Przyroda

Przyszła przyroda i nas zagoniła do ciemnego kąta. Jak kiedyś. W półmrok ciasnego życia.

13.04.2020

Czyta się kilka minut

Do jaskiń, gdzie kryliśmy się przed obcym, nieznanym i dzikim. Od zmierzchu do świtu. Złe się czaiło w mroku zaraz za progiem. Wtuleni w siebie dla ciepła i ze strachu, zanim wynaleźliśmy ogień. Jak niespodziewanie następują nieoczekiwane powroty. Kto by się spodziewał? I jakie nieepickie. Żadnej apokalipsy, żadnego wysychania wód. Żadnych pustynnych piasków zawiewających ślady cywilizacji. Ani barbarzyńskich hord na horyzoncie. Żadnego spektaklu. Po prostu siedzimy w domach i boimy się wyjść. Boimy się niewidzialnego, które przyjdzie i nas zabije. Żeby chociaż wyglądało jak potwór. Żeby dało się przynajmniej zrobić zdjęcie. Ale możemy fotografować jedynie swój strach. Opustoszałe miasta. Wiatr na ulicach. Postacie jak duchy.

Przyszła przyroda i nie możemy zrobić jej zdjęcia. Do tej pory było to proste. Wychodziliśmy, wyjeżdżaliśmy i wracaliśmy z fotografiami i filmami: oto my i ona w tle. Zachód słońca, brzeg morza, druga półkula, świt nad wodą, skały, wspinaczka, przechylona w szkwale łódź, ognisko o zmierzchu, piękno dalekiego świata, czasem tubylcy, egzotyczne zwierzęta, natura. Potem czas się kończył i wracaliśmy syci wrażeń i z pełnymi kartami pamięci.

A teraz przyszła i nie można jej zrobić zdjęcia. Chyba że pod mikroskopem. Albo gdy już w nas wejdzie, będziemy mogli sobie z nią pstryknąć selfie. Tylko że będzie na nim widać jedynie nasz strach. A przecież tak bardzo pragnęliśmy powrócić do natury. Ratować ją przed nami samymi. Nadawać prawa zwierzętom. Żeby przyjemnie i z czystym sumieniem w niej żyć. Teraz przyszła i jest wśród nas. Przyszła i staliśmy się jej częścią. Tak jak marzyliśmy. Jest z nami na co dzień. Bez wyjazdów, bez wydawania pieniędzy, bez egzotycznych eskapad, bez weekendowych wypadów za miasto. Przyszła i mówi: „Hej, jestem z wami. Na co dzień. Ze wszystkimi. Tak bardzo pragnęliście, więc teraz nie zapomnicie o mnie nawet na chwilę”.

No bo pragnęliśmy. Być z nią, ale na naszych zasadach. Być z nią, ale żeby taktownie trzymała się z boku i ewentualnie przychodziła na skinienie. Jak, powiedzmy, pies. Żeby stanowiła tło niczym nagranie puszczane z głośników w sklepie albo windzie. Gdyby naszła nas ochota, moglibyśmy ewentualnie podkręcić głośność. Ewentualnie wyłączyć. Ewentualnie zatroszczyć się o nią, przyrodę, gdy robi się zbyt gorąco. Dosłownie i w przenośni.

Teraz na nią patrzę. Jest słoneczne popołudnie, kładą się cienie, a za parę godzin ma być piękna pełnia. Rude jeszcze modrzewie, bezlistny jesion, w oddali białe brzozy, których korony wyglądają jak żyłkowania niewidocznych liści. Dalej jest bezchmurne niebo i lesiste grzbiety. Patrzę na krajobraz, z którego na co dzień czerpię siłę i spokój. I trochę się uśmiecham, i nieco truchleję na myśl, że z jego wnętrza nadchodzą strach i śmierć. Że stamtąd wynijdzie „koń blady”. Bo od zawsze stał tam w stajni w starym zielonym lesie, w pradawnej grocie. Od początku czasu. Wyjdzie i będę mógł w ostatniej chwili zrobić zdjęcie. Gdy zobaczę go, jak spieniony spina się do skoku nad grzbietem Uherca.

Nic z tego. Żadnej fajnej apokalipsy. Za mała jest śmierć, by ją sfotografować. Bez śladu mieści się w nas. Jest naszą częścią. Kto wie, czy nie mocniej łączy nas ze światem niż życie. Łączy nas na całą wieczność. To jednak pocieszające, że do czegoś przynależymy. Że nie jesteśmy jednak tak samotni, jak nam się wydaje. Że nasze sieroctwo nie jest ostateczne. Amen. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2020