Rosyjska rakieta w krzakach? Polacy: nic się nie stało

W tej historii zaskoczyło nas wszystko, ale najbardziej chyba niemrawa reakcja ludu miast i wsi.

15.05.2023

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA /
FOT. GRAŻYNA MAKARA /

Okazuje się, że w kraju, w którym każdy wie wszystko, nikt nie wie, gdzie spadła rakieta. Dziwi oszczędność komentarzy tych, którzy zawsze, przy najmniejszej okazji kompulsywnie dzielą się swoją rozległą wszechwiedzą. ­Proszeni i nieproszeni.

Weźmy M. Morawieckiego, który w dowolnej sprawie wygłasza dowolnie niemądre przemówienia, w tej akurat mówił mało i bardzo mądrze. Premier RP oświadczył, że nic o rakiecie manewrującej, mogącej przenosić ładunek nuklearny, sorki, ale nie wiedział, aż się dopiero co dowiedział, po wielu miesiącach, od jadącego konno znalazcy. Jest to klimat jakby westernowy. Ale jest to western, którego akcja toczy się zdecydowanie na wschodzie. Można rzec nawet, że jest to wschód w każdym sensie, od dosłownego po umysłowy i paraboliczny. Jest to jakby „Lemoniadowy Joe” oglądany w klubie dyskusyjnym ministra P. Glińskiego, jeżeli jeszcze ktoś pamięta tę miłą w odbiorze ekranizację. Oto – powtórzmy, bo nas to silnie kręci: premier dużego kraju członkowskiego NATO, kraju znanego dziś w świecie z wielkich zakupów wszelkiego oręża, szokującego ilością sprzętu bojowego, jego zaawansowanymi technologiami i wydanymi nań gigantycznymi sumami, dowiaduje się o upadku na rządzonym przezeń terytorium wystrzelonej przez wroga rakiety po wielu miesiącach. Od człowieka na koniu. Jest to znakomity temat na maturze z przedmiotu o nazwie historia i teraźniejszość, z naciskiem na teraźniejszość. A teraźniejszość jest i taka – jak tu i ówdzie czytamy – że najwyższa władza zabroniła szukania rakiety. Bo jej niekontrolowany lot – ponoć leciała nad Krainą Uśmiechu przez 20 minut – i takoż niekontrolowany upadek w krzaki źle by wpłynął na wizerunek PiS-u przed wyborami. Dobre? Aż za bardzo.

Cisza, przerywana niespójnymi, słabymi logicznie komunikatami, musiała się skończyć. Gdzie hałas i lista winnych? Długo to trwało, aż w końcu M. Błaszczak wydał oświadczenie. Wynika z niego, zdaje się, że wojsko polskie zdradziło Polskę. Chyba. Sumując: dla pewnej grupy obywateli rakieta Błaszczaka to fundament i klasyka prawicowo uformowanej jaźni czy też teraźniejszości, oderwanej nieodkażonymi szczypcami od rzeczywistości. Dla innych, mniej skłonnych do żartów, to jednak zapowiedź katastrofy. Kompletnej.

W tej historii zaskoczyło nas wszystko, ale najbardziej chyba niemrawa reakcja ludu miast i wsi. W ogóle reakcje na różne genialne w swym potencjale dramatycznym czyny dziś rządzących są niemrawe, a jest to bardzo różnie tłumaczone. Wiadomo, panuje plemienność, totemizacja, wszystko jest pokryte powłoką nieprzywierającą, a świat jest ogólnie i w każdym wymiarze niepokojący. To oczywiście ma sens, ale chyba nikt jeszcze nie powiedział, że ludzie po prostu bardzo kochają propagandę sukcesu. Przeszkadzanie w propagowaniu sukcesów jest jak namolne opowiadanie człowiekowi pijącemu o szkodliwości picia. To drażni. Budzi niechęć uzależnionych, bo oczywiście propaganda sukcesu uzależnia. Nietrawiący jej są wrogami ludu i zwyrodnialcami na obcym żołdzie. Wszyscy niemal wchłaniają to, co przyjemne, również dlatego, to ważne, że żyjemy w czasach nieprzyjemnych.

No więc, skoro lubimy propagandę sukcesu, a rzec z naciskiem trzeba, że w Polsce taką propagandę tradycyjnie kochamy, też z sentymentu, to oszczędna reakcja ogółu na upadek rakiety jest dla takich upodobań modelowa. Wyprzeć. Nic się nie stało, a zresztą – jak powiadają w tzw. mediach publicznych i im podobnych, mamy już faktury na genialny sprzęt wojenny i te faktury, co zrozumiałe, są nam dziś puklerzem. A poza tym oczywiście ktoś zdradził. I to się świetnie sprzedaje, więc upadła rosyjska rakieta mogłaby zgnić w krzakach, komu to wadziło? Wiadomo. Mącicielom. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 21/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Zgniła rakieta