Pokój kardynała

Zostały po nim: kapcie, książki, okulary. Sutanna i koszula w kratkę. Ślady decyzji, które podejmował przez 26 lat jako krakowski metropolita. I opowieści osób, które go znały.

16.09.2019

Czyta się kilka minut

Strona z paszportu kard. Franciszka Macharskiego, izba pamięci w sanktuarium Ecce Homo w Krakowie, sierpień 2019 r. /  / Fot. Adam Wojnar dla „TP”
Strona z paszportu kard. Franciszka Macharskiego, izba pamięci w sanktuarium Ecce Homo w Krakowie, sierpień 2019 r. / / Fot. Adam Wojnar dla „TP”

Gęsto zapisany terminarz. Rok 2005. Otwarty na tygodniu 20-26 czerwca. To jeden z przedmiotów zgromadzonych w izbie pamięci kard. Franciszka Macharskiego, którą można odwiedzać od sierpnia w domu sióstr albertynek przy sanktuarium Ecce Homo w Krakowie. W kalendarzu, pod datą 21 czerwca, kardynał zapisał: „u SS. Albertynek z prośbą o przytułek”.

To właśnie tego dnia zapadła decyzja, że po przejściu na emeryturę przeprowadzi się do „Chatki” – domku z cegły i drewna, naprzeciw sanktuarium z relikwiami św. brata Alberta. Spędzi tu ostatnie 11 lat życia.

W niewielkim pokoju zgromadzono pamiątki: medale, książki, szaty liturgiczne. Są też okulary, kapcie, poduszka i ulubiony pled. Świadkowie ważnych wydarzeń i codziennej rutyny.

Paszport, sutanna, koszula

Leży obok kalendarza. Tuż przy oficjalnej fotografii – kardynał ma na niej poważny, trochę surowy wyraz twarzy – doklejona podobizna Jezusa Miłosiernego. Z takim dokumentem Macharski podróżował w latach 2003-08. Podobno nikt podczas kontroli nie kwestionował tej drobnej ingerencji. Jezus wygląda tak, jakby stał tuż za jego plecami i szeptał mu coś do ucha.

Franciszek Macharski lubił otaczać się wizerunkami świętych. Utykał je we framugach drzwi, wsuwał za szyby mebli i między strony czytanych książek.

– Zmiana brewiarza to był cały rytuał – śmieje się siostra Dolorosa, która opiekowała się kardynałem w ostatnich latach. – Nie wystarczyło wziąć nowy tom, trzeba było go najpierw skrupulatnie ­powypełniać obrazkami, wycinkami i notatkami z poprzedniego.

Żył prosto. Mieszkanie w „Chatce” urządził bez luksusów. W większym pokoju pracował i spał, w mniejszym przyjmował gości. Miał też kaplicę z Najświętszym Sakramentem, prostym ołtarzem i drewnianym klęcznikiem. Chodził w znoszonym płaszczu i starych butach. Jako metropolita krakowski często podróżował pociągami, bo, jak mówił, jest wtedy bliżej ludzi.

„W powołaniu kapłańskim ważny jest radykalizm – mówił w telewizyjnej rozmowie z cyklu »Widziane z Franciszkańskiej« – Świadome wybranie pewnej surowości, odrzucenie nawet dobrych warunków materialnych w domu. Przypomina to radykalny gest św. Franciszka z Asyżu”.

– Kardynał lubił spacerować – wspomina siostra Dolorosa. – Znał każdy kwiat w naszym ogrodzie. Miał w sobie niezwykłą delikatność. Kiedy na alejce przed nim przysiadły ptaki, cierpliwie czekał, aż odlecą, i dopiero ruszał dalej.

Fotograf Adam Bujak opowiadał, jak kiedyś w Wielki Czwartek w katedrze wawelskiej celebrujący liturgię kardynał Macharski wypatrzył go w tłumie. Dał mu znak spojrzeniem, by się odwrócił: „Moim oczom ukazało się nierzeczywiste zjawisko: łuna słoneczna oświetlała Konfesję św. Stanisława, tworząc jakąś niebywale mistyczną, nierealną scenerię”.

Kard. Stanisław Nagy wspominał kiedyś, jak w 1983 r. razem z kard. Macharskim, ks. Adamem Kubisiem i ks. Bronisławem Fidelusem towarzyszyli Janowi Pawłowi II podczas nieoficjalnego spotkania z Lechem Wałęsą w Dolinie Chochołowskiej. Czy powinni iść w sutannach?

„Okoliczności były nietypowe, jednak towarzystwo papieża zobowiązywało. Dziś może się to wydawać teoretycznym i mało istotnym dylematem, jednak wtedy tak nie było”. Spór rozstrzygnął Macharski. Zdjął sutannę, spod której wyłoniła się kraciasta flanelowa koszula. Poszli za jego przykładem.

Krzyż i rękopis

„Zawsze wiedziałem, że ten fotel biskupi, krzesło w katedrze wawelskiej jest na dwóch takich jak ja” – mówił z autoironią. Przyjęcie stanowiska metropolity krakowskiego wiązało się z ogromną presją. Kard. Wojtyła dał się poznać jako postać wyjątkowa. Teraz potrzebował następcy, bo z katedry na Wawelu przeniósł się na Stolicę Piotrową.

