Dzieła – miejsca – ludzie

Čiurlionis – malarz i kompozytor – jest uznawany za czołowego przedstawiciela środkowoeuropejskiego symbolizmu. Bywa wymieniany wśród prekursorów sztuki abstrakcyjnej, jego obrazy uchodzą nawet za zapowiedź surrealizmu.

07.12.2015

Czyta się kilka minut

M.K. Čiurlionis, „Litewski cmentarz”, 1909, tempera na kartonie  /
M.K. Čiurlionis, „Litewski cmentarz”, 1909, tempera na kartonie /

Mikalojus Konstantinas Čiurlionis ma swoje trwałe miejsce w litewskim panteonie narodowym. Jest uznawany za malarza, który „odsłonił wyjątkowość ducha narodowego”. W Polsce jego status może się wydawać trochę osobliwy, bo synonimem narodowego malarza jest u nas Jan Matejko. Jest też inna opowieść o Čiurlionisie. Według niej był twórcą osobnym, kosmopolitą, wyłamującym się ze swojego czasu i otoczenia oraz wykraczającym poza narodowe partykularyzmy.

Kompozytor, malarz...

Kim zatem był Čiurlionis? Wystawa „Litewska opowieść” w Międzynarodowym Centrum Kultury próbuje pokazać, niedającą się zamknąć w ostatecznych formułkach, wieloznaczność jego dorobku, jak i biografii. Przedstawić Čiurlionisa jako malarza, kompozytora i pisarza, ale też – co jest wielką zasługą krakowskiej ekspozycji – jako fotografa. Ta dziedzina jego twórczości do niedawna była raczej pomijana, a zdjęcia tworzone przez malarzy czy rzeźbiarzy z przełomu XIX i XX wieku budzą ogromne zainteresowanie.

Jednocześnie wystawa w MCK pokazuje malarza poprzez miejsca, które dla niego były szczególnie ważne: Druskieniki, Warszawę, Pałągę, Wilno, Petersburg. Twórcom wystawy nie chodziło o biograficzną skrupulatność, lecz wydobycie znaczenia tych miejsc dla dokonywanych przez Čiurlionisa wyborów artystycznych oraz ideowych. „Litewska opowieść” mówi o zerwaniach i kontynuacjach w życiu i twórczości litewskiego artysty. Jest to wreszcie opowieść o ludziach dla niego ważnych: Eugeniuszu Morawskim i rodzinie Wolmanów oraz Sofiji Kymantaitė, która została żoną Čiurlionisa, a potem opiekunką jego dorobku.

Mikalojus Konstantinas Čiurlionis urodził się w 1875 r. w miasteczku Varėna (pol. Orany). Rok później jego rodzina przenosi się do Ratnyčy (pol. Rotnica), by wreszcie w 1878 r. osiąść w Druskienikach. Jego ojciec pracuje jako organista. Mikalojus ma także zostać muzykiem. Szybko trafia do orkiestry nadwornej księcia Michała Ogińskiego, a w latach 1894-99 studiuje w Warszawskim Instytucie Muzycznym. Potem trafia do konserwatorium w Lipsku. I nagle dokonuje radykalnego zwrotu. Odrzuca propozycję posady wykładowcy w Instytucie Muzycznym i zapisuje się do Klasy Rysunkowej u Jana Kauzika, a w latach 1904-06 studiuje w Warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych.

„W biografii Čiurlionisa kryje się tajemnica. Dlaczego tak wspaniale zapowiadający się kompozytor porzucił karierę muzyczną i poświęcił się malarstwu?” – zastanawia się Radosław Okulicz-Kozaryn w swej książce „Litwin wśród spadkobierców Króla-Ducha”. I udziela zaskakującej dla niektórych odpowiedzi: to wpływ Słowackiego.

Čiurlionis uznaje, że malarstwo daje więcej możliwości, ale nieustannie będzie się odwoływał do swych muzycznych doświadczeń. Jego cykle „Sonata węża”, „Sonata piramid” czy dyptyk „Preludia i fuga” nie tylko w tytułach przywołują konkretne formy artystyczne, lecz są próbą przeniesienia na obraz struktury utworu muzycznego. Nie porzuci zresztą komponowania. Co więcej, będzie podkreślał, że „nie ma granic pomiędzy sztukami. Muzyka łączy poezję i malarstwo, ma swoją architektonikę. Malarstwo może posiadać także takąż architektonikę jak muzyka i w farbach wyrażać dźwięki”. Fascynująca jest ta próba syntezy malarstwa i muzyki, ale też połączenie doświadczenia malarza i kompozytora. Čiurlionisowi udało się w obu dziedzinach tworzyć dzieła naprawdę wybitne.

Polak, Litwin?

W liście do Mariana Markiewicza z grudnia 1901 r. Čiurlionis pisał: „My powinniśmy być dumni, że jesteśmy Polakami (...). Zabrano nam ziemię, swobodę, prawa, ale mowy naszej, serc naszych, inteligencji naszej nie wydrą nam nawet przemocą”. Malarz dobrze odnajduje się w warszawskim środowisku artystycznym. Zdobywa tam też przyjaciół. Jednak w styczniu 1906 r. pisze do brata Pawła: „Znasz ruch litewski? Ja zamierzam całą swoją pracę przeszłą i przyszłą poświęcić Litwie. Uczymy się litewskiego i mam zamiar napisać operę litewską”. W 1907 r. decyduje się na wyjazd do Wilna. Tam też poznaje Sofiję Kymantaitė, przyszłą żonę. Uczy ona Čiurlionisa litewskiego.

