Rajgród, dźwięk dzwonów

Natalia Żak: Mówi się, że malarstwo Čiurlionisa obrazuje archetypiczny związek Litwinów z naturą.

07.12.2015

Czyta się kilka minut

M.K. Čiurlionis, okładka książki „Na Litwie” S. Kymantaitė-Čiurlianienė, 1910, druk  /
M.K. Čiurlionis, okładka książki „Na Litwie” S. Kymantaitė-Čiurlianienė, 1910, druk /

GRZEGORZ NUREK: Czy porównywanie Čiurlionisa do Wyspiańskiego lub Malczewskiego może być trafne?

NATALIA ŻAK: Warto pamiętać o jego związkach ze środowiskiem polskich twórców. Artysta spędził w Warszawie blisko dziesięć lat, tam się kształcił. A choć z czasem zaczyna oddalać się od środowiska Szkoły Sztuk Pięknych i podejmuje decyzję o wyjeździe do Wilna, to bez wątpienia pobyt w Warszawie znacząco wpłynął na jego artystyczne i życiowe wybory. To tam zapoznał się też z panującymi w Europie tendencjami artystycznymi.

Szukając podobieństw sztuki Čiurlionisa z artystami Młodej Polski, można mówić o łączącej ich wspólnocie wyobraźni, uleganiu często podobnym fascynacjom i inspiracjom, wykorzystywaniu zbliżonych motywów ikonograficznych, mających swe źródła w romantycznym i symbolistycznym światopoglądzie, czy też stosowaniu określonych technik artystycznych. To właśnie w okresie warszawskim Čiurlionis zainteresował się popularną wśród polskich twórców techniką fluoroforty. Zbiór powstałych w tamtym czasie grafik prezentujemy zresztą na naszej wystawie.

Wyspiańskiego z Čiurlionisem łączy jeszcze jedna rzecz – obydwaj uważani są nie tylko za wybitnych przedstawicieli sztuki przełomu XIX i XX wieku, ale zajmują poczesne miejsce w panteonie narodowych bohaterów.

Mówi się o Čiurlionisie jako o prekursorze surrealizmu, malarstwa metafizycznego i abstrakcjonizmu. Ale jego oryginalność i nowatorstwo można też dostrzec w nielicznych fotografiach, które się zachowały.

Najczęściej mówi się o jego realizacjach malarskich i kompozycjach muzycznych. Nie mniej interesująca, choć bardziej enigmatyczna, pozostaje jego aktywność literacka czy fotograficzna. Do dzisiaj zachował się zbiór zdjęć z 1905 r., które wykonał w trakcie pobytu w nadmorskiej Anapie, miejscowości leżącej w Kraju Krasnodarskim, nad Morzem Czarnym. W tej wyprawie towarzyszyli mu zresztą przyjaciele z Warszawy – Eugeniusz Morawski-Dąbrowa i rodzina Wolmanów.
Čiurlionis podczas tej podróży stał się pasjonatem fotografii. Potem nadal robił zdjęcia, ale do czasów obecnych przetrwały tylko fotografie z wyjazdu na Kaukaz. Wśród nich dominują przedstawienia morza – jest to jeden ze stale obecnych i powracających tropów w całej twórczości artysty – nie tylko tej plastycznej, ale również muzycznej i literackiej.

Wspomniał pan o prekursorskim wkładzie artysty w rozwój tendencji abstrakcyjnych czy surrealizmu. Taki kierunek myślenia o Čiurlionisie forsował, jako jeden z pierwszych, już pod koniec lat 40. estoński badacz związany z Uniwersytetem Yale – Alexis Rannit. Moim zdaniem Čiurlionis przynależy przede wszystkim do kręgu symbolistów, choć można mówić o pewnym przeczuciu abstrakcji. W tym kontekście najczęściej zwraca się uwagę na serię prac, w tym na pokazywany na naszej wystawie cykl „Zima” z 1907 r., w których artysta znacząco upraszcza formy, zbliżając się do niemalże abstrakcyjnych impresji. Abstrakcyjny charakter muzyki sprawia, że podobnie można spojrzeć na „muzyczne” cykle malarskie Čiurlionisa, w których w unikalny sposób próbował on połączyć muzykę i plastykę. Najpełniej ta idea została rozwinięta w pracach z lat 1907-09, które nie tylko opatrywał muzycznymi tytułami, ale przede wszystkim starał się powiązać ich budowę z logiką utworu muzycznego.

Kim dla Čiurlionisa był wspomniany już tutaj Eugeniusz Morawski-Dąbrowa, polski kompozytor?

Należał do grona najbliższych przyjaciół artysty. Jemu też dedykowana jest jedna z najbardziej znanych kompozycji muzycznych Čiurlionisa – poemat symfoniczny „W lesie”. Morawski i Čiurlionis poznali się w Warszawskim Instytucie Muzycznym, później razem studiowali w Szkole Sztuk Pięknych. Eugeniusz, członek PPS-u zaangażowany w zamach na policję carską, został uwięziony w warszawskiej Cytadeli, a następnie skazany na zsyłkę w głąb Rosji. Ostatecznie udało się ten wyrok złagodzić i zamienić na banicję. Morawski wyjechał do Paryża. Gdy Čiurlionis, już w Petersburgu, podupada na zdrowiu, to m.in. dawni przyjaciele z Warszawy, wśród nich Morawski, finansują jego leczenie w sanatorium w Markach.

