Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od 21 maja obowiązują nowe przepisy, dzięki którym rowerzyści zyskali więcej praw: mogą legalnie przewozić dzieci w przyczepkach, wyprzedzać prawą stroną jezdni, na skrzyżowaniu poruszać się środkiem pasa. Ustawa wprowadza śluzę rowerową (przestrzeń między tarczą skrzyżowania a pierwszym rzędem samochodów przed światłami) i rozszerza możliwości jazdy po chodniku.
To mały krok w dobrym kierunku. Polskie miasta zalewa powódź aut, a najświeższe dane pokazują, że w usamochodowieniu prześcignęliśmy największe miasta Europy. Według Michała Beima z Instytutu Sobieskiego w Warszawie na 1000 mieszkańców przypada 536 samochodów osobowych, w Poznaniu 515, w Krakowie 464. Dla porównania: w Berlinie 318, w Wiedniu 392, w aglomeracji paryskiej 417. Nie dość na tym: w większości miast zachodniej Europy samochodów ubywa, u nas trend jest odwrotny. Nie pomogą remonty, kolejne estakady i obwodnice - polskie miasta stoją przed widmem paraliżu komunikacyjnego lub już z nim walczą. Możemy tylko pomarzyć o problemach, które trapią np. Kopenhagę. Rowerów jest tam tak dużo, że brakuje już miejsca na ścieżki rowerowe i parkingi.
Zmiana ustawy daje nadzieję, że obywatele chętniej będą korzystać z idealnego środka komunikacji miejskiej, jakim jest rower, zostawiając tak często, jak się da, samochody w garażach. Pytanie tylko, czy do tych zmian dojrzeli polscy kierowcy. Tłok, agresja i brak wyobraźni na polskich drogach są tak wielkie, że na razie nie wyobrażam sobie jazdy po mieście z dzieckiem zamkniętym w przyczepce. Nawet po chodniku.