Prowincjał może wszystko

Tomasz Potkaj: Czytając uważnie pierwsze wypowiedzi Ojca jako nowo wybranego prowincjała, miałem wrażenie, że ma Ojciec problem z odniesieniem się do pytań dotyczących Radia Maryja. Z jednej strony unikał Ojciec konkretów, tłumacząc, że mieszkając we Włoszech radia słuchał rzadko, z drugiej powiedział wyraźnie, że nie wyobraża sobie, by Radio Maryja przetrwało bez obecnego dyrektora. Pół roku później chciałem powtórzyć pytanie: jaka jest właściwie opinia przełożonego o. Tadeusza Rydzyka na temat prowadzonej przez niego rozgłośni?

02.09.2008

Czyta się kilka minut

O. Ryszard Bożek: Mój pogląd nie jest wyraźniejszy, niż był w lutym. On się kształtuje dopiero teraz, poprzez rozmowy, spotkania, na różnych zresztą poziomach: z księżmi biskupami i z samym dyrektorem rozgłośni. Jestem na etapie poznawania tej struktury, ale mój pogląd nie ulega zmianie. Świadomy, z jednej strony, że nie ma ludzi niezastąpionych, a z drugiej, że nie ma też ludzi, którzy nie popełniają błędów, uważam, że ojciec Tadeusz jest człowiekiem ważnym na tym etapie rozwoju tej instytucji, co nie oznacza, że kiedyś nie nastąpi zmiana.

Pragnę podkreślić, że wszyscy moi rozmówcy - księża i biskupi - są zgodni co do tego, że takie radio w dzisiejszej Polsce jest bardzo potrzebne. Proszę pamiętać też o ludziach, o słuchaczach rozgłośni. O roli, jaką w ich życiu odgrywa to radio. Spędzają wraz z nim dzień, modlą się, wstają, zasypiają. Jaka pustka pojawiłaby się w ich życiu, gdyby tego radia nagle zabrakło?

Nikt poważny nie kwestionuje potrzeby jego istnienia. Pytanie jest inne: czy rozgłośnia ma istnieć w takim kształcie i z tym kierownictwem?

Na ten temat oczywiście można rozmawiać. Każda instytucja czy struktura zmienia się. Możemy dyskutować, która z partii ma lepszy program, czy bliższy jest nam prezydent, czy premier. Świat się rozwija dzięki różnicom. Tak samo jest z radiem.

Odnoszę jednak wrażenie, że środowisko Radia Maryja rozmawia niechętnie, a każdą próbę dialogu traktuje jako atak, zagrożenie, spisek. Rozumiejąc psychologiczny kontekst tego stanu - o tym środowisku powiedziano przecież wiele rzeczy nieprawdziwych - muszę powiedzieć również, że rozmowa z jego przedstawicielami, nawet przy dobrych intencjach, jest trudna.

Bez wątpienia. Jeśli dziecko wielokrotnie dostaje lanie od ojca, w końcu zaczyna się go bać, przestaje mu ufać i trudno mu zmienić zachowanie, nawet kiedy wydaje mu się, że ojciec zmienił się na lepsze. Proszę pamiętać, że środowisko związane z Radiem Maryja to ludzie, którzy mają sprecyzowane poglądy na bardzo wiele spraw. I choć nie wszyscy muszą się z nimi zgadzać, bez wątpienia ci ludzie mają prawo do tych poglądów.

Oczywiście to zamknięcie, jako konsekwencja pewnej nieprzyjaznej sytuacji, doprowadziło do tego, że radio poszło właśnie w takim, a nie innym kierunku. Można się zastanawiać, czy to dobrze, czy źle. Ja tego nie wiem. Ale jestem za tym, żeby rozmawiać, jestem za otwartością, bo wtedy łatwiej coś zbudować.

Było wiele sygnałów, często bardzo wyraźnych, ze strony Prymasa i biskupów, wyrażających niepokój treściami pojawiającymi się w Radiu Maryja czy jego politycznym zaangażowaniem. Te listy, wypowiedzi i komunikaty były jednak wyrazem bezsilności: zgodnie z koncesją radio podlega prowincjałowi redemptorystów i to prowincjał, a nie biskup miejsca jest przełożonym jego dyrektora. Można było odnieść wrażenie, że poprzednicy Ojca za każdym razem brali w obronę o. Rydzyka. To dlatego oczekiwania wobec nowego prowincjała były tak wielkie, nie tylko w mediach, ale też w samym zgromadzeniu. Wielu redemptorystów wierzyło, że nowy prowincjał będzie w stanie zdyscyplinować dyrektora Radia Maryja. Czy prowincjał ma w ogóle taką władzę?

