Przyjaciele Pyjasa

Wyprodukowany przez TVN dokument można porównywać z niemieckim "Życiem na podsłuchu". Oba łączy to samo słowo: zdrada.

17.06.2008

Czyta się kilka minut

Trzech kumpli, jeszcze razem. Na zdjęciu aktorzy odtwarzający (od lewej) Pyjasa, Wildsteina i Maleszkę /fot. TVN /
Trzech kumpli, jeszcze razem. Na zdjęciu aktorzy odtwarzający (od lewej) Pyjasa, Wildsteina i Maleszkę /fot. TVN /

Na początku było trzech przyjaciół. Wtedy, ponad 30 lat temu, nie było jeszcze polityki. Była młodość, wspólne studia (polonistyka na UJ) i podobne podejście do życia: te same ambicje, ta sama chęć dokonania czegoś - a równocześnie anarchia, pragnienie wolności. Albo raczej zrzucenia ograniczeń.

Także tych ludzkich, rodzinnych. Wszyscy trzej pochodzili z prowincji. Leszek i Bronek dzieciństwo mieli fatalne. Najszczęśliwsze - najmłodszy Staszek, rocznik 1953. On też był najspokojniejszy: poeta, nawet nie za bardzo garnął się do działalności antypaństwowej. Za to Bronek i Leszek (obaj rocznik 1952) doskonale wpisywali się w to, co wówczas określano mianem "typa aspołecznego". Od wyglądu (długie włosy, niedbały ubiór) po styl życia - imprezy, muzyka, alkohol, włóczęgi po kraju autostopem i bez pieniędzy. No i oczywiście lektury czy dyskusje: o literaturze, filozofii, o życiu.

Bronek był bardziej emocjonalny, narwany. Leszek to typ mózgowca, "żywy komputer" (tak o nim mówiono, kiedy pojawiły się komputery). Pochłaniał książki, uwielbiał długie debaty, podczas których musiał mieć audytorium. A równocześnie był abnegatem i człowiekiem kompletnie niepraktycznym. Z ogromną inteligencją intelektualną i kiepską inteligencją emocjonalną, jakby to dziś powiedział psycholog.

Takich ich widzimy w filmie "Trzech kumpli". W filmie dokumentalnym, ale z fabularyzowanymi wstawkami z udziałem aktorów. Tamten Staszek, Bronek i Leszek to Stanisław Pyjas, Bronisław Wild-

stein i Lesław Maleszka. Czujemy klimat lat 70. (rekonstruowany archiwalnymi nagraniami filmowymi i muzycznymi). Rejestrujemy tamte emocje. Bez emocji nie sposób zrozumieć tego, co się wtedy działo i co dzieje się z nimi dziś - to znaczy z Bronkiem i Leszkiem, bo Staszek nie żyje. Zginął nocą 7 maja 1977 roku.

Czy zagrażali państwu? Byli funkcjonariusze SB, kiedy teraz o tym opowiadają (większość ich wypowiedzi nagrano ukrytą kamerą), machają rękami, śmieją się: "A gdzie tam, zagrażali. Książki czytali, tyle że zakazane: Miłosza, Sołżenicyna... No, ścigaliśmy ich, ale taką mieliśmy pracę, za to nam płacili. Trzeba było rozpracować środowisko, to rozpracowaliśmy - taki rozkaz". Jeden z esbeków powie, że gdyby nie Staszek i inni, to Polska nie byłaby teraz taka, jaka jest. A on sam nie miałby w niej tak dobrze, jak ma...

Śmierć Pyjasa była dla wielu tym, co socjologowie nazywają przeżyciem pokoleniowym. Potem nie dało się już uciec od polityki. Działali więc w opozycji. Bronisław Wildstein to współzałożyciel Studenckiego Komitetu Solidarności, współpracownik KOR-u, od 1980 r. na emigracji w Paryżu, skąd pomagał kolegom w kraju, także Leszkowi. Do Polski wrócił po 1989 r. i gdy ogląda się ten film, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wiele z tego, co odtąd robił i robi, ma źródło w tamtym czasie, w latach 70.

