Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Green Velo to najdłuższy szlak rowerowy w Polsce i jeden z dłuższych w Europie. Licząca ponad 2 tys. km trasa biegnie przez obszar pięciu województw: wyruszając z Elbląga i trzymając się wschodniej granicy kraju dojeżdżamy aż na Podkarpacie, po czym, skręcając w świętokrzyskie, pniemy się w górę aż po Końskie. Infrastruktura, sfinansowana w większości z funduszy unijnych, powstawała dziesięć lat. W tym czasie zbudowano i oznakowano drogi oraz miejsca obsługi rowerzystów, przysposobiono także bazę pensjonatów i agroturystyk, którym – jako ujętym na mapie Green Velo – zapewniono środki na modernizację (więcej w tekście „Kraj w sakwach”). Unia wsparła projekt, oczekując od beneficjentów, że przekazane fundusze rozkręcą turystykę regionu.
Ponieważ w połowie roku Bruksela powie „sprawdzam”, NIK wybrała się wzdłuż szlaku z gospodarską wizytą, wystawiając trasie dość mierną ocenę. Jak wynika z zaprezentowanego właśnie raportu, urzędy marszałkowskie, zarządy dróg wojewódzkich, a także odpowiadające za trasę 23 gminy i powiaty nie dbały o utrzymanie jej w dobrym stanie, nie planowały także w swoich budżetach środków na ten cel. Zabrakło zarówno przeglądów gwarancyjnych, jak i kontroli przewidzianych przepisami prawa budowlanego; dróg i mostów znajdujących się na trasie szlaku nie sprawdzał co piąty samorząd. Z wielu odcinków Green Velo korzystali kierowcy samochodów, również ciężarowych, co stwarzało nie tylko zagrożenie dla rowerzystów, ale mogło doprowadzić do katastrofy budowlanej. Spośród pięciu województw zadania związane z rozbudową i rozwojem szlaku zrealizowało jedynie warmińsko-mazurskie.
NIK w postanowieniach pokontrolnych zalecił odebranie gminom i powiatom opieki nad trasą i powołanie jednego podmiotu do zarządzania Green Velo. ©℗