Czyim głosem jest Lewica

Lewica znów przemówi w Sejmie. Problem w tym, że najpewniej nie będzie to głos ofiar neoliberalizmu i wyzysku.
w cyklu WOŚ SIĘ JEŻY

14.10.2019

Czyta się kilka minut

Wieczór wyborczy Lewicy, Warszawa, 13 października 2019 r . / /  Fot. Rafal Gaglewski/REPORTER
Wieczór wyborczy Lewicy, Warszawa, 13 października 2019 r . / / Fot. Rafal Gaglewski/REPORTER

Profil wyborcy predestynuje dziś Lewicę raczej do roli reprezentanta wrażliwości i interesów wyższej klasy średniej. W tych warunkach autentyczna walka o zmianę niesprawiedliwego neoliberalnego status quo będzie bardzo trudna. Może nawet niewykonalna. Dużo bardziej prawdopodobne, że Lewicę ukontentuje dobrze znana rola „liberalnej młodzieżówki”. Z ochotą spalającej się na froncie światopoglądowej wojny z prawicą.

Projekt polityczny pod nazwą Lewica świętuje sukces. I słusznie. Jeśli porównać wynik Zjednoczonej Lewicy i Partii Razem z roku 2015 oraz ten osiągnięty wczoraj, to widać nawet spory bonus. To dodatkowe 400-500 tys. głosów, które przekładają się na dwa punkty procentowe więcej (wzrost z 10 na 12,52 proc. – to wynik podawany przez PKW na podstawie danych z 99,49 proc. komisji wyborczych). I to pomimo przejścia Zielonych oraz Barbary Nowackiej na stronę Koalicji Obywatelskiej. Jeszcze pół roku temu środowiska tworzące Lewicę były jak słynne trio z „Ziemi obiecanej”. SLD nie miał nic, Wiosna nie miała nic i Razem też nie miało nic. Wszyscy byli zmęczeni i trochę zdesperowani. Dziś mają prawdopodobnie 46 mandatów. To już jednak jest coś. 


WYBORY PARLAMENTARNE 2019 – ZOBACZ SERWIS SPECJALNY >>>


Teraz chcemy wiedzieć: co zamierza robić Lewica w nowym Sejmie? Kogo będzie reprezentowała? Do kogo puści oko? A kogo odepchnie od siebie i zniechęci? Doświadczenie uczy, że zawsze najbardziej naturalnie jest dopasować się do oczekiwań tych zwolenników, których już się ma. Jest to droga bezpieczna. Ale może prowadzić do zamknięcia się na nowe środowiska i nie pozwoli na rozbudowanie poparcia w perspektywie kolejnych wyborów. Jeśli Lewica pójdzie tą właśnie drogą, to nie ma raczej wątpliwości, kim będzie w nowym Sejmie.

Wówczas będzie głosem wyższej i wykształconej klasy średniej. Oraz tych, którzy do takiego statusu aspirują. Spójrzmy na strukturę wyborców. Najwięcej jest ich dziś wśród uczniów i studentów (tu poparcie wynosi 23 proc., czyli grubo powyżej oficjalnego wyniku 12,4 proc.). Także w grupie dyrektorów i specjalistów poparcie dla Lewicy jest ponadprzeciętne i sięga 15,4 proc. Nawet wśród właścicieli firm to ok. 12 proc.

A robotnicy? Słabiutko. Tu na Lewicę chce głosować tylko 6,9 proc. To nawet mniej niż na Konfederację. O PiS-ie (57,9 proc.) nie wspominając. Trend jest więc bardziej niż wyraźny. Generalnie rzecz biorąc wyborców Lewicy przybywa wraz z wykształceniem. Wśród ludzi z podstawowym jest ono na poziomie 7,6 proc. Z zasadniczym zawodowym 5,7 proc. Ze średnim 11,7 proc. A z wyższym już 15,4 proc.

Taka struktura klasowa poparcia upodabnia Lewicę do młodszego brata Koalicji Obywatelskiej. Oczywiście nie jest tak, że wyborca determinuje do końca wybory polityków. Tworzy jednak jasną zachętę, by „obsługiwać tych, którym się już podobamy”. Naturalną ścieżką dla Lewicy po wyborach 2019 będzie kurs na ugrupowanie gospodarczo socjal-liberalne. Może trochę bardziej lewicujące gospodarczo niż Koalicja Obywatelska. Werbalnie krytyczne wobec neoliberalizmu. Ale w praktyce raczej nieufnie nastawione wobec co bardziej radykalnych postulatów zmiany neoliberalnego status quo. To znów odepchnie od Lewicy ludzi krytycznie nastawionych do dorobku ekonomicznego III RP.

Taka Lewica w naturalny sposób ciążyć będzie w kierunku światopoglądowego sojuszu z liberałami. I będzie się w tym sojuszu wyżywać. W tym sensie wejdzie w buty wielu swych poprzednich wcieleń. Taka Lewica znów najpewniej zmieni się w państewko niby oddzielne, lecz o ściśle wytyczonym zakresie autonomii. Niezależność Lewicy wobec liberalnego hegemona ograniczona będzie wyłącznie do kwestii symbolicznych i światopoglądowych. Postulaty w stylu świeckiego państwa czy związków partnerskich będą miały za zadanie podniecać stan niekończącej się wojny kulturowej z prawicą. Lewica zaś z rozkoszą będzie się w niej spalać.

Na presję w kierunku nowego, bardziej sprawiedliwego rozłożenia ciężarów podatkowych, większą równość majątkową albo skrócenie czasu pracy czy też na rozmowę o dochodzie podstawowym nie starczy już pewnie ani czasu, ani zainteresowania. Te zadania (niezbyt oczekiwane przez obecnych wyborców Lewicy) zostaną po raz kolejny zostawione PiS-owi.

Bardzo bym chciał się mylić. I bardzo się ucieszę, jeśli Lewica zada kłam tym narzekaniom.


POLECAMY: „Woś się jeży” – autorski cykl Rafała Wosia co czwartek na stronie „TP” >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz ekonomiczny, laureat m.in. Nagrody im. Dariusza Fikusa, Nagrody NBP im. Władysława Grabskiego i Grand Press Economy, wielokrotnie nominowany do innych nagród dziennikarskich, np. Grand Press, Nagrody im. Barbary Łopieńskiej, MediaTorów. Wydał… więcej