Od poprzednika Franciszek Macharski dostał prezent: krzyż pektoralny kard. Sapiehy i rękopis poematu „Stanisław”: „Był człowiek, w którym moja ziemia ujrzała, że jest związana z niebem. / Był taki człowiek, byli tacy ludzie... i ciągle tacy są...”.

Te słowa potraktował z powagą. Wielokrotnie nawiązywał do postaci św. Stanisława, biskupa i męczennika. Kardynała Sapiehę naśladował w działalności charytatywnej. Jak Książę Niezłomny fundował szpitale, a w czasie II wojny światowej wspierał Radę Główną Opiekuńczą, tak Macharski patronował nowym placówkom medycznym, wspierał Hospicjum św. Łazarza i Ośrodek dla Osób Niepełnosprawnych w Radwanowicach, a w czasie stanu wojennego utworzył przy Kurii Krakowski Komitet Pomocy Więźniom i Internowanym.

Z Janem Pawłem II łączyła go szczególna relacja.

– Kiedy ogłoszono dekret o heroiczności cnót papieża, do kard. Macharskiego dzwonili dziennikarze z prośbą o krótką wypowiedź – wspomina siostra Dolorosa. – Kardynał nie czuł się wtedy najlepiej, ale oni nalegali: niech to będzie nawet coś niewiążącego. Powtórzyłam te słowa eminencji, popatrzył na mnie z powagą i powiedział: „Niewiążącego? Nas wszystko wiązało. I nadal wiąże”.

Krzyża i rękopisu nie ma w pokoju pamięci. Poemat znalazł się w Archiwum Kurii. Pektorał Sapiehy Macharski nosił przez cały czas swojej posługi jako metropolita krakowski. Po przejściu na emeryturę przekazał go kard. Dziwiszowi, a ten oddał abp. Jędraszewskiemu. Żaden z nich nie nosi go jednak na co dzień.

Zdjęcie z hipisem

W tle Sukiennice i pomnik Mickiewicza, na drugim planie kobiety w białych bluzkach z kołnierzykiem, z przodu Franciszek Macharski i młody hipis z białą przepaską na włosach, całujący kardynalski pierścień. Zdjęcie z Białego Marszu autorstwa Stanisława Markowskiego pokazuje mi Andrzej Bac, jeden z organizatorów tego wydarzenia.

13 maja 1981 r. Grupa studentów planuje obchody juwenaliów.

„Wściekaliśmy się, że Adam Cygański się spóźnia. A on nagle wpadł i krzyknął: »Co wy robicie, nie będzie żadnych juwenaliów – Ojciec Święty nie żyje«. Zgłupieliśmy i rzuciliśmy się do radia, z którego popłynęły już bardziej konkretne wiadomości” – wspomina Hanna Marcak.

Juwenalia odwołane – to nie ulega wątpliwości. Wtedy pojawia się pomysł, by zorganizować milczący marsz, wszyscy ubrani na biało. Delegacja studentów idzie na Franciszkańską o drugiej w nocy.

„Dzieci, gdyby wam się to udało, zrobilibyście Ojcu Świętemu największy prezent” – odpowiada im kard. Macharski.

W marszu z Błoń do Rynku przeszło około pół miliona ludzi: krakowianie i przyjezdni, działacze Niezależnego Zrzeszenia Studentów i przedstawiciele Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Także 400 hipisów z komun rozsianych po Polsce. Wierzący i ateiści, zwolennicy władzy i opozycjoniści, młodzi i starzy. ­ Na płycie Rynku odprawiono mszę: „To jest, Bracia i Siostry, zwyczajnie – za wielkie. I za trudne. Za maliśmy. Ale też na przekór temu, co mówię, chcę powiedzieć: »Wielki jesteś Krakowie! Wielka jesteś Polsko! Wielka, z wszystkimi swoimi słabościami«” – mówił w homilii kardynał.

Podczas stanu wojennego Macharski odwiedzał internowanych i wspierał ich rodziny, interweniował przed pogrzebem Bogdana Włosika zastrzelonego podczas demonstracji w Nowej Hucie („Jeżeli wasi ludzie nie wiedzą, co to jest karate, to im nie dawajcie pistoletów. I nie chowajcie pokolenia tchórzy, którzy strzelają przy byle okazji” – powiedział wtedy), podpisywał tzw. umowę genewską w sprawie klasztoru karmelitanek w Oświęcimiu.

Wielu zarzucało mu, że nie jest wystarczająco radykalny. Że rozmawia z przedstawicielami nieodpowiednich opcji politycznych. „Przecież jestem pasterzem dla wszystkich” – odpowiadał.

– To było w czasie wyborów prezydenckich. Martwiłam się, jaki będzie wynik – opowiada siostra Dolorosa. – Ale kardynał mnie uspokajał: „Kogo nam Pan da, to będziemy się za niego modlić. I będziemy go szanować, bo to będzie nasz prezydent. Zaufajmy ludziom, że potrafią dokonać dobrego wyboru”.

