Puste miejsca

16.03.2003

Czyta się kilka minut

Na tynieckim cmentarzu wolnych miejsc ubywa - ostatnio przybył grób Jana Józefa Szczepańskiego, naszego tygodnikowego - od samych początków - przyjaciela i twórcy. Ale równocześnie powstało przecież po nim puste miejsce nie do zastąpienia - bo nie można zapełnić braku po mądrości i dobroci człowieka, który spomiędzy nas odszedł. To są czasem wyrwy odczuwalne bardzo szeroko, czasem niby niezauważalne, bo przecież tylu dobrych i mądrych odchodzi zupełnie po cichu, tak jakby się nie liczyli ani za życia, ani po śmierci. A tymczasem to nieprawda - wszystko w świecie stworzonym da się zastąpić tak czy inaczej - człowieka nigdy. Tylko tyle, że o pustym miejscu po każdym kolejnym odchodzącym nie ma czasu myśleć i nie ma w nas dość serca, żebyśmy zawsze mogli się na to zdobyć. Jednym ze zdziwień, które niedawno przeżyłam, była wymiana listów z redakcją mojej parafialnej gazetki: w odpowiedzi na propozycję, by w gazetce tej uwzględniać z jednej strony nowych członków parafii, włączonych w rodzinę parafialną przez kolejne od chrztu sakramenty, a z drugiej żegnać bodaj wzmianką tych, którzy odchodzą do Boga, przeczytałam odpowiedź redaktora, że nie będzie to dla nikogo ciekawe. Ludzie nie będą dla nikogo ciekawi... Jakoś nie zrozumiałam i chyba już nie zrozumiem...

Ucieszyłam się za to, znalazłszy w marcowym numerze „Znaku” wspomnienie Marii Czekajowej o Januszu Starczewskim, zmarłym pracowniku AGH. Obie, jak się okazuje, znałyśmy go z okresu stanu wojennego i obie od tej samej strony. Pasją Janusza Starczewskiego była wtedy idea, by zaszczepić w nas wszystkich, pogrążonych w martyrologicznej postawie, hojnie skądinąd nagradzanej ogromną pomocą Zachodu, świadomość „miłosierdziem zobowiązanych”. Czyli tych, którzy, obdarzani, też zobowiązani są obdarzać. Którzy przyjmując, zaciągają dług i ten dług wobec kolejnych potrzebujących obowiązani są spłacać. I to naprawdę czynnie, konkretnie, nie zdawkowo. Zdumiewające, jak bardzo ta ze wszech miar słuszna myśl odrzucana była z niechęcią, zwłaszcza w ośrodkach dzielących pomoc napływającą z Zachodu. Janusz Starczewski był wręcz traktowany podejrzliwie, jakby proponował coś zdrożnego. Nie przekonał do swojej myśli. Kto wie, gdyby wtedy jego ziarno zakiełkowało, może coś by nas zaszczepiło przeciw postawie roszczeniowej, która od tamtego czasu nie tylko ugruntowała się w nas, ale wciąż się rozrasta do niebywałych rozmiarów? W każdym razie pamięć o pustym miejscu po nim, zanotowana w „Znaku”, to jeden z promyczków optymizmu. Z takich znaków pamięci o ludziach i dobru, jakie ze sobą nieśli, sączy się sto razy prawdziwsza nadzieja niż z sensacyjnych spektakli, tak ożywiających teraz życie publiczne, ale przecież na razie tylko demaskujących złe sprawy i ludzi rozczarowujących.

Nie da się zresztą zaprzeczyć, że na całym horyzoncie polityki wewnętrznej od pewnego czasu sprawa pustych miejsc staje się jedną z najbardziej dotkliwych. Z jednej strony mnożą się miejsca przy sterze władzy pozajmowane przez tych, którzy ich - to widać w sposób po prostu krzyczący - od dawna już zajmować nie powinni, a tymczasem zajmują i dobrze się mają. Z drugiej - coraz bardziej palące staje się pytanie, kto przyszedłby na owe miejsca, gdyby jakimś cudem zostały uprzątnięte i czekały na wreszcie mądrych, fachowych, z gruntu uczciwych. Mamy takich? Gdzieś czekają, gotowi do przejęcia odpowiedzialności? Są na tyle znani, cieszą się autorytetem sprawiającym, że przy zmianie warty na pewno obdarzeni zostaną mandatem zaufania społecznego? Polska pustych miejsc, na które zdaje się po prostu brakować odpowiedzialnych kandydatów, to coraz bardziej realne zagrożenie...

Józefa Hennelowa

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2003