Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Poszłoby to w niepamięć, bo nikt w Krakowie nie postrzega przewodniczącego jako teatralnego konesera. Okazuje się jednak, że wypowiedź była przejawem szerszego polityczno-artystycznego wzmożenia: tuż przed Nowym Rokiem specjalną rezolucję w sprawie dyrektora Starego raczyła wydać zbiorowość radnych małopolskiego sejmiku. Jak podaje „Gazeta w Krakowie”, na trzydziestu dziewięciu radnych piętnastu było nieobecnych, szesnastu poparło rezolucję, czterech było przeciw, czterech wstrzymało się od głosu. Dwóch radnych przyznało, że... widziało sztuki Klaty. Ale i tak w apelu do ministra kultury napisano, że działania artystyczne w Starym „wymierzone są w poczucie przyzwoitości, normy etyczne i normy współżycia społecznego”.
Owszem, można by się pukać w czoło, bo co ma sejmik do sceny narodowej i oceny jej działalności? Ale że niezbadane są ścieżki politycznych interesów i partyjnych układów, lepiej dmuchać na zimne i apelować do ministra Bogdana Zdrojewskiego, by się nie dał wciągnąć w ten krakowski kociokwik. Radnym zaś życzyć, by podobną ponadpartyjną zgodność (inicjatorem rezolucji był członek PO, za jej przyjęciem głosowali przede wszystkim członkowie PiS) wykazywali w kwestiach, do których zostali powołani przez swoich wyborców.