Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Odosobnione”, zbiór aforyzmów, notatek i zapisanych na gorąco myśli rosyjskiego filozofa i publicysty Wasilija Rozanowa (1856–1919) – to książka zachwycająca i irytująca zarazem. W sposób charakterystyczny dla późnej twórczości Rozanowa mistrzostwo stylistyczne miesza się w niej z kiczem, przenikliwość i inteligencja – z zabobonem i przesądem, a oryginalne przemyślenia z plotkami, niedyskrecjami i sztubackimi złośliwościami na temat współczesnych autorowi postaci rosyjskiego światka literackiego. Wątki i tematy zmieniają się błyskawicznie, podobnie jak ton i styl poszczególnych notek. Brak tu (z pozoru przynajmniej) jakiejkolwiek spójności i konsekwencji. Co więcej, Rozanow zdaje się mieć za nic zasadę niesprzeczności i chętnie wygłasza niemal jednym tchem tezy, których pogodzić nie sposób.
Gwałtowne zmiany tematu i rejestru, paradoksy, niechlujność, chropawy ton, obelgi wymieszane z patosem i przesłodzoną egzaltacją – to szokująca mieszanka dla dzisiejszych czytelników, a co dopiero dla współczesnych Rozanowa, który wydał „Odosobnione” przed stu laty. Czołowi filozofowie rosyjskiego „srebrnego wieku” odrzucili go – Sołowiow go lekceważył a Bierdiajew wprost nie znosił. Poznali się na nim jednak inni pisarze epoki, i to z bardzo różnych środowisk – Rozanow fascynował symbolistę Biełego, marksistę Gorkiego (który później uratował go podobno przed rozstrzelaniem), prawosławnego teologa Pawła Florenskiego, wzbudzał entuzjazm Cwietajewej i Mandelsztama. Pisali o nim z uznaniem teoretycy Wiktor Szkłowski i Michaił Bachtin, a na Zachodzie m.in. André Gide, David H. Lawrence i Ernst Jünger. Bohaterem swoistego ni to opowiadania ni to eseju uczynił go też Wieniedikt Jerofiejew. Wielkim miłośnikiem Rozanowa był Józef Czapski a Czesław Miłosz pisał o nim z podziwem na łamach „Tygodnika Powszechnego”.
Rozanow był pierwszym wielkim dwudziestowiecznym literackim buntownikiem, pisarzem osobnym, radykalnym kontestatorem, wiecznie wymykającym się i grającym na nosie każdemu, kto chciał go zawłaszczyć lub gdzieś przyporządkować. Był myślicielem religijnym a przy tym radykalnym immoralistą („idea prawa jako powinności nawet przez myśl mi nie przeszła”). Pisał płomienne teksty publicystyczne równocześnie do czasopism liberalnych i konserwatywnych, a nawet czarnosecinnych. Żył literaturą – wplatając w swoje aforyzmy niezliczone kryptocytaty z rosyjskiej poezji i prozy – a zarazem pisał, że „literatura poszybowała pod niebo jak orzeł i spadła martwa”, nazywał ją też „najwstrętniejszym rodzajem handlu”. Bronił Cerkwi: „ciepło jest tylko tu” – a zarazem atakował chrześcijaństwo i monastycyzm zarzucając im, że pozbawiają radości z seksu i płodności.
Religia to jeden z najważniejszych tematów w jego myśli, lecz nie jest to wiara w abstrakcyjny Absolut rozumu i prawa, lecz wewnątrzświatowa, immanentna religia skupiona na doczesności, cielesności i ludzkiej, erotycznej miłości. Rozanow wychwalał judaizm – właśnie za akceptację cielesności – a przy tym brał udział w antysemickiej nagonce prasowej. Angażował się swoją publicystyką w życie społeczne, ale utrzymywał, że rewolucję roku 1905 „przeleżał w łaźni”. Pisał w pierwszej osobie i wiele uwagi poświęcał sobie, lecz nie szczędził przy tym obelg i szyderstw pod własnym adresem. A jednak kpiarski i nihilistyczny ton nie jest tu wcale ostatnim słowem, wyparowuje bez śladu, ustępując autentycznie wzruszającej prostocie i czułości, gdy mowa o chorobie i śmierci drugiej żony pisarza. I tu może właśnie trzeba szukać źródeł jego geniuszu i wyjątkowości.
„Dawno nie spotkałem istoty, z którą tak dobrze dałoby się pogadać”, pisał o Rozanowie inny rosyjski nihilista i buntownik Wieniedikt Jerofiejew, dodając parę stron dalej: „rozjarzył we mnie nadzieję”. Inaczej niż Pascal i Nietzsche, z którymi go słusznie porównywano, Rozanow – wbrew własnym deklaracjom, że pisze tylko dla siebie i nie chce odbiorcy za przyjaciela (tak nazywał tylko swoją żonę) – staje się autentycznym przyjacielem czytelnika, oczywiście takiego, który wytrzyma jego niekonsekwencje, prowokacje i błazenady. I to nie tylko dlatego, że autor-narrator-Rozanow zajmuje wiele miejsca w tej prozie. Nie tylko dlatego też, że w swoim głębokim immoralizmie i braku szacunku dla prawa i abstrakcji nie potępia w zasadzie niczego, co zjawia się jako poszczególne. Ważniejsze wydaje się przypominające Dostojewskiego, który był mistrzem Rozanowa, wyczucie na perspektywę słabszych, „flekowanych” (w mocno modernizującym miejscami, choć świetnym przekładzie Ireneusza Kani i Piotra Nowaka).
Wasilij Rozanow, „Odosobnione”, przeł. Ireneusz Kania, Piotr Nowak, Biblioteka Kwartalnika Kronos, Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2014