Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W „Tygodniku” ukazała się rozmowa Katarzyny Kubisiowskiej ze Zbigniewem Mentzlem. Wywiad został opublikowany w okresie trwającej promocji książki p. Mentzla, ale w znacznej części dotyczy fragmentu mojej książki „Codziennik” sprzed 10 lat. Fragment ten brzmi: „24 stycznia 2005 zatelefonował bliżej mi nieznany pan D. z Łomianek i uczynił propozycję nie do odrzucenia. Jest w posiadaniu złotego zegarka babci Agnieszki Osieckiej (znanej w rodzinie jako babcia Kazia). Twierdzi, że dwadzieścia pięć lat temu Agnieszka kupiła u niego małe mieszkanko na Żoliborzu i z braku pieniędzy dała mu w rozliczeniu zegarek. Agata – jedyna spadkobierczyni – nic o tym nie wie. Obecnie pana D. przycisnęło (»muszę zainwestować w zdrowie«) i oferuje nam prawo pierwokupu zegarka. (…) Wróciłem do domu z sześcioma naleśnikami i zegarkiem babci Kazi”.
Jak widać, w tym fragmencie (podobnie jak i w całej książce), pan Mentzel w ogóle nie występuje. Nie ma też ani słowa o tym, dla kogo, ani z kim, Agnieszka Osiecka kupowała mieszkanie. Dopiero z wywiadu czytelnicy dowiadują się, że mieszkanie kupowali wspólnie, Agnieszka Osiecka i on, na jego nazwisko. Zaś zegarek, który pan Paweł Drewnowski otrzymał w rozliczeniu, należał kiedyś do babci pana Mentzla, a nie do babci Agnieszki Osieckiej. Czyli to pan Drewnowski, który należność za mieszkanie przyjmował, uznał, że zegarek należał do rodziny Osieckich. Na jakiej podstawie? Nie wiadomo. W konkluzji wywiadu pan Mentzel ogłasza wyrok: „To Daniel Passent pisząc nieprawdę »ukradł mi zegarek«”.
Informuję, iż w książce „Codziennik” napisałem całą prawdę i tylko prawdę, jaką przekazał mi ówczesny właściciel mieszkania, a potem zegarka, Paweł Drewnowski – będący dla mnie wtedy jedynym źródłem informacji. Nigdy tego nie odwołał. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego pan Drewnowski, który przyjmował należność za mieszkanie, przyszedł z zegarkiem do rodziny Agnieszki Osieckiej, a nie do pana Mentzla, skoro był to skarb jego rodziny. Jeżeli pomylił osoby i adresy, przekazując mi fałszywą wersję wypadków, a ja ją opowiedziałem w książce, „kradnąc tym samym zegarek”, to przepraszam p. Mentzla oraz czytelników „Codziennika”. Ale mam wrażenie, że to nie ja powinienem przepraszać.
Daniel Passent
ODPOWIEDŹ:
Pan Daniel Passent twierdzi, że w jego książce „pan Mentzel w ogóle nie występuje”. Jest to nieprawda: oprócz zacytowanego fragmentu sprawa zegarka będącego rzekomo własnością babci Agnieszki Osieckiej powraca (na s. 94) w kontekście powieści „Wszystkie języki świata” recenzowanej przez Piotra Bratkowskiego w „Newsweeku”. Nazwisko autora nie pada, ale pan Passent przecież doskonale wie, że jestem nim ja, i to mnie nieudolnie próbuje obrażać (nie tylko zresztą w „Codzienniku”). Oczywiście, jeśli dowiedzie, iż Bratkowski recenzował „Wszystkie języki świata” innego niż ja autora, to... Dajmy pokój. Nie dowiedzie. Krętactwo zostanie krętactwem.
Zbigniew Mentzel