Ree

Ks. Pwt. 11, 26-16, 17

03.08.2010

Czyta się kilka minut

Wy jesteście dziećmi Pana, Boga waszego. Po zmarłym nie będziecie nacinać sobie skóry ani strzyc krótko włosów nad czołem, bo wy jesteście ludem poświęconym Panu, Bogu swemu; was wybrał Pan, byście się stali ludem będącym Jego wyłączną własnością spośród wszystkich narodów, które są na ziemi"

(Ks. Pwt. 14, 1-2). W tych zdaniach następuje ciekawe połączenie zakazu zadawania sobie ran fizycznych i ran duchowych. Zadanie sobie ran duchowych - można sądzić - oznacza zapomnienie o wyjątkowej pozycji ludu w oczach Boga, jak też dzielenie się na różne, konkurujące ze sobą sekty, ludy, denominacje. Taką interpretację potwierdza Talmud, łącząc słowo "nacinać" ze słowem "odcinać", "dzielić". Nie wolno, uczy tradycja, odcinać się od podstawowej wspólnoty. Jedność narodu - mimo, że ten naród zamieszkuje tak odmienne kraje, podlega nader rozmaitym wpływom, ma różne losy - jest jednym z ważniejszych nakazów. Zrozumiałe, dlaczego tak się dzieje.

Dlaczego nie wolno zadawać sobie ran na znak żałoby? Wynika to z bardzo silnego przekonania, że każda śmierć - bez względu na to jak tragiczna, jak straszna i bolesna - nie jest przypadkowa. Decyduje o niej Ojciec Niebiański, a w Jego wyrokach obecne jest zawsze miłosierdzie i sprawiedliwość. Śmierć ma postać fizyczną, ale nie przerywa związku ze światem duchowym. Duchowy związek z Bogiem i ludem wybranym pozostaje na wieki. Śmierć fizyczna nie jest czymś ostatecznym. Ludzie spotykają się na tamtym świecie. Na tym będą przechodzić żałobę, ale nie wolno im zadawać sobie ran. Trwały znak bólu z powodu wielkiej emocjonalnej straty jest znakiem bezsilności, przekonania o wiekuistym oddaleniu od osoby, którą się kocha. Takie reakcje są niewłaściwe. Żydom zakazane. Wiara pozwala pokonać śmierć i  wierzyć, że oddalenie fizyczne nie jest tym samym, co oddalenie duchowe.

Jedność duchowa narodu oznacza, że lud zachowuje jedność w sferze praw i obyczajów i że mimo wielu różnic rozpoznaje się w swojej wspólnej tradycji.

Tylko przez część swojej historii Żydzi posiadali coś w rodzaju jednej władzy religijnej. Gdy istniała Świątynia, autorytetem w kwestiach halachicznych był Sanhedryn złożony z 71 starszych. Przez wieleset lat centralne miejsce w historii judaizmu odgrywała akademia talmudyczna w Babilonie. Do dzisiaj nikomu nie wolno wyjść w kwestiach religijnych poza rozporządzenia sformułowane w Talmudzie. Talmud wskazuje na odmienne, często przeciwstawne orzeczenia poszczególnych mędrców, nie dlatego, by wskazać na niemożność rozstrzygnięcia poszczególnych przypadków, ale po to, by dowieść, że każda ostateczna decyzja musi być zbudowana na konsensusie. O sprawach zasadniczych decydujące znaczenie ma raz głos większości, czasem siła argumentów jednego z rabinów, niekiedy pozycja któregoś ze starożytnych mędrców. W czasach nam już bliższych (w XVI wieku) kolejne kodyfikacje prawa rozstrzygnęły na dalsze stulecia, jak ma być ono rozumiane. Wszelako od wieków ostateczne decyzje pozostają powierzone poszczególnym rabinom. Ich władza jest olbrzymia, choć nie jest obecnie trwała. Wspólnota wynajmuje na pewien czas rabina i może rozwiązać z nim umowę o pracę.

Jedność ludu i religii jest postulatem, wezwaniem, lecz nie zawsze była i jest rzeczywistością. Żydów dzielą różne religijne orientacje. Odróżniają stroje, języki. To, co łączy, to wiara w jednego Boga, jedną Torę i jeden naród. Centrum tej wspólnoty od tysiącleci jest Jerozolima.

Parsza (część Tory) Ree zaczyna się od słowa "widzicie" (ree). Od słowa "widzieć" pochodzi nazwa góry, na której została wzniesiona Świątynia, i wokół której powstało istniejące po dziś dzień miasto Jeruszalaim. Abraham przybył na nią, by złożyć ofiarę z syna. "I dał Abraham miejscu temu nazwę »Pan widzi«. Stąd to mówi się dzisiaj: »Na wzgórzu Pan się ukazuje«" (Ks. Rodzaju 22, 14). Można dodać, na tym wzgórzu Bóg ukazuje się swojemu narodowi. W tym miejscu więź między ludem a jego Panem trwale się zawiązuje. Albo dokładniej, to jest miejsce Jedności, gdzie wszyscy Żydzi, niezależnie skąd i z czym przychodzą, stają się wspólnotą rozpoznającą swoje duchowe ja w spotkaniu z Bożą obecnością przy Ścianie Płaczu. Tam widzą przed sobą błogosławieństwa i przekleństwa, tam proszą i oddają cześć swemu Panu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2010