Razem – Starkowie polskiej polityki

To, co wydarzyło w minionym tygodniu trudno określić inaczej jako lincz. Masakra dokonana na Partii Razem przez jej dawnych cmokierów.
w cyklu WOŚ SIĘ JEŻY

21.02.2019

Czyta się kilka minut

Rafał Woś / Fot. Grażyna Makara /
Rafał Woś / Fot. Grażyna Makara /

Trochę jak w słynnej scenie z „Gry o Tron”, gdy na dźwięk pieśni „Deszcze Castamere” siepacze Lannisterów masakrują niczego niepodejrzewających Starków. Oto w bańce internetowej, która lubi określać się mianem lewicowej, doszło to grupowego ataku na Partię Razem. Pojawiły się teksty dłuższe i bardziej przemyślane, lecz także krótkie i obezwładniająco brutalne nawoływania. Wszystkie zaczynały się od obowiązkowego „nie kopie się leżącego, ale..”. Najgorsze wrażenie (przynajmniej na mnie) zostawił Krzysztof Pacewicz, porównujący Razem do nieszczęśnika znajdującego się na trasie marszu „fajnego progresywnego ugrupowania po władzę”, którego trzeba grzecznie poprosić, „by wstał i poszedł do domu”. Czytaj: by Razem dokonała samorozwiązania. Za miejsce kaźni posłużył portal „Krytyki Politycznej” – medium, które przez kilka poprzednich lat nieraz próbowało pretendować do roli doradcy i opiniotwórczego sojusznika Razemitów.

Niby sporo zarzutów stawianych Razemom przez kolejnych dyskutantów trzymało się kupy. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się przecież upierać, że Razem dobrze radziło sobie z problemem nadmiernej klasowej jednorodności partyjnego aktywu (młody, dobrze wykształcony, zasobny w spory kapitał kulturowy mieszkaniec większego miasta). Nikt nie zaprzeczy, że partia zbyt mocno koncentrowała się na tym, co napiszą o niej w „Gazecie Wyborczej” lub powiedzą w TOK FM. Albo że generalnie przegapiła moment, gdy mogła bez problemu otworzyć się na ludzi, którzy odnaleźli się teraz choćby w Wiośnie Biedronia (sam pisałem o tym chyba już jesienią 2015 r.).

Gdy jednak „Deszcze Castamere” wybrzmiały, a krew razemitów zaczęła wsiąkać w zakamarki Krypolowego CMSa, pozostał jednak spory niesmak. Ten sam, który zawsze towarzyszy sytuacji, kiedy pod pozorem konstruktywnej krytyki następuje zbiorowe glanowanie osłabionej ofiary. Niby wszyscy próbują udawać pełen profesjonalizm i analityczny chłód („przecież krytykujemy dla ich dobra”), ale spod każdego zdania wyłażą na wierzch różne stare kwasy, osobiste żale i urażone ambicje. Teraz nareszcie pomszczone.

Oczywiście każdy ma prawo pisać o Razem, co mu się podoba. Korzystając z tego prawa chciałbym napisać, za co lewica powinna być Razemom wdzięczna.

Po pierwsze: Razemowcy wyznaczyli dla lewicy zupełnie nowe ścieżki. Pierwszy raz od czasów Unii Pracy i Samoobrony ktoś na lewicy tak mocno postawił kwestie klasowego wyzysku. Ratowali honor w czasach, gdy PiS przechwycił i zrealizował większość spraw, które lewica spod znaku SLD czy Palikota powinna była zrobić dawno temu. Oczywiście gdyby była lewicą.

Po drugie: Razemki nie dały się duopolowi PiS-PO zagnać do szeregu. Nie stanęły do tzw. obrony demokracji z tejże demokracji wieloma faktycznymi grabarzami. Mówili uparcie, że narracja „najpierw odsuńmy PiS od władzy, a potem się zobaczy” jest krótkowzroczna i nigdy nie pozwoli lewicy na polityczną samodzielność. Przetrwali próby podkupienia, moralnego szantażu i straszenia. Okazali się wiernymi swym zasadom twardzielami w czasach, gdy wielu (również na lewicy) dało się złamać i zagnać do jałowego maszerowania równym krokiem ku uciesze partii braci Kurskich.

Po trzecie: Partia Razem jako pierwsza odważyła się na eksperyment z radykalną demokracją wewnątrzpartyjną. Podczas gdy inni lewicowcy na co dzień działają w strukturach mniej lub bardziej autorytarnych, Razem cały czas dyskutowało. Nigdy też nie zostało „partią Zandberga”, choć zapotrzebowanie na taki produkt było zwłaszcza po słynnej przedwyborczej debacie z 2015 r. Dla postronnego obserwatora bywało to irytujące lub niezrozumiałe. Dla wielu członków niepotrzebne. Ale dla samych Razemów było niesamowitą szkołą demokracji w działaniu. Ta lekcja jeszcze zaprocentuje.

Po czwarte: Razem wciągnęło do politycznej roboty wielu ludzi, którzy nigdy by się sprawami wspólnoty nie zainteresowali. W tym sensie zrobili w praktyce to, o czym inne partie lubią dużo mówić. Ale zazwyczaj opierają się na tym samym typie działaczy partyjnych: śliskich karierowiczów, których pełno po obu stronach PO-PiSowego duopolu.

Po piąte: Razemowcy wprowadzili na wysoki poziom sztukę komunikacji politycznej. Ich słynne memy bywały wyśmiewane za naddatek zachodu okupiony kosztem normalnej politycznej pracy w terenie. Mam jednak wrażenie, że ta razemowa komunikacja przejdzie do historii polskiej polityki nie jako dziwaczna abberacja, lecz jako pionierskie wyznaczanie nowych horyzontów.  


Polecamy: "Woś się jeży" - autorska rubryka Rafała Wosia co czwartek w serwisie "TP"


Po szóste: Razem była pierwszą partią autentycznie sfeminizowaną. Nie na zasadzie: dajcie nam tu jakąś kobietę, żeby nie byli sami faceci. Dziewczyny z Razem miały tu faktyczny parytet. Można by rzec: naturalny. To też jest pionierskie.

Po siódme (i chyba ostatnie): widziałem na własne oczy, że Razem to nie tylko Warszawa, ale także Gniezno, Lublin, Olsztyn, Toruń, Koszalin, Katowice czy Częstochowa. W wielu tych miejscach tematy przez nich stawiane i sposób mówienia o polityce był absolutnie oryginalny. Z tego też jeszcze coś będzie.

Co dalej? Bóg raczy wiedzieć. Niektórzy już podzieli skórę na niedźwiedziu. Nie podejmują się przypuszczeń. Jestem sobie w stanie wyobrazić różne scenariusze. Wiem tylko, że „krwawe Wesele” wcale nie oznaczało końca rodu Starków. Ale nie będę psuł radości, tym co tkwią jeszcze we wczesnych sezonach tego świetnego serialu.

Czytaj także: Rafał Woś - Wiosna - POPiS w pląsach

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz ekonomiczny, laureat m.in. Nagrody im. Dariusza Fikusa, Nagrody NBP im. Władysława Grabskiego i Grand Press Economy, wielokrotnie nominowany do innych nagród dziennikarskich, np. Grand Press, Nagrody im. Barbary Łopieńskiej, MediaTorów. Wydał… więcej