Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Większość czasu w Moskwie spędziłem, tkwiąc w korkach. Sześć pasów w jedną stronę, sześć w drugą - wszystko stoi. Stoi permanentnie, nieomal 24/7 - i niby to się denerwuje, ale tak naprawdę jest głęboko dumne, że stoi na taką skalę: moskiewską, czyli gigantyczną. Podobno w Moskwie do wszystkiego przychodzi przywyknąć, jednak mnie do majestatycznego stania w korkach przywyknąć nie szło, aż wreszcie powoli wpadłem na sposób.
Co tu robić? Podziwiać krajobrazu nie można, z tej prostej przyczyny, że jak okiem sięgnąć, wszędzie krajobraz ten sam - puszcza budowlana. Parszywawe bloki porozrzucane bez ładu i składu po eurazjatyckim marnotrawnym bezkresie. Znalazłem sposób, ciasny ale własny: liczyłem piętra bloków. Już po dwudziestym traci się rachubę (mieszkania raczej niewysokie, to i okienka malutkie), więc trzeba zaczynać zabawę od początku, a w końcu się zasypia. Przez sen trudno się denerwować...
Niby trudno, ale mnie się udało. A ponieważ w Moskwie wszystkie korki prowadzą do Lenina - naturalną koleją rzeczy przyśnił mi się Lenin. I wtedy, trochę sennawo, przypomniałem sobie, skąd znam nieszczęsną barwę moskiewskich wedut. Wszystko buroszarobrązowawe? Przecież to sposób postrzegania świata z filmu Sokurowa "Cielec". Ostatnie dni Lenina. Arcydzieło o tym, że nawet diabeł może zostać zbawiony... Wreszcie dobrnąłem na miejsce, korek przystawał dalej już beze mnie, a ja poszedłem porozmawiać istotnie z przedstawicielką młodej moskiewskiej inteligencji. Rozmowa była krótka, węzłowata i rozegrała się tak:
- Co z tym Leninem?
- Lenin? My młodzi, nas Lenin nie obchodzi.
- No, ale to chyba coś znaczy, że on tam ciągle tkwi pod spodem. W sercu Rosji.
- Nie w moim.
- A dla Ciebie Lenin to kto?
- (po długim namyśle) Bohater.
- Bohater?
- Bohater. Ale negatywny. Jak Napoleon.