Zapewniam pana, że ma. Ale chcę powiedzieć, że moje dotychczasowe kontakty z dyrektorem Radia Maryja były wzorcowe. Jako przełożony ojca Tadeusza nie mam pod jego adresem żadnych zastrzeżeń ani dyscyplinarnych, ani związanych z brakiem informacji z jego strony na temat interesujących mnie zagadnień. Żadnych.

Ojciec Tadeusz ma pełną świadomość bycia członkiem zgromadzenia redemptorystów i podległości prowincjałowi prowincji warszawskiej tu, w Polsce, oraz generałowi w Rzymie.

A kwestia finansów i struktury własnościowej instytucji stworzonych przez Tadeusza Rydzyka?

Prowincja jest właścicielem Radia Maryja i tylko jego. Nie mamy nic wspólnego ani z telewizją, ani ze szkołą, ani z "Naszym Dziennikiem".

Jest właścicielem, bo to ona dostała koncesję. Z drugiej strony koncesję na TV Trwam ma Fundacja "Lux Veritatis", której założycielami jest trzech redemptorystów, ale jako osoby prywatne. To dość skomplikowane i przysparza prowincji kłopotów.

Jest to skomplikowane, ale pragnę zwrócić uwagę, że w Polsce w ogóle wiele rzeczy jest bardzo skomplikowanych. Długo mieszkałem we Włoszech. Potoczna opinia o tym kraju jest taka, że panuje tam bałagan, ale w porównaniu z Polską wszystko jest proste.

A jeśli chodzi o pieniądze...

Nie zajmuję się sprawami finansowymi. Od tego mam ekonoma [uśmiech], on się na tym zna najlepiej. Ale nie jesteśmy zgromadzeniem bogatym. 60 proc. naszych środków przeznaczamy na działalność związaną z formacją naszych studentów.

Widziałem w Truskawcu na Ukrainie parafię prowadzoną przez polskich redemptorystów. Pięknie odnowiony kościół, nowa plebania robią wrażenie i raczej nasuwają wniosek, że redemptoryści są prężni i mają pieniądze.

To dzieło trzech członków zgromadzenia, którzy tam pracują. Prężni oczywiście są. Wyjątkowo. A pieniądze zdobyli sami.

Na ile uprawniony jest pogląd mówiący o tym, że warszawska prowincja jest zakładnikiem środowiska Radia Maryja: zarówno w kwestii finansów, jak też tego, kto naprawdę miał realną władzę? Poprzedni prowincjał zamknął usta krytykom radia, którzy wyrazili swoje opinie w filmie Jerzego Morawskiego. Jeden z nich, mieszkający w Niemczech ks. Jerzy Galiński, wystąpił ze zgromadzenia, drugi, o. Eugeniusz Karpiel, najbliższy współpracownik o. Rydzyka w początkach Radia Maryja, ma zakaz wypowiadania się na ten temat. Tadeusz Rydzyk nigdy nie został potraktowany tak surowo jak jego krytycy. Dlaczego?

Nie śledziłem dokładnie głębszych powodów każdego odejścia ze zgromadzenia. Co do zakazu: nie wiem, czy obowiązywał on wszystkich zakonników, czy tylko tę jedną osobę. W każdym razie ja podobnych zakazów ustanawiał nie będę. Każdy musi być odpowiedzialny za swoje słowa i poglądy. Jesteśmy wolnymi ludźmi.

Czy mam rozumieć, że o. Karpiel może wypowiadać się krytycznie o Radiu Maryja?

Oczywiście, że tak. Ale powiem raz jeszcze: nie widzę powodów, by podejmować dziś jakąkolwiek decyzję odnośnie o. Tadeusza Rydzyka. Jestem w tej decyzji suwerenny, nikt mnie nie naciska, nikogo się nie obawiam, nie mam nic do ukrycia. Powiem więcej: życzyłbym wszystkim kapłanom, biskupom, ba, sobie samemu takiej wierności, gorliwości kapłańskiej, jaką ma ojciec Tadeusz i osoby zaangażowane w Radio Maryja.