Kalendarz jeszcze raz

Udaje mi się odcyfrować w terminarzu jeszcze jedną notatkę, pod datą 25 czerwca: „Kł. Św. App. Piotra i Pawła – ślub Piotra i Marty”.

– Kiedy organizowaliśmy ślub, nikt nam nie dowierzał, że udzieli go nam sam kardynał – mówią Piotr i Marta Ostrowscy, gdy ich odnajduję.

– Kardynał Macharski znał mojego śp. dziadka, który był kawalerem zakonu maltańskiego, i mojego tatę, dyrektora Zamku na Wawelu – tłumaczy Piotr. – Rodzicom zaproponował nawet, żeby przeszli na ty. Pamiętam, jak dzwonił do nich, podnosiłem słuchawkę i słyszałem: „Dzwoni Franek z Franciszkańskiej”.

– Na nasz ślub przyszedł w zwykłej sutannie, wszedł do kościoła po cichu, bocznym wejściem – opowiadają. – Siedział potem blisko nas na obiedzie. Byliśmy trochę stremowani. Skracał dystans, opowiadał nam o garbusie, którego kupił sobie podczas studiów we Fryburgu.

– Miał w sobie niesamowite dostojeństwo, a równocześnie był bardzo naturalny i bezpośredni – dodaje Piotr.

Gliniane Dzieciątko

– Towarzyszyło nam cały rok – wyjaśnia siostra Dolorosa. – Nieraz w Wielkim Poście pytałam: „Eminencjo, może je schowamy?”. „Czemu? Czy Jezus nie rodzi się dla nas każdego dnia?” – odpowiadał.

Do tajemnicy Wcielenia wracał często: „Trzeba modlić się o to, ażeby ludzie potrafili obronić się przed zabobonem, iż to, co ewangeliczne, nie jest ludzkie”.

Siostra Dolorosa: Kiedyś zadzwonił do nas syn pracownika kurii. Jego ojciec miał udar. Kardynał, choć czuł się wtedy źle, natychmiast wstał i pojechaliśmy do szpitala. Nie było dyskusji.

Prof. Franciszek Ziejka wspominał, że w czasie śmiertelnej choroby jego żony kardynał dzwonił do nich co kilka dni: – Zazwyczaj nie rozmawialiśmy bezpośrednio o chorobie, chociaż zawsze z jego ust padały słowa zachęty do wytrwania, słowa ważne szczególnie dla żony.

– Przed świętami dostawał mnóstwo listów – opowiada siostra Dolorosa. – Mieliśmy cztery pudła po bananach wypełnione kopertami. Ja je otwierałam, kardynał czytał, nad każdym robił znak krzyża i sięgał po następny. Potem brał kilka z nich i odprawiał msze święte w intencjach nadawców.

Zmarłym i ich rodzinom towarzyszył w ostatniej drodze. – Zapamiętałam jeden szczegół – dodaje siostra. – Kardynał nigdy nie sypał ziemi łopatką. Zawsze schylał się i podnosił ziemię ręką. Gdy żegnał kogoś znajomego, podchodził i całował trumnę.

Drzewo

W ostatnich latach coraz bardziej podupadał na zdrowiu.

– Cierpiał, ale nigdy nie narzekał – mówi siostra. – Pytany, jak się czuje, odpowiadał: „Lepiej niż na to zasługuję”.Chętnie wspominał: pielgrzymki Jana Pawła II, ważne wydarzenia z życia krakowskiego Kościoła, ale też ­radosną ­atmosferę spotkań z młodzieżą i koncerty w filharmonii.

Myślami wracał do dzieciństwa. Oglądał zdjęcia, na których on – mały ­chłopiec z ciemną grzywką – siedzi z całą rodziną w przydomowym ogrodzie, na wakacjach w Rabce, na plaży w Orłowie. Jeszcze nie wybuchła wojna, jeszcze żyje jego ojciec. Dom jest bezpieczną przystanią.

W sierpniu 2016 r. trafił do szpitala w stanie krytycznym. W Krakowie trwały Światowe Dni Młodzieży, a on leżał podłączony do medycznej aparatury.

– W niedzielę siedziałam przy nim – opowiada siostra Dolorosa. – Na laptopie kątem oka widziałam, jak samolot z papieżem kołuje nad miastem, wznosi się coraz wyżej. A nasz kardynał powoli odchodził do Domu Ojca.

W rodzinie Macharskich, gdy rodził się syn, ojciec sadził w ogrodzie dęby. Willę przy ul. Wyspiańskiego 11 wciąż otacza spory ogród i nadal jest w nim jeden dąb. Czy to któryś z tych dwóch? Czyj? Franciszka czy jego starszego brata Władysława?

Drzewo jest wysokie i rozłożyste. Pień jest mocny i stabilny, na wietrze łagodnie szumią liście. ©

 

Wykorzystałam fragmenty wspomnień o kard. Macharskim opublikowane w książce Huberta Wołącewicza „Kardynał Franciszek Macharski” oraz albumie „Biały Marsz”. Wypowiedzi kardynała pochodzą z publikacji „Z bratem naszego Boga” i „Widziane z Franciszkańskiej”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2019