Przyjaciel, którego brakuje

Albrecht Lempp (1953–2012). Tłumacz naszej literatury na język niemiecki, jej znawca i sojusznik, obdarzony wielką wrażliwością i dyskretnym, nieco sarkastycznym poczuciem humoru.

17.06.2019

Czyta się kilka minut

Absolwent slawistyki na uniwersytecie monachijskim, studiował też w Sofii i Krakowie. Współpracownik Karla Dedeciusa w darmsztadzkim Deutsches Polen-Institut. Świetny organizator, twórca Zespołu Literackiego przy krakowskiej Willi Decjusza, z którym przygotował program na Międzynarodowe Targi Książki we Frankfurcie nad Menem w roku 2000, kiedy byliśmy tam gościem honorowym. „Jeszcze żaden kraj nie zaprezentował się tak dobrze jak Polska w tym roku” – napisała wtedy „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Potem Lempp pracował dalej nad prezentacjami literatury polskiej na zagranicznych targach, a w roku 2003 został dyrektorem Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Jego przedwczesna śmierć stworzyła lukę niedającą się zapełnić, wbrew głupiemu porzekadłu, wedle którego nie ma ludzi niezastąpionych. Owszem, bywają.

To jest album, więc zacznę od zdjęć – ich autorką jest Elżbieta Lempp, fotografka znakomita i żona Albrechta. Seria portretów, od długowłosego trzydziestolatka w swetrze z grubej wełny po siwego pana, który przegląda coś w smartfonie. Dwa zdjęcia mnie uderzyły. Na jednym są Dedecius z Günterem Grassem, Lempp trzyma się nieco z tyłu, na drugim kolacja w domu sławnego wydawcy Siegfrieda Unselda z okazji wręczenia Wisławie Szymborskiej Nagrody Miasta Frankfurt – i znów Lempp przy końcu stołu, w cieniu. Bo też nigdy nie pchał się na pierwszy plan, naprawdę chodziło mu o literaturę, nie o zaszczyty.

„Album Albrechta” powstał dzięki Elżbiecie i przyjaciołom, wśród których znaleźli się Małgorzata Łukasiewicz, Jacek St. Buras, Jakub Ekier, Krzysztof Jachimczak, Andrzej Kopacki i Ryszard Wojnakowski. Są tu przede wszystkim teksty samego Lemppa, w tym niepublikowane notatki i listy wymieniane z Januszem Głowackim i Stanisławem Lemem. Jest przejmująca elegia, jaką tłumaczowi „Innych rozkoszy” i „Pod mocnym aniołem” poświęcił w „Drugim dzienniku” Jerzy Pilch, jest wspomnienie Wojciecha Bonowicza. W sumie – wielostronny portret pięknego człowieka. A do jego wypowiedzi na temat Polski naprawdę warto wracać. Był bowiem emocjonalnie zaangażowanym i życzliwym, ale też przenikliwie krytycznym obserwatorem dwóch ­pierwszych dekad naszej wolności. ©℗

ALBUM ALBRECHTA. Publicystyka. Wspomnienia. Żarty, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 2019, ss. 190 + ilustracje

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2019