Uczestniczyłem w ostatniej pielgrzymce Radia Maryja do Częstochowy. I przyznam, że ja, ksiądz z wieloletnim stażem, byłem poruszony tym, co zobaczyłem: ich zaangażowaniem, pobożnością. Dawno już nie widziałem czegoś takiego. Z całym szacunkiem. To wielka wartość.

To wszystko prawda. Ale jest też inna twarz Radia Maryja. Przytoczę cytat: "Oni mówią, że są katolikami. Idźcie do tych ludzi, do tej koalicji i mówcie: jacy wy katolicy, jacy wy Polacy. Zapamiętajcie. Przyjdą wybory niedługo...". To o Platformie Obywatelskiej.

Nie zgadzam się z tego typu wypowiedziami i sam nigdy bym czegoś takiego nie powiedział. Ale proszę pamiętać, że ten człowiek od kilkunastu lat jest atakowany nieustannie!

Mało który przełożony zakonny w Polsce musi zmierzyć się z tak wielkimi oczekiwaniami jak prowincjał redemptorystów. Mówiąc wprost: wielu członków zgromadzenia mówiło, że nie czuje się dobrze u redemptorystów, i czekało na zmiany. Co się zmieniło przez pół roku?

O to trzeba by pytać tych, którzy wypowiadali się wtedy.

Czy Ojciec wymienił przełożonych domów? Proboszczów?

Oczywiście, że tak. W większości przypadków z powodu upływu kadencji. Staram się - czy raczej staramy my wszyscy, jako zarząd - być w domach naszej prowincji, spotykać się z ludźmi, rozmawiać, nie bać się, być otwartym na dialog. Nie widzę najmniejszego problemu, kiedy słyszę: "słuchaj, ja się z tobą nie zgadzam". Bardzo sobie cenię tych, którzy myślą inaczej ode mnie. Bo to także mnie pozwala na myślenie. O mnie samym, o zadaniu, które mam do wykonania, o prowincji.

Jak definiuje Ojciec największe wyzwania, przed którymi stoi zgromadzenie?

Widzę ogromną potrzebę bezpośredniego przepowiadania, co jest głównym charyzmatem redemptorystów. Potrzebę pracy nad tym, by iść głosić Słowo Boże tam, gdzie go potrzebują. Do ludzi, do których nie dociera Dobra Nowina, do których nigdy wcześniej nie dotarł ksiądz. Myślę tu głównie o Wschodzie: Rosji, Ukrainie, Białorusi, Kazachstanie, czyli miejscach, w których redemptoryści warszawskiej prowincji już pracują, ale też o innych miejscach. Jest ich wiele.

Ciągle słyszę prośby o księży. A tych nam brakuje. Prowincja warszawska jest bardzo rozproszona: nasi ojcowie i bracia pracują w 17 krajach świata.

Czy dostrzega Ojciec u redemptorystów przejawy kryzysu powołań?

Nie wiem, czy jest to kryzys. Mamy dziś mniej kandydatów niż w czasie, kiedy wstępowałem do zgromadzenia. Na przełomie lat 80. i 90. było znacznie więcej powołań, teraz znów jest mniej, ale to proces, który jest widoczny w całym Kościele. W porównaniu z innymi zakonami, redemptoryści mają się całkiem dobrze. Choć oczywiście chciałbym, żeby było lepiej, niż jest.

Jakiś czas temu o. Tadeusz Rydzyk apelował na antenie Radia do słuchaczy o nowe pomysły. Co powinno się zrobić, żeby Radio rozwijało się dalej? Co przełożony o. Rydzyka i bardziej uważny niż pół roku temu słuchacz rozgłośni podpowiedziałby mu w tej sprawie?

On zna się na radiu lepiej ode mnie, więc tutaj mu nie pomogę. Ale życzę i jemu, i jego współpracownikom wytrwałości i zapału.

I na koniec: czy jako prowincjał redemptorystów jest Ojciec w stanie przekonać ojca Tadeusza, by zgodził się na rozmowę z "Tygodnikiem"?

A próbowaliście?

Zawsze odmawiał. A mówiąc precyzyjnie: nie było odpowiedzi.

Mogę spróbować. Ale decyzję tak czy inaczej podejmie on sam.

Rozmawiał Tomasz Potkaj

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2008