Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Długo czekał z reakcją na zeszłoroczne premie ministrów Beaty Szydło. Wreszcie gdy seria sondaży pokazała tąpnięcie notowań, wziął sprawy w swoje ręce. Zarządził, że w ciągu miesiąca wszystkie premie mają zostać przekazane na Caritas. Zapowiedział cięcia poselskich pensji o 20 proc., redukcje zarobków samorządowców oraz włodarzy spółek Skarbu Państwa.
Ta jedna na pozór drobna decyzja będzie mieć ogromne skutki dla sceny politycznej. Po pierwsze Kaczyński wyraźnie wszedł w licytację na populizm, którą rozpoczęła Platforma rozgrywaniem kwestii premii. To źle wróży kolejnym kampaniom wyborczym.
Kaczyński tak obmyślił odpowiedź na zaczepki PO, by przymuszona asceza była bardziej dolegliwa dla opozycji. Spora część posłów PiS to członkowie rządu lub przewodniczący i wiceprzewodniczący sejmowych komisji – za co dostają dodatkowe pieniądze. Z kolei wśród wójtów, burmistrzów i prezydentów przeważają przedstawiciele opozycji.
Nie znaczy to, że PiS Kaczyńskiemu przyklasnął. W partii przeważa frustracja i wściekłość, nawet niektórzy członkowie rządu pomstują na prezesa. Uważają, że otoczony przez prywatną ochronę, bez rodziny i bez kredytu mieszkaniowego przestał rozumieć codzienne konieczności. – Żona w budżetówce, utrzymujemy dzieci, które się uczą. Skąd ja w miesiąc wezmę kilkadziesiąt tysięcy? To kompletne szaleństwo – wścieka się jeden ze znanych polityków PiS. Dla niektórych posłów pustki w portfelu to osobiste pożegnanie z niekwestionowanym przywództwem Kaczyńskiego. To może mieć przełożenie na rozgrywki wewnątrz PiS, gdzie ruszyła już gra o tron. ©