Jego opowiedzenie się za litewskością jest równie nagłe i radykalne jak wcześniejsza decyzja o zostaniu malarzem. W swych tekstach zaczyna pisać o „stylu litewskim”, „litewskiej sztuce” czy „prawdziwej litewskiej muzyce”, odrzucając to, co „w jego stanowczej opinii nie było swojskie i litewskie”. Bo, jak podkreśla Rasa Žukienė w katalogu towarzyszącym krakowskiej wystawie, „idea narodowa stała się ideologią Čiurlionisa – działacza odrodzenia narodowego”.

W swym tekście „A nad tym brzegiem...” pisał: „A nad tym brzegiem, nad tym Niemnem ukochanym niebo tak jasne, łagodne, takie litewskie – patrzysz, patrzysz i nie możesz się napatrzeć. Wówczas serce zaczyna bić mocniej, a dusza rozradowawszy się zaczyna hymn wznosić do Tego, który dał ci za ojczyznę Litwę”.

Timothy Snyder w „Rekonstrukcji narodów” przypomina, że litewscy nacjonaliści z przełomu XIX i XX wieku często lepiej znali polski niż litewski. Przykładem może być właśnie Čiurlionis. Jednak poważne musiały być powody opuszczenia przez niego polszczyzny. Nie tylko zresztą dla niego. Podobnie poważne były racje, które stały za opowiedzeniem się za ukraińskością Iwana Franki, pochodzącego zresztą z polsko-niemieckiej rodziny. Čiurlionis zostaje jednym z założycieli Litewskiego Towarzystwa Artystycznego (tworzy jego sekcję muzyczną). Kieruje chórem Wileńskie Kankle. Organizuje II Wystawę Malarstwa Litewskiego.

W stolicy imperium

W Wilnie Čiurlionis jest bardzo aktywny, ale jesienią 1908 r. wyjeżdża do Petersburga, będącego wówczas jednym z najciekawszych ośrodków artystycznych w Europie. Liczy, że uda mu się poprawić swój status finansowy.

Nie było to łatwe. Część petersburskich krytyków i odbiorców uznała jego obrazy za niezrozumiałe, ale pojawiły się też pochwały. Wiaczesław Iwanow, poeta i dramatopisarz, pisał: „na jego obrazach nie ma zbędnych szczegółów, bo nie ma szczegółów wcale – w nich wszystko jest ważne”. Čiurlionis wchodzi w krąg wpływowego środowiska Mir Iskusstwa, bierze udział w kolejnych wystawach Związku Artystów Rosyjskich. Jego utwory fortepianowe są wykonywane podczas serii koncertów Muzyki Współczesnej, a prace reprodukowane na łamach założonego przez akmeistów pisma „Apołłon”.

Nikołaj Roerich, jeden z najważniejszych przedstawicieli Mira Iskusstwa, po latach wspominał: „Pamiętam ten zimny sceptycyzm, z którym spotkały się prace Čiurlionisa w różnych kręgach. Skamieniałe serca nie zostały poruszone przez majestatyczne formy ani przez delikatną harmonię tonów, ani przez cudowną myśl, która wypełniała każde z jego świetnych dzieł. (...) Bez wcześniejszego ostrzeżenia Čiurlionis pojawił się z własnym stylem”.

Jego malarstwo rzeczywiście było odmienne, inne niż dominujące w tym czasie w stolicy imperium, ale zarazem próby stworzenia syntezy sztuk okazały się bliskie poszukiwaniom innych ważnych rosyjskich twórców tego czasu, w szczególności wybitnego kompozytora Aleksandra Skriabina, pragnącego zawrzeć w jednym dziele muzykę i kolor (i owładniętego ideą świetlnego fortepianu). Wokół litewskiego malarza powstaje nawet krąg zwolenników (należy do nich Nina Wyrypajewa i syn znanego malarza Aleksandra Benois – Nikołaj), którzy długo jeszcze kontynuowali poszukiwania Čiurlionisa.

W kolejnych latach malarz dzieli swój czas pomiędzy Druskieniki, Petersburg i Wilno, w którym tworzy kurtynę dla siedziby towarzystwa „Rūta”. Lata 1907-09 to apogeum jego twórczości. W tym czasie powstają jego najważniejsze obrazy i utwory muzyczne. Niestety, pod koniec 1909 r. mocno podupada na zdrowiu. Przechodzi też załamanie nerwowe. W roku 1910 trafia do sanatorium Czerwony Dwór w Pustelniku pod Warszawą (dziś Marki). Jego leczenie wspierają m.in. warszawscy przyjaciele, w tym Eugeniusz Morawski oraz Kazimierz Stabrowski, dyrektor warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych za czasów studiów Čiurlionisa.

10 kwietnia 1911 r. artysta umiera. Pozostawia imponujący dorobek: w ciągu niecałej dekady stworzył około trzystu dzieł malarskich i czterystu muzycznych. Zostaje pochowany na wileńskiej Rossie. Mowę pogrzebową wygłasza m.in. jego dawny nauczyciel Ferdynand Ruszczyc.

„Całe nasze Życie spali się na ofiarnym Ołtarzu Wieczności, Nieskończoności, Wszechświata Sztuki” – pisał Čiurlionis w liście do żony w listopadzie 1908 r. ©

​PIOTR KOSIEWSKI (ur. 1967) – krytyk i historyk sztuki, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „Mikalojus Konstantinas Ciurlionis