Prezydent Turcji gra va banque

Musiało minąć kilka dni od chwili, gdy władze Turcji ogłosiły początek „kampanii antyterrorystycznej”, aby prawdziwe cele prezydenta Erdoğana stały się jasne.

03.08.2015

Czyta się kilka minut

Fot. Grażyna Makara

Było to przykre otrzeźwienie dla tych, którzy początkowo sądzili, że oto Turcja dołącza wreszcie do międzynarodowej koalicji przeciw dżihadystom z tzw. Państwa Islamskiego.

Bo jakie są fakty? Owszem, turecka policja zaczęła masowe aresztowania – zatrzymano tysiąc kilkaset osób – lecz ogromna większość aresztowanych to podejrzani o współpracę z kurdyjskim podziemiem, a nie z dżihadystami. Owszem, tureckie lotnictwo zaczęło naloty, lecz wymierzone są one nie w dżihadystów (te były symboliczne), lecz głównie w pozycje kurdyjskiej partyzantki w północnym Iraku: w bazy Partii Pracujących Kurdystanu, organizacji tureckich Kurdów (mowa jest o 200 zabitych). Prezydent autonomii irackich Kurdów, Masud Barzani, wzywa już bojowników PKK do opuszczenia Iraku, by nie ściągali zagrożenia na ludność – w jednym z nalotów mieli zginąć cywile. Pojawiły się nawet (niepotwierdzone) informacje, że tureckie samoloty atakują też syryjskich Kurdów – tych, o których amerykańscy politycy niedawno mówili, iż są najlepszym sojusznikiem w walce z Państwem Islamskim.

Na reakcje drugiej strony nie trzeba było czekać: w zamachach, które na terenie Turcji przeprowadziła PKK, zginęło 20 tureckich policjantów i żołnierzy. Obie strony oznajmiły – wyjątkowo zgodnie – że rozmowy pokojowe Turcja–PKK, rozpoczęte w 2013 r., są zakończone.

Równocześnie tureccy prokuratorzy – wsparci przez Erdoğana i innych polityków z jego rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) – podjęli próbę kryminalizacji kurdyjskich polityków, działających w Turcji legalnie. Zwłaszcza tych związanych z Demokratyczną Partią Ludów (HDP), która po niedawnych wyborach znalazła się w parlamencie; to jej sukces pozbawił Erdoğana większości. Na celowniku śledczych znalazł się Selahattin Demirtaş, lider HDP – zarzuca mu się związki z PKK.

Po co Erdoğan to robi? Zapewne aby zachować władzę. Od wyborów parlament nie może utworzyć rządu, bo AKP nie ma koalicjanta (rządzi stary gabinet AKP). Mając perspektywę nowych wyborów, Erdoğan chce sobie zapewnić przewagę. Być może nie cofnie się przed delegalizacją HDP, której sukces podważył jego monopol. A że w tydzień zniszczył to, co zbudowano między Turkami i Kurdami na drodze pokojowej przez ostatnie dwa lata? Widocznie prezydent Turcji ma inne priorytety. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2015