Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Konflikt w Porozumieniu tli się co najmniej od wiosny minionego roku. Gowin sprzeciwił się, gdy PiS zamierzał przeprowadzić wybory prezydenckie podczas pierwszego uderzenia koronawirusa. Kaczyński próbował mu wtedy podebrać ludzi, ale się nie udało – za Gowinem stanęła większość z 18 posłów jego partii. Wybory zostały przesunięte, ale wtedy właśnie zapadł wyrok na Gowina.
Teraz Kaczyński, wykorzystując polityków Porozumienia przeciągniętych na stronę PiS przy okazji walki o wybory, wygenerował potężny konflikt wewnętrzny. Wiceszef partii Adam Bielan – od zawsze człowiek Kaczyńskiego – sięgnął po proceduralne triki, by zakwestionować prezesurę Gowina. Cichy konflikt obu polityków trwa od miesięcy i objął wszystkie główne struktury. Były wzajemne zawieszania się i odwoływania, a skończyło się na wymianie zamków w partyjnej siedzibie i teoriach głoszonych przez Bielana, że to on jest szefem Porozumienia.
Bielan jest człowiekiem cienia, w polityce interesują go jedynie sute diety z Parlamentu Europejskiego. Gowin w kolejnych wyborach mu ich nie da, może je dostać tylko od Kaczyńskiego. Dla prezesa PiS wasal Bielan jako szef Porozumienia to wariant wymarzony – Gowin stał się hamulcowym najbardziej kontrowersyjnych pomysłów PiS. W dodatku w razie chęci wymiany premiera mógłby stawiać opór. Bezpośrednim pretekstem do rozprawy z Gowinem były plotki, że odnowił swe kontakty z Donaldem Tuskiem. To wpisuje się w lansowaną przez Bielana wersję o jego konszachtach z opozycją.
Kaczyński nie zaangażował się bezpośrednio w starcie. Ale wysłał jasny sygnał. Do Rady Mediów Narodowych wpłynął wniosek o powołanie do zarządu TVP Wojciecha Kasprowskiego, byłego szefa biura Bielana. Prezes PiS pokazał ludziom Porozumienia, kto im może dać realne frukty. Mimo to przegrał. Zdecydowana większość parlamentarzystów Porozumienia znów stanęła po stronie Gowina. Z partii wyrzuceni zostali Bielan i Kamil Bortniczuk, przejęty przez PiS już wiosną. To jednak nie kończy wojny. Nie ma znaczenia, że Bielan z Bortniczukiem nie uznają wykluczenia. Znaczenie ma to, że Kaczyński na pewno uderzy znowu.
Autor jest dziennikarzem Onet.pl, stale współpracuje z „TP”.