, by odszukać tych, którzy gotowi są uznać nasze racje za swoje. Gazeta przestaje być forum dla różnych poglądów, staje się raczej miejscem, w którym jeden pogląd głosi się przeciwko innym. Czy to kres dziennikarstwa? E, nie. To raczej kres czegoś innego. Czego?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2009