Najbardziej interesujące dzieła malarskie i graficzne Čiurlionisa to te, które próbują obrazować litewskie mity. Ilustrował już istniejące mity czy kreował nowe?

Pierwiastek litewski manifestował się zarówno w samej twórczości Čiurlionisa, jak również w jego działalności społecznej. Po opuszczeniu Warszawy i przeprowadzce do Wilna aktywnie uczestniczył on w życiu kulturalnym miasta.
Litewskie tropy, silnie obecne w pracach malarskich, są inspirowane lokalnymi mitami i legendami, jak też litewskim krajobrazem. Niekiedy mówi się, że malarstwo Čiurlionisa obrazuje wręcz archetypiczny związek Litwinów z naturą. Warto też zaznaczyć, że w jego twórczości rzadko mamy do czynienia z dosłownością. Jeśli artysta wykorzystuje motyw zaczerpnięty z litewskiego krajobrazu – jak przydrożne kapliczki – to nigdy nie odsyła widza do konkretnych miejsc. Raczej wybiera pewne elementy z otaczającej go rzeczywistości, z których konstruuje autonomiczne byty, podległe jedynie regułom jego wyobraźni. Wyjątkiem jest tryptyk „Rajgród”, który przedstawia krajobraz z okolic rodzinnych artysty – Druskienik. Praca ta przywołuje też legendę o zaginionym mieście, które miało się tam niegdyś znajdować, a teraz zapadło się pod ziemię. Jego mieszkańcy ściągnęli na siebie gniew Perkūnasa, boga burz i błyskawic, który zniszczył osadę. Zgodnie z legendą można tam czasem usłyszeć dźwięk dzwonów, który wydobywa się spod ziemi.

Przyszła żona Čiurlionisa, Sofija Kymantaitė, studiowała w Krakowie. A on, czy był tu choćby przejazdem? 

Nie jest to wykluczone, choć brak na to twardych dowodów. Natomiast będąc już w Petersburgu, Čiurlionis miał wysłać kilka swoich prac na XIII Wystawę Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka” w Krakowie. Z tym miastem była natomiast związana właśnie Sofija – pisarka, poetka i przyszła żona artysty. Kształciła się na tutejszych Wyższych Kursach dla Kobiet oraz studiowała na Uniwersytecie Jagiellońskim. Była również członkinią litewskiego stowarzyszenia społeczno-kulturalnego „Ruta”.

W Krakowie kształciła się wówczas niemała grupa Litwinów. Przyciągała ich swobodniejsza niż w Rosji atmosfera Galicji i wysoki poziom nauczania. W 1907 r. Sofija wyjechała do Wilna. W tym samym czasie pojawił się tam Čiurlionis, dla którego coraz większe znaczenie miało narodowe samookreślenie. Tam dochodzi do ich pierwszego spotkania. Początkowo Sofija udzielała artyście lekcji języka litewskiego. Z czasem ta znajomość przerodziła się w głębokie uczucie uwieńczone małżeństwem. W tamtym okresie Čiurlionis współtworzy Towarzystwo Sztuki Litewskiej, włącza się w organizację wystaw sztuki litewskiej, publikuje artykuły w lokalnej prasie.

Małżonkowie planowali stworzyć pierwszą litewską operę narodową „Jūratė”. Co stanęło na przeszkodzie?

Pracę nad operą przerwała choroba i przedwczesna śmierć Čiurlionisa. Nie było to jedyne wspólne ich przedsięwzięcie. Čiurlionis stworzył kilka chorałów do słów Sofiji, razem napisali też książkę „Na Litwie” i namalowali kurtynę dla wileńskiego towarzystwa „Rūta”. Sofija wspierała także męża w przygotowaniu wystaw sztuki litewskiej. Opera, która miała mieć swoją premierę w Warszawie, ostatecznie pozostała dziełem nieukończonym. Zachowało się kilka ilustracji i rysunki w szkicowniku. Z tym projektem łączony jest też obraz „Perkūnas” i jedna z ostatnich kompozycji muzycznych artysty – Fuga b-moll.

Fabuła opery miała się koncentrować wokół historii królowej Juraty, która zamieszkiwała bursztynowy pałac na dnie morza, i rybaka Kastytisa. Jurata za miłość do śmiertelnika została ukarana śmiercią, zaś Kastytis został przykuty do skał na dnie morza i pogrążył się w wiecznym lamencie nad śmiercią ukochanej.

Co dla Pani jest najbardziej inspirujące i odkrywcze w twórczości Čiurlionisa? 

U Čiurlionisa niezmiennie zachwyca mnie umiejętność, z jaką potrafił z wyabstrahowanych z obserwacji otaczającego świata elementów stworzyć niezwykłe pejzaże wyobraźni. Bardzo interesujące są też jego próby syntetyzowania malarstwa i muzyki. ©

​NATALIA ŻAK (ur. 1984) – historyczka sztuki, kuratorka wystawy „M. K. Čiurlionis. Litewska opowieść” w Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz kulturalny, redaktor, współpracownik "Tygodnika Powszechnego".

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Mikalojus Konstantinas Ciurlionis