W opozycji był też Leszek Maleszka. Pisał artykuły do prasy podziemnej, znał mnóstwo ludzi i był ważny dla mnóstwa ludzi, z którymi się przyjaźnił. Był też konfidentem SB (na współpracę zgodził się na pierwszym przesłuchaniu; tłumaczy, że złamała go groźba wyrzucenia ze studiów, co oznaczało wówczas koniec jego świata). Donosił do końca PRL. Pierwszymi, których zdradził, byli Staszek i Bronek. Brał za to pieniądze. Był konfidentem doskonałym, o wybitnym zmyśle obserwacji, umiejętnościach analitycznych, z inicjatywą. Pisał nawet donosy na esbeków, z którymi na co dzień się kontaktował. Skarżył się ich przełożonym, że nie realizują jego świetnych pomysłów na inwigilację.

Dlaczego to wszystko robił? Jak mógł, po ludzku, tak podwójnie żyć? Pytany o to dziś (i tę rozmowę nagrano ukrytą kamerą) powtarza w kółko: "To jest doskonałe pytanie". Dalej już tylko milczy. Przytłaczająca jest ta konfrontacja - intelektualny "mózgowiec" staje się zupełnie bezradny, gdy padają pytania o uczucia i o moralność. Być może na niektóre pytania nigdy nie będzie odpowiedzi. Albo może odpowiedzi są, tylko są tak proste, że je trudno dostrzec - zwłaszcza jeśli Leszka Maleszkę znało się przez wiele lat.

"Trzech kumpli", film, który powstawał przez prawie trzy lata, to nowa jakość w polskim filmie dokumentalnym (podobnie jak nową jakością w filmie niemieckim stało się nagrodzone Oscarem "Życie na podsłuchu"). A także w sposobie opowiadania o PRL-u. Można go oglądać - i tak zapewne będzie oglądany - w różnych planach. Jest tu więc plan historyczny: występuje kilkunastu ludzi z dawnej opozycji, kilku byłych konfidentów, kilkunastu esbeków - i na tych opowieściach opiera się narracja; historycy są niemal nieobecni. Jest także plan fabularny, a mocną stroną filmu wydaje się niezwykła dbałość o szczegóły, o atmosferę tamtego czasu. To nie tylko opowieść o grupie przyjaciół, ale także o życiu w komunistycznej Polsce.

Ale jest również plan polityczny. Film wpisuje się w trwającą od 1989 r. dyskusję o sensie otwierania esbeckich archiwów. Tyle że ta debata często ma charakter abstrakcyjny lub polityczny, albo jest dyskusją nad papierami. Tymczasem tu papiery są punktem wyjścia do opowieści o ludziach. A warto pamiętać, że o ile sprawa Pyjasa jest znana, to podobnych historii (w sensie: zdrady i rozmaitych jej skutków) rozgrywało się w PRL-u tysiące.

Można powiedzieć, że "Trzech kumpli" sprowadza polską dyskusję o archiwach i o lustracji na najgłębszy możliwy poziom rzeczywistości: poziom faktów i ludzi, oraz relacji między nimi. Komentarz nie jest potrzebny, fakty mówią same. A wraz z nimi mówią ludzie, którzy donosili i do dziś nie potrafią o tym opowiadać - nawet jeśli się przyznali. Którzy nadal próbują racjonalizować albo po prostu kłamią.

W latach 70. Wildstein, Maleszka i inni występujący dziś przed kamerą mieli niewiele więcej niż 20 lat. Byli przyjaciółmi. Któryś z nich powiedział, że gdy w 2001 roku okazało się, kto był TW "Ketmanem", nie mógł normalnie funkcjonować. Śnił o Maleszce. Szedł ulicą i widział Maleszkę…

TRZECH KUMPLI - reż. Anna Ferens i Ewa Stankiewicz, TVN, poniedziałek 23 VI i wtorek 24 VI, godz. 21.55

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2008